środa, 29 maja 2013

Stay...in A team part 10 (+18 romantycznie)

ROZDZIAŁ DEDYKOWANY MOIM KOCHANYM PLEBSOM 
-PATI
-NICOLE
-IZIE
-KAROLINIE (JEŚLI CZYTA) :)


Jej skóra była pełna ran i siniaków. Nie mogłem nawet pomyśleć
co jej robili. 
Mimo że pokój oświecała tylko mała lampka, widziałem  
najmniejsze zadrapanie. Zacząłem całować jej brzuch na którym nie  
brakowało śladów ciosów rąk. Delikatnie wplotła palce w moje loki.  
Gdy zbliżałem usta do jej skóry napinała mięśnie i cicho się  
śmiała. Przyciągnęła mnie prawdopodobnie całą  
swoją siłą do twarzy by znów nasze usta się połączyły.  
Powoli  skóra na jej szyi zaczęła robić się gorąca kiedy  
przeniosłem na nią swoje wargi. Muskałem każdy jej centymetr,  
zasługiwała na czułość. Przeniosłem dłonie na jej uda o które się  
oparłem wracając do pocałunków brzucha. Rany były przerażające,  
nie wiem jak taka delikatna dziewczyna mogła wytrzymać taki ból.  
Podmuchałem zaognione miejsca i powoli znowu ucałowałem. Jej ciało było 
w złym stanie i zdawałem sobie sprawę ,że po części to moja wina. Nie  
powinienem był zostawiać jej samej.

