czwartek, 29 sierpnia 2013

SWAT part 4 "Harry is back BITCHES"

*Nicola*
To już jutro. Harry wychodzi z więzienia. Nie wiem jak mam się czuć.  Nie wiem co zrobię gdy zapuka do moich drzwi. Nie wiem czy rzucę mu się w ramiona czy z tchórze i w ogóle nie otworze. W obecnej sytuacji nie jesteśmy niczego pewna prócz świadomości tego co czuje do Harry'ego.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Jak zwykle nawet nie spojrzałam kto wchodził. Codziennie przychodził tu na zmianę Cloe albo Jack. Codziennie pytają co u mnie, a ja i tak nigdy nie odpowiadam. Zawsze siedzę przed tym pieprzonym oknem patrząc w sumie na nic. Od rana do wieczora. Ten sam pieprzony widok. Codziennie to samo. Wszystko było takie samo od kiedy Harry poszedł do więzienia. W niczym nie potrafiłam dostrzec czegoś pozytywnego co wsparło by mnie na duchu, bo nic nie potrafiło zapełnić tej pustki.
Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
- mała, musisz jakoś się do jutra pozbierać - głos Jacka rozbrzmiewał w moich uszach - nie możesz cały czas tu siedzieć - poczułam jak Jack bierze mnie na ręce i niesie do kuchni. Posadził mnie na krześle i podsunął miskę z płatkami - pamiętaj, że jesteś człowiekiem, nie możesz nie jeść. Gdyby nie Cloe i ja, już dawno byśmy planowali Twój pogrzeb
- a może to nawet lepiej ? - wyszeptałam cicho mieszając łyżką w misce.
- ej ej nie warz się tak mówić - ukląkł by być na poziomie moich oczu - nie wydaje mi się że Harry'emu było by fajnie gdyby na powitanie dowiedział się, że nie żyjesz - wstając pogłaskał mnie po głowie
- dziękuje Jack
- za co ?
- że ty i Cloe ... No ze byliście ze mną cały ten czas
- już ci mówiłem że czuje się winny, nie masz za co dziękować. To ci się należało. Poza tym ... Jesteś dla mnie jak córka której pewnie nie będę nigdy miał - cicho się zaśmiałam.
- na pewno kiedyś znajdziesz tą szczęściare która poślubisz
- tak myślisz ? - zapytał z nadzieja w głosie
- oczywiście, każdy zasługuje na miłość i na każdego ona czeka - odpowiedziałam kończąc śniadanie. Jack lekko się do mnie uśmiechnął. Stanął przede mną i wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją a on pomógł mi wstać.
- spałaś dzisiaj w ogóle ? - zapytał prowadząc mnie po schodach do góry.
- nie za bardzo - mówiłam na prawdę cicho wiec Jack musiał nieźle się przysłuchiwać.
- widać - wprowadził mnie do mojego pokoju i posadził na łóżku - teraz masz iść spać, chociaż na pól godziny
- dobra - odpowiedziałam wchodząc pod kołdrę.
- dobranoc mała, będę na dole póki się nie obudzisz - powiedział zasłaniając okna i zamykając za sobą drzwi. Starałam się znaleźć wygodne ułożenie na poduszce. Poczułam coś pod nią. Podniosłam ją by znaleźć źródło dyskomfortu. Koszulka Harry\ego. Chwyciłam ją w ręce. Wtuliłam się w nią starając wyobrazić sobie go leżącego obok mnie. Powoli zamknęłam oczy chcąc zapaść już w sen.

Widocznie przespałam trochę więcej niż pól godziny.
Wstałam z łóżka i powoli ruszyłam na dół. Jack oglądał coś w telewizji. Cicho weszłam do salonu i usiadłam na moim fotelu. Znowu ten widok. Codziennie ten sam. Usłyszałam jak Jack wstaje i idzie w moja stronę.
- o nie, musisz zacząć wracać do rzeczywistości - znowu wziął mnie na ręce i posadził na miejscu które chwile temu zajmował on. Skuliłam nogi i schowałam w nie głowę.
- przestaniesz ? 

- co ?
- zachowywać się tak, dziewczyno on jutro do Ciebie wraca. Jutro znowu będziecie razem
- ale ja nie wiem ci robić
- z czym - usiadł obok mnie i spojrzał ja moja twarz pokazując ze mnie słucha
- nie wiem jak mam się zachować. Wiem ze go kocham ale boje się tego ze nam nie wyjdzie
- nie masz się czego bać. Kiedy jestem u niego pyta tylko o Ciebie. Jesteś jego całym światem - do moich oczu zaczęły napływać łzy - o nie tylko nie płacz - przyciągnął mnie do swojej piersi. Wtuliłam się w nią jeszcze bardziej płacząc - nie płacz. Mała, będzie dobrze - ocierał moje mokre policzki. Byłam mu strasznie wdzięczna, że on też był przy mnie. Jednak to inaczej móc się czasem wypłakać facetowi.
- o której go przywieziesz ?
- około 19
- jezu czemu tak późno ?