                *Nicola*
Nie sądziłam ,że jego bliskość może wpływać na mnie tak kojąco,  
cieszyłam się ,że jest przy mnie. Jego zielone oczy błyszczały przy  
słabym świetle, loki okalały piękna twarz, a jego usta aż same  
prosiły się o pocałunki. Czułam się jakbym miała nad nim  
kontrolę, był całkowicie bezbronny pod moim ciałem. Mimo ,że widziałam  
jego uśmiech na twarzy wywołany moim uczuciem starał się oddać mi  
całego siebie. Położył ręce na moich biodrach, czułam jak  
jeździł nimi w gore i dół minimalnie unosząc moja koszulkę. Znowu  
nasze usta połączyły się w gorący pocałunek.
Przez narzucone tempo od czasu do czasu zwalnialiśmy by po prostu  
nacieszyć się swoją bliskością. Kiedy przez przypadek błądząc dłońmi  
pod moją koszulką dotknął rany przy żebrach i piersiach, cicho  
jęknęłam na co on jeszcze mocniej kontynuował całowanie moich warg.  
Zamknęłam oczy zaraz po nim, by bardziej go poczuć, jego smak,  
ciepło. Jego lewa dłoń powędrowała pod moja koszulkę, a prawa  
powoli zabierała się za odpinanie guzika moich spodni. Na jego twarzy  
pojawił się zalotny uśmieszek który był cholernie sexowny. Jego policzki  
lekko się zarumieniły kiedy ruszyłam się w przód po jego tali. Moje  
jeansy lekko opadały coraz niżej z moich bioder. Splotłam nasze  
dłonie i przyciskając go do poduszki ucałowałam czoło.  Wyszedł z  
równowagi, widział że się z nim bawię. Obrócił nas tak ,że teraz to  
ja byłam zdana na niego. Pozbył się mojej koszulki, po czym  
obcałował mój dekolt. Wplotłam rękę w jego loki delikatnie je  
ciągnąć a drugą położyłam na jego biodrze. Nasze szalone oddechy  
były coraz głośniejsze i roznosiły się po całej sypialni. Czułam  
bicie jego serca. Nasze pulsy były zsynchronizowane w jeden. Harry  
nagle wstał i uchylił okno. 
-może być gorąco -uśmiechnął się i wrócił do mnie, cicho się  
śmiałam kiedy powoli zbliżał się do mnie a ja co chwile uchodziłam  
w głąb łóżka. Wymieniliśmy się spojrzeniami jego  
oczy były coraz bardziej zielone. Ucałowałam jego czoło.
-usiądź koło mnie -powiedziałam cicho. Oparłam się o zagłówek  
łóżka , on zrobił to samo. Siedzieliśmy ramię w ramię, nasze  
klatki unosiły się w równym tempie. Lekko zjechałam kładąc się na  
wznak a Harry obok mnie na brzuchu oplatając moją  
talie ramieniem. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Przejechałam palcem  
po jego wargach, on ucałował go. Uśmiechnęłam się kiedy on poprawił  
swoje loki. Widziałam ,że zaczyna się niecierpliwić, powoli uniósł  
się na rękach by pocałować moje usta. Przeniosłam dłonie na jego  
kark przyciągając go do mnie.
Nasze pocałunki zaczęły być bardziej zachłanne ,ale nadal  
romantyczne. Zauważyłam jak staje na kolanach po obu stronach mojej  
tali. Splótł nasze ręce w pięści i przygniótł mnie swoim ciężarem.  
Zbliżył swoje czoło do mojego i ucałował czubek mojego nosa  
zjeżdżając niżej. Odpięłam jego rozporek. Widziałam ,że coraz  
ciężej jest mu wytrzymać. Obdarowywał pocałunkami cały mój brzuch,  
jego ciepłe wargi jeszcze bardziej rozpalały moją skórę. Duże  
dłonie powędrowały na moje biodra z których jednym ruchem  
ściągnął zbędny dla niego materiał. Czułam się dziwnie z tym,  
że ja leże pod nim tylko w bieliźnie a on ma na sobie kompletną  
garderobę. Pociągnęłam róg jego koszulki w górę i pozbyłam się jej.  
Jego umięśniony tors lekko połyskiwał od kropelek potu. Przejechałam  
dłońmi po całej jego długości, zbadałam każdy milimetr. Nagle  
poczułam jak Harry podniósł mnie z wygodnego materaca i posadził na  
swoich kolanach zbliżających nasze klatki. Powoli zaczął bawić  
się zapięciem mojego stanika całując moją szyję. Lekko wyginałam ją  
w lewą stronę by dać mu lepszy dostęp. Błądziłam dłońmi po jego  
plecach szukając punktu zaczepienia. Moje palce wbiły się w jego  
łopatki. W końcu zdjął mi stanik. Przylegaliśmy do siebie. Oplotłam  
go nogami wokół pasa a on mocniej się przysunął. Jęknęłam gdy  
poczułam jak zaczyna robić mi malinkę, przegryzał moja skórę.  
Wyginałam szyję ale on nie przestawał, wsysał się coraz mocniej,  
zaczęło sprawiać mi to nie mały ból.
-Harry stop -szepnęłam mu do ucha. Oderwał się od mojej skory i  
podmuchał sine miejsce.
-teraz już wiadomo ,że nie można Cię dotykać -uśmiechnął się i  
wrócił do moich ust. Potarłam obolałe miejsce i skupiłam z powrotem  
uwagę na nim. Czułam jak haczy o moje majtki ale postanowiłam ,że  
szanse powinny być wyrównane. Przekręciłam go na plecy i
pociągnęłam za szlufki spodni. Ściągnęłam je i rzuciłam w jakiś kąt.
Usiadłam okrakiem na jego brzuchu. Spojrzeliśmy sobie w oczy,  jego  
błyszczały niesamowicie nigdy nie widziałam takiej zieleni.
Wczuwaliśmy się coraz bardziej w pocałunki, jego język aż pchał się  
w moje usta. Był gorący. Czułam jak jego bokserki robią się  
przyciasne. Czarny materiał był napięty na jego dolnej partii ciała.  
Uniósł moje biodra i pociągnął delikatnie moje majtki w dół. Na  
naszych twarzach pojawił się uśmiech, a wspomniany materiał  
dołączył do koszulek i spodni.
-możemy pod kołdrą ? -zapytałam błagalnym tonem.
Jego oczy zaświeciły a ręka chwyciła cienki materiał który okrył  
moją skórę. Dłonie Harrego delikatnie zapoznawały się z moimi  
plecami , ich bokami, biodrami a także udami. Coraz bardziej mu  
ufałam, nie czułam leku, strachu, niczego. Położył mnie pod sobą,  
poczułam jego dłoń przy wewnętrznej części mojego uda która  
lekko pchała je na zewnątrz.  Zauważyłam jak jego ręka 
wędruje do szafki, wyciągał małe pakowanie , cofnęłam jego rękę.
-coś nie tak ? -zapytał
-chce bez niej, przypomina mi co było kiedyś -uśmiechnął się,  
ucałował mój policzek i wrócił ręką na moje biodro.
Zamknęłam oczy ale zaraz jego czoło przywarło do mojego. Nie potrafiłam  
na niego nie spojrzeć. Nasze oczy były w siebie wpatrzone jakby nic  
innego nie istniało. Położyłam prawą rękę na jego karku a on swoją  
wplótł w moje fale.
Nasze wargi ledwo co się stykały gdy poczułam go w sobie. Poruszał  
się bardzo wolno bawiąc się naszymi ustami. Jego pięści coraz  
mocniej zaciskała się na poduszce przy mojej głowie. Moje usta  
szerzej się otworzyły, to stało się tak szybko. Zamknęłam oczy
-nie , patrz się na mnie. Chce to widzieć -zrobiłam jak kazał.  
Dotknęłam jego lewego policzka kiedy wykonywał kolejny ruch  
przymykając powieki.
Wyraz jego twarzy nie odzwierciedlał konkretnej emocji. Błądziłam po  
skórze jego pleców zostawiając czerwone ślady moich paznokci.
Zadrapałam parę miejsc by w końcu z całej siły  
przy kolejnej fali rozkoszy wbić paznokcie w jego łopatki. Wszystko co  
robił było bardzo wolne jakby nie chciał tego kończyć.  
Przygryzałam dolną wargę gdy wykonywał pchnięcia. Nasze głośne jęki  
roznosiły się po całym domu. Kiedy zbliżał się koniec wykrzyczałam  
jego imię a z samego dna jego gardła wydobył się jęk. 
Poczułam ciepło jego opadającego na mnie ciała, przygniótł mnie jego  
ciężarem. Nadal szybko oddychając spoglądaliśmy na siebie. Jego usta  
spokojnie się rozchylały wciągając powietrze. Przygryzłam jego dolną  
wargę po czym Harry zsunął się na miejsce obok mnie. Ułożyłam głowę  
na jego klatkę która nadal mocno się unosiła.
-musisz pojechać ze mną -oznajmił
-ale gdzie ?
-muszę załatwić parę spraw we Francji
-nie mogę zostać ?
-tak żeby się skończyło gorzej niż ostatnim razem ? -dotykał moich  
siniaków.
-no może masz racje -mówiłam głaskając jego spoconą klatkę. Wplótł  
dłoń w moja i kciukiem pocierał mój wskazujący palec.
-czyli postanowione
-nie mam żadnych ciuchów
-to pojedziemy do Ciebie po jakieś -kiedy to usłyszałam lekko się  
wzdrygnęłam
-coś nie tak ?- zapytał
-nie nie
-przecież widzę -uniósł mój podbródek i spojrzał mi w oczy.
-kiedy indziej ci wytłumaczę -posłałam mu ciepły uśmiech i mocniej  
wtuliłam się w jego tors. Oparł głowę o moją.
Wtuleni w siebie zasnęliśmy.
WIEM ŻE KRÓTKI ALE NIE WIEM JAKOŚ CHCIAŁAM TAK KOMENTUJCIE A SZYBCIEJ POJAWI SIĘ NASTĘPNY ROZDZIAŁ :)


sobota, 25 maja 2013

Stay...in A team part 9


ROZDZIAŁ DEDYKOWANY WIKTORII PRZEZ KTÓRĄ SIĘ ZAWSTYDZIŁAM XD

Byłam przerażona. Szarpałam się z nim kopiąc we wszystkie możliwe 
części jego ciała. Był za silny, kiedy krzyczał na mnie poznałam  
jego głos. To był jeden z tych osiłków którzy pobili Harrego.  
Zaczęłam krzyczeć ale on przyłożył mi jakąś szmatkę do twarzy.  
Oczy zaczęły mi się zamykać i straciłam przytomność
                                           
                                       ***

Otworzyłam oczy. Byłam związana w jakimś kacie. Rozejrzałam się, to  
był jakiś opuszczony budynek. Ściany były tylko z pustaków, nigdzie  
nie widziałam okien. Wszystkie otwory były zabite deskami.
Usłyszałam kroki. Serce zaczęło bić mi jak oszalałe, wiedziałam  
kto zmierza w moim kierunku. Potężny mężczyzna wszedł do  
pomieszczenia ,a ja zaczęłam się kręcić. Usta miałam zakneblowane  
nie mogłam krzyczeć , mimo to próbowałam.
-zamknij się!- krzyknął- im więcej będziesz się opierać tym  
będzie gorzej- odsunął szmatkę na moich ustach
-czego wy ode mnie chcecie ?!
-my tylko mamy Ciebie dostarczyć
-gdzie ? -zaczęłam płakać
-do burdelu , a gdzie indziej taka dziewczyna jak ty może trafić ? - 
znowu zaslonilam moje usta
-jeszcze nie raz będziesz płakać jak będą się z tobą bawić -  
kiedy skończył uderzył mnie z pięści w twarz a moje ciało bez  
własnie opadło na zimny beton. Moje nogi i ręce były skrepowane.  
Byłam tylko w bokserkach i koszuli. Było mi straszliwie zimno.  
Usłyszałam głosy tych facetów. Z ich rozmów dowiedziałam się jak  
maja na imię. Josh i Tom. Krzyczeli do siebie a ja wszystko  
słyszałam. Za godzinę chcieli zawieźć mnie do miejsca przekazania.  
Nie mogłam się tak dać, zaczęłam kręcić rękami próbując  
rozluźnić line. Niestety moje starania poszły na nic, była za mocno  
związana. Usłyszałam kolejny raz kroki, zaprzestałam swoje ruchy i  
czekałam co się wydarzy. Do pomieszczenia wszedł mężczyzna którego  
postrzeliłam, trzymał wiadro wypełnione woda. Podszedł do mnie i  
wylał ją na moje ciało. Zaczęłam się trzęść, było mi straszne  
zimno, woda spływała po włosach następnie na ramiona aż do stop.  
Josh tylko się śmiał, widać było że mój strach i bezbronność  
podoba mu się. Wyszedł.
Zostałam sama, mimo ze moje ciało z zimna odmawiało mi  
posłuszeństwa starałam się dosięgnąć liny na nadgarstkach. Lekko  
pociągnęłam ja w dół i zaczęłam pocierać o nią paznokciami.  
Robiłam tak na prawdę długi czas , czułam jak płytka mi się łamie a  
palce puchną. Sznur się poluźnił i z całej siły rozciągnęłam go w  
przeciwne strony uwalniając skrępowane ręce. Powoli wstałam i  
zbliżyłam się do progu. Rozejrzałam się i najszybciej jak mogłam  
biegłam wzdłuż korytarza. Poczułam jak kawałek szkła wbił się w  
moją stopę. Chciałam krzyknąć z bólu ,ale nawet nie mogłam. Moje  
ciało było tak zziębnięte że coraz bardziej traciłam nad nim kontrolę.  
Chwiałam się z boku na bok, wybiegłam z baraku. Rozejrzałam się i  
ruszyłam wzdłuż drogi, usłyszałam za sobą krzyki Josha i Toma.  
Przyspieszyłam bieg, kamienie i gałęzie raniły moje stopy. Sączyła  
się z nich krew, ból był ledwo do wytrzymania. Wołałam o pomoc ale  
wokół nie było nikogo. Jedyne na co patrzyłam to droga ,ale nie  
zauważyłam wielkiego kamienia o którego się potknęłam. Bezwładnie  
uderzyłam głowa o ziemie. Poczułam przeraźliwy ból w czaszce.  
Zauważyłam nad sobą Josh który uderzył mnie dłoniach w lewy bok twarzy.
Po chwili Tom pociągnął mnie za włosy w gore. Z bólu wstałam ,a on  
prowadził mnie z powrotem do budynku. Tom popchnął mnie na ścianę o  
która się obiłam.
-spróbuj jeszcze raz uciec ,a nie będziemy tacy mili -mówił.  
Poczułam jak coś spływa po mojej nodze, a przeszywający ból brzucha  
zawitał ponownie. Zaczęłam straszliwie krwawic, nie wiedziałam co się  
dzieje. Nigdy nic takiego mi się nie przydarzyło, myślałam że to 
miesiączka ale to nie mogło tak bolec. Wtedy przypomniało mi się ,że  
długo jej nie miałam.
-co ci jest ?
-nie wiem -odparłam pełnym bólu głosem zwijając się z bólu.
-zaraz poradzimy coś żebyś zapomniała o tym bólu - zaakcentował  
słowo tym. zostałam sama z Joshem ,a drugi po  chwili wrócił z jakimś 
rozżarzonym prętem. Tom podszedł do mnie i przycisnął go z całej  
siły do moich żeber. Poczułam jak moja skóra się pali. Ból był  
nie do opisania. Mój krzyk roznosił się po całym baraku. Następnie  
poczułam to samo koło piersi i na szyi. Kiedy skończył wstał  
i przyglądał się jak cierpię. Zauważyłam jak Josh wyciąga z szafy  
jakaś strzykawkę, domyślałam się co to. Tom złapał moja rękę  
dając Joshowi idealny dostęp do moich żył. Chwilę się szarpałam ale  
kiedy poczułam narkotyk rozlewający się w mojej krwi całe ciało  
opadło. Oczy powoli się zamykały, ostatnim co widziałam to pełne  
zadowolenia uśmiechy dwóch mężczyzn.
                                                      ***
Kiedy otworzyłam oczy panowała całkowita ciemność. Słyszałam  
koła pod sobą. Starałam się cokolwiek dostrzec, uniosłam ręce i  
zaczęłam analizować moje położenie. Stwierdziłam, że jestem w  
bagażniku. Moje oczy zalały się łzami, już wieźli mnie do agencji.  
Na sama myśl co będą ze mną robić czułam się poturbowana. W tej  
chwili najbardziej chciałam żeby pojawił się Harry. Żeby  
wyciągnął mnie z tego wszystkiego, ale było za późno. Czułam jak  
samochód się zatrzymuje, zobaczyłam silne światło ,a następnie  
twarz Toma. Wyciągną mnie za ramię ze środka.
Przed sobą zobaczyłam ciemny budynek z różowym oświetleniem.
Oboje wprowadzili mnie do środka, przywitali się z dość młodym mężczyzna. 
Miał około 25 lat może mniej.
-to teraz ja ją przejmuje - powiedział. Spuściłam głowę spoglądając 
na moje zakrwawione stopy
-co w z nią kurwa robiliście? Wygląda masakrycznie -dodał  
przeciągając mnie na swoją stronę.
-chciała zwiać -odpowiedział Tom
-potrącę wam za to -wręczył im kopertę po czym oboje wyszli.  
Podszedł do mnie i powoli zaczął przyglądać się mojej sylwetce
-trzeba doprowadzić Cię do porządku- wyciągnął dłoń w moja  
stronę łapiąc moje ramię. Prowadził mnie do toalet. Podsadził mnie  
na blat i odkręcił wodę w kranie. Zaczął zmywać krew z mojej twarzy.
-poczekaj tu- powiedział wychodząc. Nie chciałam nawet uciekać,  
byłam już na straconej pozycji, cała byłam zmarznięta. Odwróciłam  
się do lustra i zaczęłam przyglądać się przypalonym od pręta  
miejscom. Powstały tam okrągłe dziury, wtedy wrócił mężczyzna. W  
ręce trzymał męskie ciuchy i parę butów.
-ubierz się w to -zdziwiło mnie to. Przecież miałam tu pracować,  
ale nie protestowałam. Weszłam do jednej z kabin , ubrałam spodnie,  
trampki , koszulkę i bluzę. Gotowa wróciła do chłopaka. Założył  
na moja głowę czapkę z daszkiem chowając włosy do środka. Chwycił  
mnie w pasie i poprowadził na tyły klubu.
-wracaj do domu -na te słowa oczy szerzej mi się otworzyly
-ale przecież ...- jakalam się nie wiedziałam co powiedzieć
-wracaj, jesteś młoda i nie winna, nikomu nic nie zrobiłaś. Po za  
tym za dużo się wycierpiałaś żeby tu zostać i jeszcze ...-dotknął  
mojej twarzy -jesteś za piękna -otworzył drzwi -jak pójdziesz  
wzdłuż tej drogi to dojdziesz do dworca głównego -nie wiedziałam  
co mam zrobić. On mówił na prawdę ? Dlaczego mnie wypuszcza ?  
Byłam tak zmieszana ,że stałam i wpatrywałam się w drogę
-dziękuje- rzuciłam się na jego szyję -nie wiem jak mam ci  
dziękować
-nie masz za co, takie piękne dziewczyny nie mogą trafiać do takich  
miejsc -potarł moje plecy w przyjaznym geście i delikatnie popchnął w  
stronę dworu
-tylko nie daj się złapać mała -puścił oko
-dziękuję bardzo -moje policzku cały czas były mokre. Ostatni raz  
wymieniliśmy spojrzenia i biegiem ruszyłam w stronę dworca.