- zapytaj sąd - wyplątałam się z uścisku Jacka i oparłam się o poduszki wypuszczając powietrze. W sumie nie wiem czy je wstrzymałam.
- Jack, powiedz mi dlaczego to wszystko musi mnie spotykać ?
- mała, sam nie wiem.
- moje życie jest bez sensu
- ale może znalazłaś jego sens. Po tym co widziałem przez ten rok. To jak się zachowywałaś, ty nie widzisz niczego prócz Harry'ego.
- wiesz zawsze się boję, że nagle się obudzę trwając nadal w jeszcze większym gównie, za przeproszeniem
- o czym mówisz ?
- Harry ci nie mówił ?
- ale o czym - na jego twarzy pojawił się wyraz zdziwienia.
- o tym jak się poznaliśmy - usiadł głębiej na swoim miejscu co uznałam za znak "mów dalej" - ja byłam... byłam prostytutką - jego usta otworzyły się w kształcie "o".
- jak to byłaś prostytutką ?
- myślałam, że Harry ci powiedział. Byłam prostytutką bo po śmierci mojej matki ojciec przestał płacić rachunki i ja musiałam się tym zająć, a to było jedyne wyjście - wiedziałam, że mogę mu o tym powiedzieć bo w przeciwieństwie do niego, wiedziałam czym on się zajmuje.
- przykro mi - schylił głowę i potarł moją rękę w pocieszającym geście
- w porządku, ważne, że już po wszystkim, ale skoro mam zacząć wszystko od nowa, to muszę znaleźć normalną pracę
- masz rację - lekko się do mnie uśmiechnął i spojrzał na telefon który wyciągnął z kieszeni - muszę już lecieć
- ok - odparłam cicho
- trzymaj się i do jutra - posłałam mu uśmiech i podążyłam za nim wzrokiem aż zniknął za drzwiami.
Nie wiedziałam co mam teraz ze sobą robić. Jack już wyszedł, Cle nie było w mieście. Jedyne co mi zostało to włóczyć się po domu. Wstałam z kanapy wyłączając telewizor i ruszyłam po schodach do łazienki. Odkręciłam wodę która zaczęła zapełniać wannę. Za chwile miał zadzwonić Harry więc pewnie porozmawiam z nim biorąc kąpiel.
Powoli zanurzyłam się w ciepłej pianie trzymając telefon na skraju wanny. Dzwonek rozbrzmiał w całej łazience. Odebrałam połączenie przykładając komórkę do ucha.
- zgadnij kto ? - ten sam ochrypły głos.
- hmm no nie wiem Święty Mikołaj ? - usłyszałam jego cichy śmiech.
- tak, we własnej osobie. Prywatnie nazywają mnie Harry Styles.
- ooo, Mikołaju czy mógł byś mi podarować mojego chłopaka który też nazywa się Harry Styles ?
- oczywiście jutro po 19 będzie pod twoimi drzwiami - zaśmiałam się delikatnie mocząc włosy. Kiedy rozmawiałam z Harrym starałam się nie pokazywać mu jak źle ze mną jest. Myślę, że wychodziło mi to całkiem dobrze.

- co robisz księżniczko ?
- siedzę w wannie
- jak się czujesz z tym, że jutro się zobaczymy ? - nie wiedziałam co odpowiedzieć. Przecież nie mogłam po prostu powiedzieć "nie wiem co zrobię, nie jestem pewna". Wolałam nakarmić go jakimś dobrym kłamstwem.
- nie mogę się doczekać - sztucznie się zaśmiałam, ale myślę, że tego nie wyczuł.
- no dobrze, to się kąp
- musisz już iść ?
- tak, przez to, że jutro wychodzę mam krótszy czas na rozmowę
- no dobrze
- wiesz, że cię kocham prawda ?
- wiem, ja ciebie też kocham
- śpij dobrze kochanie - dźwięk odkładanej słuchawki. Koniec rozmowy. Już paro sekundowy brak jego głosu mnie zdołował. Odłożyłam telefon na umywalkę która była na tyle blisko wanny.
Zanurzyłam się mocniej w wodzie starając zrelaksować całe moje ciało.
Powiem szczerze, że poczułam się na prawdę lepiej. Może to dlatego, że wiedziałam co jutro nastąpi.
Wyszłam z wanny i chwyciłam ręcznik owijając nim całe ciało. Stanęłam przed lustrem i sięgnęłam szczotkę. Starałam się rozczesać moje wilgotne i poplątane włosy. Nie było to łatwe ale w końcu mi się udało. Umyłam zęby, skorzystałam z toalety i ruszyłam do sypialni. Wyciągnęłam spodnie od piżamy które szybko założyłam. Wywróciłam poduszki w poszukiwaniu koszulki Harry'ego w której miałam zamiar dzisiaj spać. Zgarnęłam wszystkie włosy na lewe ramię i owijając się cała w koc podeszłam do okna. Otworzyłam je i usiadłam na parapecie. Listopadowe powietrze owiało mnie całą. Nie będę oszukiwać, było cholernie zimno, ale mimo wszystko lubiłam tak siedzieć. Jakoś lepiej mi się tak myślało, mogłam sobie spokojnie poukładać w głowie. Niebo było nadzwyczajnie czyste. Zero chmur, tylko małe gwiazdy.
Usłyszałam jak mój telefon wibruje na szafce obok łóżka. •nowa wiadomość SMS•. Przejechałam palcem po wyświetlaczu.
                       
                   
Dreszcze przeszły po moim ciele. Znowu czułam się jak kiedyś. Kiedy poznałam Harry'ego, ale to nie mógł być on. Dopiero jutro wychodził z więzienia.
Zbiegłam po schodach i zakluczyłam drzwi. Posprawdzałam wszystkie okna i wróciłam do pokoju. Usłyszałam dźwięk nowej wiadomości.

                                             
Postanowiłam odpisać. Ostatni rok nauczył mnie wielu rzeczy, przy okazji "nie bać się". Nie mogłam pozwolić znowu się zastraszyć.
                                                   
Nie musiałam długo czekać na odpowiedz.
                                                
Drake. To jest to imię. Czego ten człowiek ode mnie chce ? Nawet nikogo takiego nie znam. W głowie miałam dwa rozwiązania:
1. Napisać kolejnego smsa by dowiedzieć się o co chodzi.
2. Dać spokój i zainterweniować kiedy wszystko potoczy się za daleko.
Moja natura była tchórzliwa wiec wybrałam opcje drugą. Nie chce nie potrzebnie czegoś rozpoczynać. Może to po prostu jakiś głupi żart, a ja się nie potrzebnie nakręcam. Wole to zostawić w spokoju.
Wyłączyłam głos i wibracje w telefonie odkładając go na regal. Sprawdziłam okno i spuściłam roletę. Zapaliłam lampkę na moim nocnym stoliku i oparłam się o ścianę siadając na łóżku. Starałam się uspokoić i myśleć mimo wszystko pozytywnie. Jedyna myślą tego typu było wyjście Harry'ego. Tak bardzo chciałam znowu go przytulić. Poczuć jego usta na swoich.
Nie wiem jak kobiety jakiś seryjnych morderców (jeśli takie są) którzy idą do wiezienia na np. 20 lat wytrzymują ta pustkę która mimowolnie tworzy się w sercu. takie coś nie dzieje się tylko kiedy uczucia do tej osoby nie są szczere.


W mojej głowie bez przerwy krążyły te same pytanie
- a jeśli wam się nie uda ?
- co zrobisz jeśli Cię zostawi ?
- a może on Cię jus nie kocha ?