                                                *Harry*
Już nie mogłem doczekać się jej uśmiechu, jej oczu i ust. Kiedy w  
końcu ją przytulę. Wysiadłem z samochodu i wyciągając klucze z  
kieszeni ruszyłem w stronę swojego domu. Stanąłem jak wryty kiedy  
zobaczyłem drzwi otwarte na całą szerokość i poprzewracane rzeczy na  
komodzie. Wiedziałem kogo to sprawka. Wsiadłem w samochód i ruszyłem  
na miejsca spotkań z Joshem i Tomem. Byłem pewny ,że to sprawa tych  
gnoi. Jeśli tylko zrobili jej krzywdę to przyrzekam ,że ich zabije.  
Dojechałem na miejsce, wysiadłem i z zaciśniętymi pięściami ruszyłem w  
stronę wejścia. Od razu zobaczyłem Toma siedzącego na krześle przy  
telewizorze. Podszedłem do niego i przewróciłem na ziemie, usiadłem na  
nim i zacząłem bić jego twarz. Chciałem pokazać mu ,że ze mną nie ma żartów.
-to za Nicole i ojca- zostawiałem widoczne ślady moich rak gdzie tylko  
mogłem. Jego krew była na moich kostkach ,ale to mnie nie zatrzymało,  
kiedy powoli tracił przytomność wstałem z niego i podniosłem go za  
koszulkę.
-teraz gadają gdzie ona jest ? Chyba ,że chcesz żebym poprawił twoja  
krzywa mordę ! -stracił przytomność. Opuściłem jego ciało na ziemię  
i ruszyłem przez korytarz rozglądając się po pomieszczeniach. Nagle  
zobaczyłem krew na ziemi, pręt i strzykawkę, byłem pewien ,że była tu  
Nicola. Wychodząc z baraku napotkałem Josha, moja pięści od razu  
powędrowała w kierunku jego szczeki. Upadł na ziemie ,a ja zacząłem z  
całej siły kopać go po rzebrach.
-gdzie jest dziewczyna ?! Gadają śmieciu !
-u Maxa w burdelu- mówił plując krwią
-jeśli cokolwiek jej zrobią, jeśli któryś ja tknie to mówię ci ,że  
skończysz jak ci ostatni- odchodząc ostatni raz kopnąłem go w biodro  
na co on się skulił. Wsiadłem w samochód i z piskiem opon odjechałem  
w kierunku centralnego Londynu, tam znajdowała się agencja Maxa.  
Przysiągłem sobie ,że jeśli wypróbował ją jak inne to ostatni raz  
będzie stąpał po tej ziemi.
Dojechałem na miejsce. Zatrzaskując drzwi wbiegłem do środka. Od razu  
odnalazłem Maxa. Podszedłem do niego i z całej siły uderzyłem go w  
brzuch.
-gdzie jest dziewczyna którą ci dostarczyli ?!
-wypuściłem ją -mówił przerywając co chwile jękami bólu
-w która stronę poszła ?
-dworzec... kurwa mać jak boli
-tknąłeś ją ?
-nie, od razu wypuściłem
-masz szczęście będziesz jeszcze mógł pobawić się w swoje interesy -  
zakończyłem klepiąc go po plecach. Znowu wróciłem do samochodu,  
jak najszybciej musiałem dotrzeć na dworzec. Jedyne co mnie teraz  
obchodzi to Nicola, bałem się żeby nic jej nie było.