Nie dawało mi to spokoju. Mimo tego ze cały czas, każdego nią przez te cholerne 12 miesięcy powtarzał "kocham Cię" nie mogłam mieć 100% pewności.
Podkuliłam nogi opierając łokcie na kolanach. Odgarnęłam włosy przeczesując je do tylu. To wszystko było męczące. Każdy dzień doprowadzał mnie do skraju załamania nerwowego.
Wstałam podchodząc do biurka. Chwyciłam gumkę leżącą pod jedną z książek. Związałam nią włosy w wysoką kitkę i stanęłam przed lustrem. Spojrzałam na moja rękę na której była mała szrama.
Przypomniał mi się dzień w którym uciekłam przed Harrym, a on zbił szybę. Po tym jak wyszedł stanęłam w dokładnie tym samym miejscu. Przeglądając się w tym samym lustrze. Tylko dziewczyna która w nim widziałam nie była już tą samą która stała przed nim wtedy. Teraz byłam znacznie silniejsza, przeszłam sporo, ale to nie to się we mnie zmieniło. Tamta dziewczyna nie wiedziała czym jest miłość. Czym jest oddanie się dla drugiej osoby, możliwość poświęcenia swojego życia dla kogoś kto znaczy dla Ciebie więcej niż ty sam. Teraz to wiedziałam. Straciłam matkę, potem ojca, dodając Harry'ego na cały rok. Ale mimo wszystko jednak nadal jestem na tym chorym świecie. Nadal mam nadzieje na coś wyjątkowego co nie zdarza się każdemu człowieku. No w sumę wątpię żeby normalny człowiek został porwany przez dwóch alfonsów, uciekał po tym jak pokłóci się ze swoją druga połówką i mogła bym jeszcze wymieniać.
Tak moje życie było wyjątkowe, mogłam przyznać. Wszystko przez i dzięki niemu. Wszystko co przez te półtorej roku (tak znamy się już tyle jeśli nie więcej) stało się najlepszego a zarazem najgorszego, było spowodowane jego obecnością. Pomijając myśl, że bóg dawno o mnie zapomniał dziękowałam mu z całego serca, że postawił Harry'ego na mojej drodze. Widocznie wszystko co przeżyłam przed jego spotkaniem przygotowywało mnie na gorsze by potem mogło być lepiej.
Mimo tego, że wiedziałam co jest miedzy mną i Harrym to zaczęłam poważnie myśleć co zrobię gdyby mnie zostawił. Pierwsza myśl ? Śmierć. Druga ? Wyprowadzka. Moje życie nie miałoby już sensu ale wątpię, że bym to zrobiła. Wtedy uciekłabym stąd zostawiając przeszłość za sobą. Sprzedałabym dom starając dorzucić w gratisie wszystkie moje uczucia. Jestem pewna, że nie byłoby to takie łatwe.
Podeszłam do szafki chwytając komórkę i weszłam w galerie. Wiedziałam ze gdzieś musza być zdjęcia których szukałam

- mam - pisnęłam zadowolona. Kiedy ostatni raz byłam w domu Harry'ego wykorzystałam czas żeby zgrać parę zdjęć z jego komputera. Jego uśmiechnięta twarz pojawiła się na wyświetlaczu wywołując także mały na mojej twarzy. Przesunęłam palcem by obejrzeć kolejne zdjęcie. Tym razem byliśmy razem. Wyglądaliśmy jakbyśmy nie przejmowali się niczym i znali od zawsze. Wyglądaliśmy po prostu na szczęśliwych. Mimo ze tak nie było.
Odłożyłam telefon na jego poprzednie miejsce i znowu stanęłam przed lustrem. Dotknęłam blizny wspominając SMS Harry'ego. Nie posłuchałam i pewnie dlatego został ślad. Podeszłam bliżej spoglądając na swoją zmęczoną i bladą twarz. Wyglądałam jak trup inaczej nie można było tego określić. Zamknęłam oczy powstrzymując łzy które zaczęły napływać do moich oczu gdy wzrok natrafił na mój brzuch. W wyobraźni pojawił mi się obraz który nie mógł nigdy stać się prawdziwy.
Mały chłopczyk biegający za piłka. Ja i Harry siedzący na ławce, przyglądający się naszemu dziecku. Dumni rodzice. Szczęśliwa para. Kochający się bezgranicznie.
To nigdy nie będzie prawda, nigdy moje życie nie będzie spokojne. Mimowolnie łza popłynęła po moim policzku. Szybko ja wytarłam starając się nie przyznać przed sama sobą, że tracę wszelkie nadzieje. Poprawiłam kucyka i wróciłam do łóżka. Zgasiłam lampkę zapadając w głęboki sen.

Promienie słoneczne drażniły moje oczy. Mimo, że bardzo nie chciałam, otworzyłam je rozglądając się po pokoju.
To ten dzień. Dzisiaj jedyny sens mojego życia do mnie wraca. Znowu go dotknę. Spojrzę w jego zielone oczy, zaskakuje jego ust. Od 6 miesięcy, od ostatniego spotkania nie uśmiechałam się, ale dzisiaj pojawił się on naturalnie. Wstałam rozciągając swoje ciało i przetarłam oczy. Zegarek wyświetlał 13:48. Na prawdę potrzebowałam porządnego snu. Ruszyłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i wzięłam krótki prysznic dla wybudzenia się. Wracając do pokoju założyłam czarne leginsy, pierwszą lepsza koszulkę narzucając na to szarą koszule w kratę Harry'ego. Całkiem "przypadkiem" także spakowałam ją do torby. Wyglądałam chociaż jak człowiek.
Zeszłam powolnym krokiem po schodach kierując się do kuchni. Miałam jeszcze sporo czasu więc moje podekscytowanie dopiero zaczęło we mnie rosnąć. Przygotowałam sobie śniadanie i niechętnie je zjadłam gdyż dziwne uczucie w moim żołądku coraz bardziej psuło mi dzień. Kiedy skończyłam poczułam dziwna potrzebę ponownego spojrzenia w lustro. Moja twarz nadal była blada. Dawno się nie malowałam więc dzisiaj zrobię coś dla odmiany. Wchodząc do łazienki wyciągnęłam moją kosmetyczne spod umywalki i westchnęłam głęboko nie mając pojęcie od czego zacząć.
Chwyciłam krem matujący wyciskając odrobinę na dłoń. Przez prawie rok nie używałam kosmetyków wiec poczułam się trochę dziwne. Gdy skończyłam rozprowadzać preparat czy jak to inaczej nazwać, pomalowałam rzędy i usta. Moja cera nabrała cieplejszego odcieniu. Posprzątałam wszystko i wróciłam do salonu rzucający się na kanapę. Włączając telewizor zaczęłam szukać jakiegoś programu. Znowu powtórki ekipy z New Castle. A co tam ? I tak nie mam nic ciekawszego do roboty.