W końcu dojechałem. Wbiegłem do środka dworca. Rozglądałem się na  
wszystkie strony. Biegałem po całym peronie. W końcu dostrzegłem tą  
sylwetkę która mimo obszernych ciuchów była mi bardzo dobrze znana.
Po jej twarzy spływały łzy, nienawidziłem kiedy płacze. Podbiegłem  
do niej i ukląkłem przy jej nogach. Chwyciłem jej twarz w swoje dłonie  
i skierowałem na swoją.
-Nicola przepraszam Cię -ucałowałem jej zmarznięte usta.  Słone  
łzy popłynęły z jej policzków na moje.
-dziękuje ci ,że jesteś- jej głos aż cały drżał. Wtulił się we  
mnie, jej dotyk ukoił władające mną emocje. Bylem szczęśliwy ,że nic  
jej nie jest. Uniosłem ją delikatnie, poczułem jak opłata nogami mój  
pas. Ściągnąłem czapkę z jej głowy i wplotłem jedną z rąk w jej  
brązowe fale ,a druga trzymałem ją przyciskajac do siebie mocniej
-już nikomu nie pozwolę Cię skrzywdzić
-nie obiecuj czegoś czego w 100% nie będziesz mógł spełnić
-próbować nigdy nie zaszkodzi -ucałowałem jej szyję. Była cała  
zimna. Na peronie było mało ludzi wiec nie zważając na nich nadal  
trzymając tak samo Nicole, ruszyłem z nią do samochodu. Kiedy  
wyszedłem na dwór poczułem jak mocniej się we mnie wtula. Zrobiłem  
to samo. Otworzyłem tylne drzwi i położyłem ją na siedzeniach, z  
bagażnika wyciągnąłem koc i przykryłem jej trzęsące się ciało.  
Usiadłem za kierownicom i odpaliłem silnik. Spoglądałem na jej twarz.  
Nie mogłem sobie wybaczyć ,że nie zabiłem tych gnoi kiedy miałem  
okazje. Jeśli ktoś spróbuje się do niej zbliżyć skończy na  
drugim świecie. Nie pozwolę by kolejny raz ktoś ją skrzywdził,  
szczególnie ja. Wszystko co złego ją spotkało było moją winą, ona  
niczym nie zawiniła.
Dojechałem do domu. Delikatnie podniosłem ją i na rękach wniosłem do  
domu. Ściągnąłem nasze buty, zakluczyłem drzwi i zacząłem wspinać się  
po schodach na górę. Powolnym krokiem wszedłem do sypialni i położyłem  
ją na łóżku. Delikatnie zacząłem ściągać z niej spodnie i  
bluzę, z szafy wyciągnąłem swoją koszulkę. Uniosłem jej ciało i  
ściągnąłem t-shirt który na sobie miała. Została w samych majtkach.  
Cały czas była całkowicie oddana tylko moim ruchom. Dawał się  
wodzić dłońmi w każde miejsce. Przejechałem po jej biodrach, na  
powierzchni pojawiła się gęsi skórka spowodowana ciepłej moich  
rąk. Odsunąłem ją od siebie by zmierzyć wzrokiem jej nagą klatkę.  
Przeraziłem się kiedy dostrzegłem wypalone dziury. Delikatnie  
dotknąłem ran i ucałowałem każda parę razy. Naciągnąłem na nią  
koszulkę i ułożyłem z powrotem na materac. W końcu otworzyła  
oczy. Były niesamowicie zielone, nigdy nie miałem za bardzo  
możliwości głębszego przyjrzeniu się im. Już wiem co traciłem.  
Posłałem w jej kierunku ciepły uśmiech który odwzajemniła. Uniosła  
się na łokciach następnie usiadła w siadzie skrzyżnym. Przekręciłem  
się do niej twarzą, ona zarzuciła ręce na mój kark i przyciągnęła  
moja twarz do swoje łącząc nasze usta w pełen pasji pocałunek.  
Zaczęła powoli wstawać na kolana pchając mnie do tyłu wymuszając  
żebym się położył. Spocząłem na pościeli a ona podparła się z obu  
stron mojego ciała nie przestając mnie całować. Jej usta z powrotem  
nabrały różowego koloru i zasmakowały jak wcześniej. Przeniosła  
dłonie na mój tors lekko mnie przyciskając. W ogóle mi to nie  
przeszkadzało. Jej małe dłonie mało co mogły mi zrobić. Jej skora  
wciąż była zimna. Lekko podmuchałem ją powietrzem. Nicola lekko się  
uśmiechała. Znowu złączyliśmy nasze usta w pocałunek, nie chciałem  
nigdy tego przerywać. Jej usta idealnie pasowały do moich, starała  
się delikatnie nabierać powietrze przez nos nie chcąc tracić  
kontaktu ze mną. Przejechałem po jej tali, wkładając ręce pod  
koszulkę.

KOMENTUJCIE !

wtorek, 14 maja 2013

Stay...in A team part 8


Cały czas bawiłam się jego palcami. Były zabawnie duże. Myślałam
czy zacząć rozmawiać z Harrym, ale nawet jeśli to o czym ?
-Harry? -spojrzał na mnie pytająco- możesz mi o sobie coś  
opowiedzieć ?
-ale co ?
-nie wiem, czy masz rodzeństwo gdzie są twoi  
rodzice- zaczął myśleć. Przypomniałam sobie co powiedział jeden z  
tych kolesi "skończysz gorzej niż Twój ojciec"
-uwierz lepiej nie będę ci opowiadał
-a Twój tata , mama ?
-mama zostawiła mnie z ojcem kiedy miałem 3 lata a on ... zabili go  
ci faceci -zrozumiałam dlaczego Harry taki jest. Oschły, brutalny,  
zawzięty. To jego życie sprawiło ,że się taki stał.
-przykro mi
-nie potrzebnie. Co się stało już się nie odstanie- chwile zapadła cisza
a u Ciebie ? Jak to wygląda ? Rodzice ? Rodzeństwo ?
-moja mama zmarła kiedy miałam 10 lat. Ojciec się załamał i  
zaczął pić, musiałam sama na siebie zarabiać bo tata się mną nie  
interesował
-to teraz rozumiem dlaczego dziewczyna taka jak ty została  
prostytutką -spojrzał w moje oczy i zaczął głaskać mój policzek
-jak oni mogli ? Dotykać tak delikatnej istoty- przegarniał moje włosy  
nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego. Zjechał delikatnie na moje  
biodro i kreślił na nim linie w gore i w dół . Chwyciłam jego rękę  
i przycisnęłam do szyi
-Harry, przytul mnie -położył się na wznak.
Oplótł mnie ramionami. Wtuliłam głowę w zagłębienie ramion a  
on ucałował moje czoło.
-takiego Cię chce -szepnęłam a on mocniej zacisnął się wokół mojego  
ciała. Był niesamowicie ciepły.
-śpij - uśmiechnął się do mnie promiennie
-nie chce - moja twarz nabrała grymasu 
-spokojnie zostanę póki nie zaśniesz
-ale jak się obudzę to Ciebie nie będzie
-pewnie tak
-dlatego nie chce zasnąć- pocałowałam jego brodę.
Długo rozmawialiśmy. W sumie o wszystkim i o niczym, nie da się tego  
określić jako jeden temat. Potem zapadła cisza. Zaczęłam wpatrywać 
się w ścianę co jak zawsze kończyło się moim uśnięciem.