~'~
Za oknem zaczęło się robić ciemno przez co latarnie zaczęły oświetlać ulice. Zegar wskazywał 18:40. 20 minut do 19, co oznacza, że Harry wtedy będzie wolny a Jack przywiezie go do mnie. Chwyciłam szklankę wody którą przyniosłam wcześniej i wzięłam łyka. W gardle robiło mi się sucho. Wstałam nie mogąc wytrzymać presji. Mieszane uczucia krążyły po mojej głowie jak przez ostatni rok, tylko w tej chwili czułam się jakby wszystkie się namnożyły tworząc zamieszanie w moim umyśle.
Zaburczało mi w brzuchu więc w szybkim tempie znalazłam się w kuchni robiąc małą kanapkę. 19:03. Pewnie są już w drodze. Moje serce biło coraz szybciej z każdą sekundą. Otrzepałam ręce z okruszków i oparłam się o blat biorąc głębokie wdechy. Czułam się jakbym miała zaraz zemdleć. 19:12 kolejne minuty leciały nie ubłagalnie szybko jakby na złość żebym nie mogła pozbierać myśli. Myślałam, że dzień będzie wlókł się bez końca aż do jego powrotu, ale to wszystko zleciało tak szybko. 

Poprawiłam gumkę na moich włosach i zaczęłam wachlować dłoniach przed twarzą. Coraz trudniej mi się oddychało, ale starałam się zachować spokój, który jako jedyny powstrzymywał mnie przed straceniem przytomności. 19:25, dźwięk zamka. Zamarłam stojąc plecami do drzwi które było widać z kuchni. Usłyszałam jak wycieraczka wydaje charakterystyczny dźwięk, sygnalizując, że ktoś wszedł. Powoli obróciłam się w stronę wejścia. Moja klatka unosiła się w coraz szybszym tempie. Ta twarz. Sylwetka. Ledwo co oddychałam, ale udało mi się wycisnąć z siebie jedno słowo
- Harry ? ...


________________________________________
z trudnością napisałam ten rozdział, no ale w końcu jest, mam nadzieję, że to docenicie i obsypiecie mnie komentarzami <3 

czwartek, 22 sierpnia 2013

SWAT part 3 (+18) "Harry's Birthday"

[WSPOMNIENIE URODZIN HARRY'EGO]

*Harry*
Pierwszy dzień lutego. Moje urodziny. Heh aż trudno sobie wyobrazić, że kończę 21 lat siedząc w więzieniu. Jedynym plusem tego jest że dostaję przepustkę na jeden dzień. Cały dzień, całe 24 godziny spędzę z Nicolą. W końcu choć na tyle po 3 miesiącach będę mógł ją przytulić, pocałować, zasnąć razem z nią. Nie wiedziałem, że można za kimś tak tęsknić, może to dlatego, że nigdy nikogo prawdziwie nie kochałem.
Powiem szczerze, że dobrze jest mieć przyjaciela pracującego w więzieniu. Lou się postarał i to bardzo o tą przepustkę.
- to do jutra - pokazałem dwa palce na pożegnanie kumplom z celi. Wszystkich znałem i dzięki nim jakoś tam dawałem radę
- nara Styles - cicho prychnąłem ze śmiechu czekając aż ktoś po mnie przyjdzie. Stałem przy metalowych drzwiach gdy usłyszałem dźwięk otwieranego zamka. Stanął przede mną Louis w swoim "służbowym" stroju.
- siema Tomlinson
- siedź cicho, przecież wiesz jacy są inni
- oj nie przesadzaj - ominąłem go stając za jego plecami. Wskazał ręką żebym szedł za nim. Tak też zrobiłem. Wszedłem razem z nim do pokoju z szafkami, gdzie leżała znajoma torba.
- przywiozłem ci coś normalnego do ubrania a obok leży telefon i reszta
- dzięki Lou - klepnąłem go przyjacielsko w ramię i usiadłem na ławce zaczynając ściągać spodnie. Louis usiadł na przeciwko mnie.
- to jak masz zamiar spędzić swoje urodziny ?
- co to za pytanie ? Oczywiście, że z Nicolą
- nie chcesz nacieszyć się dniem wolności ?
- właśnie taki mam zamiar - wstałem zapinając swoje rurki - niczego nie brakuje mi tak bardzo jak jej, kiedy ostatni raz ją odwiedzaliście ?
- około 3 dni temu
- jak wyglądała ?
- wiesz nie chcę cię dołować, ale jest w całkowitej rozsypce. Ona cię na prawdę kocha - zatrzymałem się na chwile po tym jak ściągnąłem koszulkę, wyobrażając sobie co ona musi czuć
- tak jak i ja. Też ją kocham
- wiesz jeszcze jej ojciec
- fakt, dużo przeżyła. Zrobię wszystko by poczuła się choć trochę lepiej
- i tak będziesz musiał długo pracować po tym jak wyjdziesz żeby znowu ci zaufała - rozmyślałem nad wszystkim co mówił Louis. Właśnie wiązałem buty, gdy skończyłem wstałem i wystawiłem do Lou moją rękę - daj moje kluczyki od samochodu
- są w pudle - spojrzałem na przeźroczysty pojemnik z moimi rzeczami. Wsunąłem telefon do kieszeni tak jak i portfel. Zawiesiłem kluczyki na palcu i znowu zwróciłem się do Louisa - jak się nazywa ten hotel ?
- Blackfriars, pokój 296
- dzięki za wszystko Lou - znowu klepnąłem go w ramie i wyszedłem z pokoju zmierzając do wyjścia. Wyciągnąłem komórkę i spojrzałem na godzinę. 9:12 od tego momentu mam 24 godziny wolności.
Założyłem mój czarny płaszcz i czekałem aż wielkie pancerne drzwi się otworzą. Zimne powietrze uderzyło we mnie lekko odpychając w tył. Stanąłem mocno na nogach i ruszyłem w stronę samochodu. Nacisnąłem mały przycisk na pilocie i wsiadłem do środka. Chwile zajęło mi przypomnienie sobie co robić.
Włożyłem kluczyk do stacyjki i przekręciłem go oczekując aż silnik się uruchomi.
Ruszyłem w stronę hotelu w którym miałem spotkać się z Nicolą. Po głowie chodziło mi cały czas pytanie czy ona na pewno przyjdzie. Bałem się, że może się nie zjawić. Brałem głębokie wdechy starając się uspokoić (co nie było łatwe).