Obudziłam się na następny dzień. Harrego nie było ,a na moim stoliku  
leżała już kolejna porcja tabletek. Wszystkie połknęłam. Wstałam  
powoli i nagle poczułam przeszywający ból w brzuchu. 
Pobiegłam do łazienki, przeraziłam się ,gdy zaczęłam wymiotować krwią.
Otarłam usta i obmyłam je woda. 
Chwile przypatrywałam się swojemu odbiciu. Widok  
mojej twarzy mnie przeraził, było ze mną coś nie tak. Wychodząc na  
korytaż zauważyłam znajoma twarz pielęgniarki, podbiegłam do niej
-czy coś się stało ? -zapytała
-nie mam pojęcia co się dzieje. Brzuch mnie straszliwie boli i
 przed chwila zwymiotowałam krwią
-choć ze mną, coś ci dam. To pewnie jakieś zatrucie- poszłam za  
kobieta. Dała mi jakiś proszek który rozpuściła w szklance wody.  
Chwyciłam ja. Rękę i ruszyłam w stronę pokoju Harrego
Dotarłam do drzwi i cicho weszłam do środka. Harry jeszcze spał  
musiał długo przy mnie czekać. Nie chciałam go budzić wiec usiadłam na  
krześle obok jego łóżka. Powoli zaczęłam pić lek ,nie spuszczając  
wzroku z twarzy chłopaka. Jego rzęsy co chwile lekko się ruszały  
reagując na światło wpadającego przez żaluzję. Wpatrywałam się w  
niego nie mogąc uwierzyć, że człowiek który tyle przeszedł, nie ma  
nikogo ,może nadal wyglądać tak promiennie. Nagle Harry zaczął się  
budzić. Lekko potarł oczy i rozejrzał się po pokoju. Gdy nasze  
zielone oczy się spotkały na jego ustach pojawił się uśmiech.  
Odwzajemniłam go, cieszyło mnie, że sprawiam mu przyjemność  
swoją obecnością.
-cześć księżniczko -powiedział zaspanym niskim głosem
-cześć -uśmiechnęłam się szeroko ukazując zęby
-coś się stało ? -zapytał spoglądając na moja szklane -jesteś  
strasznie blada-usiadł opierając się o ścianę, jego twarz przybrała
wyraz zaniepokojenia 
-to przez zatrucie -odparłam mieszając końcówkę wody
-wypuszczają Cię dzisiaj ?
-nie mam pojęcia ,a ty kiedy wyjdziesz
-za parę dni... Jak chcesz to możesz ...pomieszkać u mnie
-no nie wiem, znamy się krótko
-wiem ale mam do Ciebie zaufanie ,ja niedługo wyjdę i zawiozę Cię  
do domu
-a jak mam tam dojechać ?
-mój przyjaciel Louis może Cię zawieźć, wystarczy jeden telefon
-no dobrze ale jak przyjedziesz to wracam do siebie
-ok -Harry sięgnął po telefon i zadzwonił. Chwile rozmawiał  
po czym rozłączył się i odłożył komórkę na wcześniejsze miejsce
-przyjedzie po Ciebie o 13, będzie czekał przy wyjściu
-jak wygląda ?
-taki brunet średniego wzrostu
-aha...-chwile siedziałam cicho-dobra koniec o mnie,
teraz mów co ci lekarze powiedzieli -zaczęłam przyglądać się jego ranom
-powiedzieli,że miałem sporo szczęścia, wystarczył drugi ruch nożem  
a miał bym już przeciętą jakąś żyłę czy tętnice , nie pamiętam 
-to rzeczywiście miałeś szczęście -zaczęłam bawić się swoimi  
palcami. Harry usiadł na łóżku i złapał moje dłonie
-ty jesteś moim szczęściem -lekko się zarumieniłam. Czułam, że  
muszę mu pomoc, dać mu choć odrobinę poczucia wartości by mógł na  
nowo żyć, przyjęłam sobie to za cel i chciałam do niego dążyć.  
Dotknęłam jego policzka i delikatnie musnęłam jego wargi swoimi
-uprzedzam, że nie umiem gotować
-jakoś przeżyje - uśmiechnął się szeroko dotykając moje twarzy
-ładnie ci w tym koku
-dzięki -dotknęłam włosów
-w lodówce jest sporo jedzenia masz jeść, rozumiesz ?
-tak tak
-a i nikomu nie otwieraj chyba ,że będę to ja albo Louis
-dobrze
-to choć pójdziesz się ubrać -Harry wstał, wsunął buty i założył  
szlafrok, przeczesał palcami włosy a druga dłoń wyciągnął w moja  
stronę. Wstałam i złapałam się jego ramienia. Weszliśmy do pokoju,  
chłopak usiadł na krześle i przyglądał się jak ściągam ciuchy.
Krępowało mnie to trochę wiec starałam obracać się odpowiednio  
zasłaiając części ciała, jego wzrok aż rozgrzewał moją skórę.
Usłyszałam telefon Harrego to był Louis.
-już czeka, powiedz mu żeby na chwile do mnie przyszedł
-dobra. To pa i do zobaczenia - przytuliłam go a on ucałował moje  
czoło.
Ruszyłam w stronę wyjścia, od razu podszedł do mnie Louis
-ty pewnie jesteś Nicola
-tak to ja - lekko się uśmiechnęłam podając mu rękę - Harry prosi  
żebyś do niego przyszedł ja w tym czasie się wypiszę 
-ok to ... czekaj tu na mnie zaraz wracam - Louis ruszył w stronę  
pokoju Harrego ,a ja podeszłam do recepcji. Wypisałam się i dostałam  
receptę, po paru minutach czekania brunet wrócił
-to możemy jechać -wziął moja torebkę i poprowadził mnie do  
samochodu. Otworzył drzwi, usiadłam na siedzeniu a on za kierownicą.
-widzę, że Harry ma do Ciebie zaufanie, żadnej dziewczyny nie  
wpuszczał samej do swojego mieszkania. Długo się znacie ?
-nie -zapałda cisza
-coś widzę nie rozmowna, spokojnie, nic ci się przy mnie nie stanie
-martwię się
-o co ?
-o Harrego i nie tylko
-powiem ci tak... Harry jest typem chłopaka który nigdy nie pozwoli  
żeby osobie na której mu zależy cokolwiek się stało
-jakoś specjalnie mnie to nie pociesza, gdybyś widział jak patrzył  
na mojego ojca kiedy przeszkodził nam w rozmowie. 