W końcu dotarłem na miejsce. Wysiadłem z samochodu od razu go zamykając. Powoli ruszyłem do obrotowych drzwi. Kiedy wszedłem do środka ogarnęło mnie gorące powietrze. Podszedłem do recepcji i oparłem się o ladę.
- przepraszam, czy klucze do pokoju na nazwisko Tomlinson jeszcze są ?
- już ktoś je odebrał
- oh dziękuję - odwróciłem się w poszukiwaniu windy. Podszedłem do niej i nacisnąłem przycisk w oczekiwaniu aż się zjawi. Usłyszałem cichy dzwonek i wsiadłem do środka i nacisnąłem przycisk na trzecie piętro. Ta irytująca muzyczka doprowadzała mnie do szału, ale starałem się zachować spokój. Dopiero zacząłem uświadamiać sobie, że zaraz ją zobaczę.
Stanąłem na korytarzu i ruszyłem nim w poszukiwaniu odpowiedniego numeru. 296 jest ! Wziąłem głęboki wdech i powoli nacisnąłem klamkę wchodząc cicho do pokoju. Zauważyłem drobną postać stojącą przy oknie. Nie usłyszała mnie więc to wykorzystałem. Zamknąłem drzwi przekluczając zamek i ruszyłem cicho w jej stronę. Powoli wsunąłem swoje dłonie na jej talię i złożyłem pocałunek na szyi.
- hej kochanie - szepnąłem cicho do jej ucha. Odwróciła się do mnie. Widziałem jak jej klatka powoli się unosi. Kiedy zacząłem się zastanawiać co zrobić ona rzuciła się na mnie owijając swoje nogi wokół mojego pasa. Jej usta wręcz wbijały się w moje. Jej smaku nie da się zapomnieć. Złapałem ją za uda podsadzając wyżej. Kiedy zacząłem zciskać jej pośladki pomyślałem że powinniśmy przestać, bo wiem doskonale jak to się zawsze kończy. Tym razem najpierw chciałem spędzić z nią czas. Jak chłopak z dziewczyną. Stopniowo zacząłem odsuwać ją od siebie na co ona spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem. Postawiłem ją na nogi kładąc dłoń na jej policzku. Spojrzałem głęboko w jej oczy. Prawie nic się nie zmieniła. Te same usta, nos oczy... Może trochę urosła i zcięla włosy. Złożyłem pocałunek na jej wargach
- kocham Cię - kiedy w końcu to powiedziałem poczułem ulgę. Tak bardzo chciałem żeby o tym wiedziała, o tym jak szaleje na jej punkcie
- ja Ciebie tez kocham - tym razem ona pocałowała mnie. To było urocze w jaki sposób stawała na palcach chcąc być na równi ze mną mimo że nie byłem znacznie wyższy.
- wszystkiego najlepszego - przybliżyła się do mnie kolejny raz obdarowując mnie namiętnym pocałunkiem. Odsunęła się i wręczył mi małe pudełko
- chcesz mi się oświadczyć ? - zażartowałem a ona cicho się zaśmiała
- może nie teraz ale chce Cię mieć dla siebie - uśmiechnąłem się do niej i otworzyłem prezent. Mały wisiorek w kształcie gwiazdy dawidowej. Ucałowałem ją w policzek i odpiąłem swój łańcuszek dołączając kolejną ozdóbkę do kolekcji. Odłożyłem pudełko na szafkę i złapałem jej dłonie.
- musisz ze mną gdzieś pójść
- dla Ciebie wszystko - uśmiechnąłem się i pociągnąłem ją za sobą w stronę jej kurtki po drodze chwytając swoją. Patrzyłem jak zakłada swój kremowy płaszcz. Złapałem klucz od pokoju i wyprowadziłem ją na korytarz. Zakluczyłem drzwi i weszliśmy do windy
- gdzie idziemy ?
- do studia tatuażu
- chcesz kolejny tatuaż ?
- tak, specjalnie dla Ciebie. Może ty tez sobie zrobisz ?
- nie wiem, jestem mało odporna na ból
- będę z tobą - ucałowałem jej lekko zaróżowiony policzek. Drzwi się otworzyły a my ruszyliśmy w stronę wyjścia. Zimne powietrze owiało nas z każdej możliwej strony. Otuliłem Nicole ramieniem i poprowadziłem drogą którą bardzo dobrze znałem.

Kiedy czerwony napis mrugał z daleka uśmiechnąłem się na myśl o kolejnym tatuażu. Ten miał być wyjątkowy. Dla niej.
Otworzyłem drzwi i pomachałem ręka do jednego z tatuażystów który był moim dobrym znajomym. Po chwili podszedł do nas i spojrzał z zaciekawieniem na Nicole.
- kto to Styles ?
- to moja dziewczyna
- a ty nie powinieneś siedzieć ?
- a ty nie powinieneś uważać gdzie kładziesz sprzęt ? - wskazałem mu na własnie spadającą maszynkę. Podbiegł spanikowany a ja odwróciłem się do Nicoli kładąc rękę na jej policzku.
- i co powiesz ? Podoba ci się ?
- fajnie - przytuliła się do mojej piersi a ja położyłem rękę na jej plecach delikatnie je gładząc. Zauważyłem że tatuażysta stoi już przy kasie.
- no to Styles... Co dzisiaj robimy ?
- kolejny do kolekcji
- coś z katalogu czy dajesz mi pomysł ?
- druga opcja
- no dobra to dajesz temat - powiedział wyciągając szkicownik z pod lady
- temat to ona - spojrzałem na Nicole
- oh to pomyśl co w niej najbardziej lubisz
- tego to raczej mi nie wytatuujesz - zaśmiałem się sugerując pewną cześć jej ciała. (mam nadzieje, że wiecie o co chodzi ;) ) 

Nicola spojrzała na mnie wzrokiem zabójczyni - no przecież żartuje - pogładziłem ją po włosach i znów skupiłem uwagę na Ricku (tak miał na imię)
- chce napis
- a mianowicie ?
- her green eyes
- już się robi, usiądź na fotelu - ściągnąłem płaszcz i powiesiłem go na wieszaku to samo zrobiła Nicola. Chwyciłem jej rękę i posadziłem ją na krześle obok fotela do tatuażu.
Usiadłem na nim wygodnie i spojrzałem na nią
- jesteś pewny że chcesz ten tatuaż ?
- jestem pewny
- a jeśli my się ...
- nigdy nic takiego się nie stanie - pocałowałem ją delikatnie mając nadzieje, że sprawie że zapomni o tym. Rick własnie podszedł ze szkicem napisu.
- może być ?

- świetne - odpowiedziałem pewny podziwu - to teraz wybieraj miejsce - zwróciłem się do Nicoli 
- co ? ja ? ale to twój tatuaż 
- ale jest dla ciebie, wybierz miejsce - Nicola spojrzała w dól zamyślona. Po chwili wstała i uniosła moja koszulkę
- tu - wskazała miejsce pod moją prawą jaskółką - może być ?
- idealnie - uśmiechnąłem się - to zaczynamy Rick
- ok - odparł i chwycił maszynkę. Ściągnąłem koszulkę i wygodnie się rozsiadłem. Kiedy igła pierwszy raz zatopiła się w mojej skórze zobaczyłem jak Nicola się skrzywiła. 
- to nie boli - złapałem jej rękę i posłałem uśmiech.
- na pewno ? 
- na pewno - odpowiedziałem i z powrotem odchyliłem głowę do tyłu. 

- gotowe - usłyszałem głos Ricka. Podniosłem się czekając na lusterko. Kiedy zobaczyłem cały efekt nie mogłem praktycznie nic powiedzieć. Teraz miałem coś co zawsze będzie mi o niej przypominać.
- świetny
- teraz czekaj, tylko opatrunek i możesz iść - kiwnąłem głową na znak że zrozumiałem i spojrzałem na Nicole. 
- podoba ci się ? 
- jest piękny - powiedziała wstając i oglądając go w całej okazałości - też chcę 
- na prawdę ?
- tak też chcę tatuaż dla ciebie 
- ale jesteś tego w 100% pewna ? wiesz to coś na całe życie 
- tak jak my - spojrzała głęboko w moje oczy
- no dobrze - wstałem z fotela, a ona zajęła moje miejsce - RICK! Jeszcze jednej tatuaż - krzyknąłem. Po chwili w drzwiach pojawił się Rick. 
- Styles, dwa w jeden dzień ?
- nie ja, ona - wskazałem na Nicole. 
- oooo a co chcesz ? - zwrócił się do niej 
- don't cry princess - to były moje słowa... ja to do niej powiedziałem 
- a gdzie ? - zapytał Rick
- tu - wskazała miejsce na swoim biodrze. 
- ok zaraz wracam - kiedy zostałem z nią sam wstałem i pocałowałem jej czoło 
- jesteś tego pewna ? 
- tak Harry, jestem pewna. Przestań o to pytać - w jej głosie można było wyczuć sfrustrowanie. 
Wstałem i rozpiąłem jej spodnie, delikatnie zsuwając je by miejsce które wybrała było widoczne. Schyliłem się i pocałowałem je następnie pogłaskałem ją po włosach. 
- moja dziewczynka - usiadłem na krześle gdy zobaczyłem wchodzącego Ricka.
- gotowa ? - zapytał przykręcając nową igłę
- tak - odpowiedziała cicho. Wyczułem małe zawahanie w jej głosie. Kiedy Rick usiadł na krześle i powoli zbliżył igłę do jej skóry, Nicola nabrała powietrza. Widziałem, że nie chce pokazać że ją to boli. Złapałem jej dłoń dodając jej otuchy. Otworzyła oczy i z uśmiechem spojrzała na mnie. Jeździłem kciukiem po jej ręce odwracając jej uwagę.

- gotowe - zawołał Rick gdy skończył. Nicola podniosła głowę i spojrzała na swoje biodro. 
- jest piękny - powiedziała cicho jakby miała się zaraz rozpłakać. Rick wyszedł a ja wstałem z krzesła pochylając się nad jej twarzą 
- byłaś dzielna - pocałowałem jej malinowe usta. Delikatnie przygryzłem jej dolną wargę prosząc o pozwolenie na więcej, na co się zgodziła. Powoli naparłem na jej język przez co wydała z siebie cichy jęk prosto w moje usta. Odsunęła się ode mnie przybliżając do mojego ucha.
- mam nadzieje że to małe coś na moim biodrze nie przeszkodzi nam w nocy - moje oczy lekko zabłyszczały na jej słowa - nawet nie wiesz jak się za tym stęskniła - dodała. Cholera ! Strasznie mnie to podnieciło i to za bardzo. Znowu zbliżyłem się do jej ust i pociągnąłem jej wargę. 
- Rick ! Gdzie masz ten cholerny opatrunek ?! 
- no już idę - podchodząc do Nicoli, nalepił jej folię. Pociągnąłem ją za rękę by mogła wstać. Podciągnęła spodnie zapinając zamek i co tam jeszcze, a ja spojrzałem na Ricka wręczając mu kasę. 
- wow koleś, nie wiedziałem że ona aż tak... - jego wzrok był skierowany na moje krocze. Spojrzałem w dół. 
KURWA ! Szybko podszedłem do wieszaka zakładając płaszcz by nie było "TEGO" widać. 
- dzięki i do następnego - pociągnąłem Nicolę za rękę
- dobrej nocy Styles - wystawiłem środkowy palec w jego stronę. 
- pieprz się - trzymając Nicole wyszliśmy ze studia. 

Właśnie jechaliśmy windą. Byłem strasznie zamyślony. Nawet nie wiem nad czym. Usłyszałem dźwięk znaczący że jesteśmy już na naszym piętrze. Ruszyliśmy w kierunku naszego pokoju. Kiedy byliśmy w środku zakluczyłem drzwi i ściągnąłem płaszcz od razu wchodząc do łazienki
- wezmę prysznic 
- ok - usłyszałem jak klamra jej płaszcza uderza o ramę łóżka. Zacząłem powoli się rozbierać. Zimny prysznic GO uspokoi. Otworzyłem kabinę i wszedłem do środka. Odkręciłem wodę i pozwoliłem jej spływać po całym ciele. Tak jak myślałem, pomogło. Przeczesałem moje loki palcami jeszcze bardziej je mocząc. Starałem się uspokoić i poskładać do kupy. 
Usłyszałem dźwięk otwieranej kabiny. Nie mogłem otworzyć oczu. Poczułem dłonie na mojej klatce piersiowej. Ten dotyk poznam wszędzie. Nicola. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech kiedy jej udo dotknęło mojego biodra. Złapałem za jego wewnętrzną część i posadziłem ją na moim pasie. Jej delikatne palce przejechały po moich oczach pozwalając mi zobaczyć jej uśmiechniętą twarz. Spoglądałem na jej usta i oczy. Wbiłem się w jej wargi od razu napierając na jej język. Nasz pocałunek robił się coraz bardziej zachłanny i namiętny. Woda oblewała nasze rozpalające się nawzajem ciała. Obróciłem się przyciskając ją do ściany prysznica. Kiedy byłem pewien że nie spadnie, złapałem za jej piersi. Wydała z siebie jęk który zachęcił mnie do działania. 
Zakręciłem wodę i razem z nią wyszedłem z kabiny. Posadziłem ją na umywalce chwytając ręcznik. Osuszałem jej skórę jednocześnie składając na niej mokre pocałunki. Wykręcała delikatnie szyję, wciąż mając zamknięte oczy. Kiedy oboje byliśmy już susi przerzuciłem ją przez ramie i przeszedłem do pokoju. Jej śmiech był na prawdę głośny dlatego dostała ode mnie małego klapsa. 
- ał ! Harry to bolało 
- bo miało - zaśmiałem się kładąc ją całą nagą na łóżko - to teraz się zabawimy kochanie - zacząłem całować jej obojczyk, a ona wciąż się śmiała. Nie żebym miał coś przeciwko. Kiedy schodziłem coraz niżej śmiech był przerywany głośnymi westchnieniami rozkoszy. Podparłem się rękami po obu stronach jej głowy. Złożyłem parę pocałunków na jej ustach, gdy poczułem jak rozchyla swoje uda. To jaka była zdecydowana strasznie mnie nakręcało. Przygryzłem dolną wargę ustawiając w środku jej nóg. Połączyłem nasze usta w tym samym momencie wbiłem się w jej wnętrze. Jej głośny jęk rozniósł się po całym pokoju a ja zacząłem wykonywać płynne ruchu. Wplotła palce w moje loki i delikatnie za nie ciągnęła co jeszcze bardziej mnie kręciło. Cały czas całowałem jej szyję.
Uwielbiałem kiedy ona tak się pode mną wiła.
- uh Harry - te słowa co chwile wydobywały się z jej ust. Gdy przyspieszyłem jej dłonie przeniosły się na moje plecy na których zaczęła znaczyć czerwone ślady. Czułem się przy niej jak nigdy przy żadnej innej kobiecie. Nie chodziło tu tylko o TE sprawy. To w jaki sposób mnie całowała, jak starała się pokazać, że mnie kocha. To czyniło ją wyjątkową. 
Czułem jak jej ścianki zaciskają się wokół mnie. 
- Harry ja już... aa - wydała z siebie długi jęk znaczący że doszła. Poczułem to samo chwile po niej. Zmęczony opadłem na nią wtulając się w jej piersi. Zsunąłem się na miejsce obok i okryłem nas kołdrą. Przekręciłem się na plecy a ona położyła głowę na moją klatkę wcześniej całując mój nowy tatuaż. 
- kocham cię - powiedziałem całując ją w czoło. 
- ja ciebie też - odpowiedziała głaszcząc moją skórę - proszę cię nie odchodź - powiedziała cicho. Jej słowa wbiły się w moje serce. Nie chciałem, żeby czuła się samotna, zraniona. Chciałem być przy niej ... czy to tak wiele ?
- wiesz, że nie mam wyboru - odpowiedziałem przegarniając jej brązowe włosy - jeszcze tylko 9 miesięcy, heh w tym czasie mogła byś zajść w ciąże. Pomyśl o tym jak o czekaniu na dziecko - usłyszałem jak cicho się zaśmiała 
- czyli mam czekać na mojego małego Harry'ego ? 
- dokładnie, tylko że on taki mały nie jest 
- oj tak - powiedziała przedłużając "o" i "a" i spojrzała na moje okryte krocze. 
- nie o tym mówię głuptasie - zaśmiałem się i obróciłem do niej twarzą - jesteś taka piękna - założyłem pasemko jej włosów za ucho, a ona lekko się zarumieniła - choć tu do mnie - ułożyłem się nieco wyżej by mogła się we mnie wtulić. Spletliśmy nasze nogi i zasnęliśmy. 

*następny dzień*
*Nicola* 
Przekręciłam się chcąc wtulić w Harry'ego. Nie mogłam go znaleźć. Otworzyłam oczy. Harry'ego już nie było. Nie było jego rzeczy, niczego. Znowu zostałam sama. Na kolejne miesiące rozłąki ...

__________________________________________
to ja tu się staram i pisze dla was a wy mi nawet komentarzy nie dacie ? nie no bo się obrażę xD
poproszę teraz dużo komentarzy za tak długi rozdział i za to że dodałam go mimo że nie powinnam
tak myślę, że rozdziały będą teraz dłuższe ale nic nie obiecuję. /Nikissma

CZYTASZ=KOMENTUJESZ !!!

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

SWAT part 2 "Hurting memories"

Moje wspomnienia sprawiały mi ogromny ból. Tak bardzo chciałam zapomnieć o tym, ale nie potrafiłam. Jak to mówią "najgorsze rzeczy przychodzą do nas za darmo", tylko dlaczego ? Po to żeby życie stawało się jeszcze trudniejsze ? To wszystko jest bez sensu, w sumie wszystko co w życiu robimy nie ma większego sensu. 
Gdyby można tak po prostu wybrać sobie to co chcemy zapamiętać i usunąć wszystko przez co cierpieliśmy, płakaliśmy... Wszystko co sprawiało nam ból. Każdego kto sprawiał nam ból. To ludzie nawzajem się krzywdzą, ranią każdego bez najmniejszych skrupułów. Często też najpierw coś powiedzą, zrobią a potem tego żałują. Tak to żałośnie skonstruowany jest człowiek. 

Powoli burza przechodziła. Wstałam w fotela i owinięta w koc ruszyłam po schodach na górę. Powoli otworzyłam drzwi najszerzej jak się dało. Podeszłam do łóżka przy którym stała moja nocna lampka. Zapaliłam ją i opadłam na łóżko. 
Delikatnie światło rozjaśniało mój pokój. Po chwili wstałam i wyciągnęłam z szuflady koszulkę Harry'ego. To w pewnym stopniu pomagało mi w wytrzymaniu wszystkiego co się działo. Mimo prania i ciągłego noszenia nie straciła charakterystycznego zapachu Harry'ego. Wciągając ją przez głowę zaciągnęłam się zapachem starając wyobrazić sobie go stojącego przede mną. Tak bardzo chciałam żeby byłe teraz koło mnie. Trzymał mnie mocno w swoich ramionach. Słyszeć bicie jego serca. Jego oddech, zapach. Tylko tego było mi potrzeba. Samo jego wspomnienie wywoływało u mnie smutek. Nie dlatego, że przestawałam go kochać lub coś w tym stylu, tylko za długo nie było go ze mną. Każda najmniejsza komórka mojego ciała tęskniła za nim. Wszystko mi o nim  przypominało. 
Łzy powoli zbierały się w moich oczach. Kiedy w końcu pozwoliłam im popłynąć, wszystko co trzymało mnie pod kontrolą kompletnie upadło. Skuliłam się na ziemię opierając o łóżko. 
Kompletnie się załamałam. Wpadłam w panikę i nie miałam pojęcia dlaczego.
Czułam się jak szkło spadające z ostatniego piętra wieżowca. Tłukące się na miliony kawałków i nagle przestające istnieć.
Kiedy dowiedziałam się, że nie zobaczę Harry'ego przez cały rok, nie raz myślałam o tym żeby ze sobą skończyć. Mimo tego, że to tylko rok to za dużo się wydarzyło. Miałam tylko jego a utrata była za trudna. Myślałam, że może będzie tak lepiej. Znajdzie kogoś kto da mu wszystko czego ja nie mogłam dać, ale gdy po każdej rozmowie mówił mi jak bardzo mnie kocha... nie potrafiłam sobie zrobić niczego konkretnego. 
Cloe parę razy odwiedzała ze mną szpital, kiedy znajdywała mnie nie przytomną w łazience. To z podciętymi żyłami czy alkoholem i tabletkami. Wiele razy starałam się zagłodzić lub zaćpać na śmierć. Nic nie pomogło. Zawsze ktoś mnie ratował. 
To wszystko może wydawać się idiotyczne, że chciałam zabić się tylko dlatego, że na dłuższy czas rozstałam się z Harrym, ale po prostu ból sam mnie zabijał. Podcięcie żył bolało o wiele mniej niż to co czułam w swoim sercu. To było jak trucizna która zabija cię powoli i boleśnie. 
Nie wiedziałam jak zachowam się gdy zobaczę go kiedy wyjdzie. Nie wiedziałam praktycznie nic. Tylko jednego byłam pewna. Chcę Harry'ego z powrotem w moim życiu. Chce móc go kochać mocniej i mocniej z każdym dniem nie zważając na konsekwencje. Zniosę wszystko jedynie by móc być z nim. 
Gdy teraz myślę o naszych początkach. Kiedy mnie "porywał", szantażował, wzbudzał strach. Nie mogę w to wszystko uwierzyć, że potrafiłam tak go pokochać, ale im więcej z nim byłam tym lepiej wiedziałam, że nie może zrobić mi krzywdy. 
Ostatnimi czasy myślałam o naszym dziecku i o tym co mu powiedziałam. Tak na prawdę bardzo chciałam by ono się urodziło. Chciałam być matką, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że nie potrafiłabym temu podołać. Harry... Harry z czasem na pewno by je pokochał. Nie mogę przeżyć tego, że je zabiłam. To nie prawda, że Harry się do tego przyczynił, to było tylko i wyłącznie moje decyzje. Ja zażywałam narkotyki, ja je zabiłam. 
Myślałam czy to byłaby dziewczynka, a może chłopiec, ale musiałam umieć się z tym pogodzić, zapomnieć. Tak też robiłam. Po prostu nie myślałam. 
Powoli wstałam siadając na skraju łóżka. Opuściła głowę i przegarniałam włosy starając się uspokoić. Nabierałam powietrze do płuc stabilizując puls i bicie mojego serca. Zaczęłam kręcić się po pokoju nie wiedząc co mam zrobić. Zasnąć nie potrafiłam. Chwyciłam album ze zdjęciami stojący na jednym z moich regałów. Usiadłam z powrotem na łóżko i otworzyłam go. Zaczęłam przeglądać zdjęcia delikatnie dotykając je palcami. Chciałam przywrócić niektóre z tych wydarzeń. Wesołe miasteczko w wieku 4 lat. Siódme urodziny które były najlepszymi w moim życiu. Otwieranie gwiazdkowych prezentów w wieku pięciu lat. Dostałam wtedy największy domek dla lalek. Mały uśmiech pojawił się na moich ustach na wspomnienia tak cudownych i radosnych chwil mojego dzieciństwa. Na każdym zdjęciu byłam uśmiechnięta. Zazwyczaj stałam z mamą, tata robił zdjęcia. Wtedy byłam ich oczkiem w głowie. Otaczali mnie opieką jakiej wtedy potrzebowałam. Spoglądając a ostatnią fotografie uroniłam na nią łzę i zamknęłam album. Chwyciłam go w obie ręce i odłożyłam na miejsce.

Chwile się zastanawiając podeszłam do okna otwierając je dość szeroko. Usiadłam na parapecie wdychając zapach deszczu. Nagle usłyszałam jak mój telefon wibruje na szafce. Wstałam i odczytałam wiadomość. Nie znałam jego numeru.


Wstrzymałam oddech. Kto to pisał ? Ktoś mnie obserwował ?

_______________________________________________________
wiem że czekacie długo na rozdziały, ale mam ostatnio kiepski czas i to bardzo. Wiem ze krótki ale to wszystko spowodowane moim stanem. Ciężko mi ale trzymam się tylko i wyłącznie dla was. Mam nadzieję, że wam się podoba i na prawdę zależy mi na komentarzach i każdy się liczy <3 KOCHAM MOJE SWATANATORS /Nikissma