Jego wzrok często mnie przeraża -Louis już nic nie odpowiedział.
Jego uwaga była skupiona na drodze. Nie wiedziałam  
czy mam coś mówić czy nie. Wybrałam drugie rozwiązanie, wićc  
oparłam głowę o rękę i wpatrywałam się w
mijane latarnie i drzewa.
Tak jak przypuszczałam dotarliśmy dość szybko.
Louis otworzył mi drzwi i weszliśmy do znanego mi już trochę  
mieszkania.
-musialaś już tu trochę być , ale choć do kuchni to ci pokaże  
gdzie co jest
Ruszyłam za chłopakiem. Zobaczyłam w końcu kuchnie Harrego w której  
przebywał zazwyczaj sam
Brunet co chwile otwierał różne szafki i szuflady pokazując mi co  
gdzie leży
-no dobra to ... ja już będę leciał
Gdy stał już przy drzwiach nagle się odezwałam
-Louis? -odwrócił głowę w moim kierunku
-możesz ze mną trochę posiedzieć ? Nie czuje się za bezpiecznie
-no dobra -powiedział uprzejmie. Przeszliśmy do salonu, usiadłam na  
kanapie a Lou na fotelu
-mogę o coś zapytać ? -spojrzałam na jego twarz która spoglądała na  
telefon
-śmiało
-jak długo znasz Harrego ?
-kupę lat mimo, że jestem od niego starszy to zawsze świetnie się  
rozumiemy
-ile masz lat ?
-21
-to żeczywiście jesteś starszy, ale powiem ci ze nie wyglądasz na tyle
-heh dzięki
-jak on jest ? -jego twarz ukazywała uczucie zmieszania 
-nie chce Cię straszyć ,ale on łatwo się denerwuje i szybko traci  
cierpliwość. Często pakuje się w kłopoty, ale już potężniejszego kalibru. 
Jest jednak w nim parę dobrych cech 
-na przykład ?
-nigdy nie pozwoli Cię skrzywdzić. Tego możesz być pewna. On taki  
jest przez to ze większość życia spędził bez rodziców.
Jego matka ... nie można jej nawet tak nazwać a ojciec  
był dla niego bardzo ważny i dlatego
teraz tak bardzo chce się zemścić na tych kolesiach
-trochę się domyśliłam, ale trudno do niego przemówić. Nie rozumie  
tego że często się go boje, że mnie przeraża
-ale możesz być pewna nigdy nie posunie się za daleko w stosunku do  
Ciebie
Widziałem jego oczy kiedy o tobie mówił. Były mocno zielone nie tak  
jak mówił o innych dziewczynach.
On był taki że zaliczał i do widzenia
-dlaczego ze mną też tak nie ma ?
-nie wiem , nigdy nie widziałem go w takim stanie. Wywołałaś u niego  
coś nowego
Zapadła cisza. Myślałam nad słowami Louisa, nie rozumiałam dlaczego  
Harry ubzdurał sobie akurat mnie
Byłam tylko prostytutka a on po prostu zmienił mnie w kogoś innego
-dobra będę leciał -Louis powoli wstał i z lekkim zmieszniem ruszył do drzwi
-no dobra
-jakby co to dzwoń do mnie , zostawiłem ci numer na stoliku
-dzięki
-zamknij dobrze drzwi i nikogo nie wpuszczaj
-mówisz dokładnie to samo co Harry- zaśmiałam się
-to do zobaczenia -Louis posłał mu ciepły uśmiech i wyszedł.
Zaraz zakluczyłam drzwi i wbiegłam po schodach do sypialni.
Wyciągnęłam z szafy szara koszule Harrego. Chwyciłam ją pod rękę i  
chwile szukałam łazienki.
Gdy w końcu ja znalazłam postanowiłam wziąć prysznic. Dokładnie  
myłam swoje ciało jednym z męskich żelów które stały na półce.
Osuszyłam się ręcznikiem i założyłam koszule Harrego , spokojnie  
zeszłam do kuchni i wstawiłam wodę na herbatę.
Zalałam saszetkę i z kubkiem w dłoni usiadłam na kanapie w salonie. Po  
długich staraniach włączyłam telewizor i zaczęłam
przełączać kanały w poszukiwaniu czego interesującego ,gdy nagle mój 
telefon zaczął wibrować na stole. Spojrzałam na wyświetlacz lekko
się uśmiechnęłam gdy przeczytałam imię "Harry" odebrałam
-Halo?
-cześć księżniczko -jego ochrypły głos ogarnął moje myśli 
-jesteś już w domu ?
-tak tak, siedzę i szukam czegoś w telewizji
-o, widzę że już się zapoznałaś z wszystkim
-w sumie to dzięki Louisowi -zapadła cisza
-Harry ? Jesteś tam ?
-tak- powiedział przez zęby
-o co ci chodzi ? -zmarszczyłam czoło czekając na odpowiedź
-o nic , tylko nie pozwalaj Louisowi za bardzo się do Ciebie zbliżać  
bo ja z nim pogadam
-Harry on mi tylko pomógł
-tylko żeby nie pomagał ci w niczym innym- miałam ochtę mu  
wygarnąć ale się powstrzymałam, siedziałam cicho
-Nicola ?
-co ?
-wracam za dwa dni
-ok, a kiedy mnie odwieziesz do domu ?
-kiedy będziesz chciała i pamiętaj jakby coś się działo to dzwoń
-boże oboje przesadzacie
-jak oboje ? Co masz na myśli ?
-to samo powiedział mi Louis
-niech lepiej za dużo nie mówi bo kiedy
sobie z nim porozmawiam to nie będzie potrafił wydusić żadnego słowa
-Harry uspokój się, to Twój przyjaciel
-to niech się od Ciebie trzyma z daleka
-dobra spokojnie, idź spać
-a ty nikomu nie otwieraj
-dobrze, dobrze
-pa moja księżniczko -rozłączyłam się
Nie lubiłam jak używał słów "moja" to mnie irytowało jakbym była przedmiotem.
Przez większość czasu oglądałam filmy w telewizji.
Gdy spojrzałam na zegarek była już godzina 22:50, wstałam z kanapy
wyłączyłam telewizor zostawiając zapaloną
małą lampkę. Powoli wspięłam się po kręconych schodach na gore. 
Szlam bo wykładzinie aż do sypialni, zamknęłam jej drzwi i stanęłam
przed wielkim łóżkiem. Nie wiedziałam jak
mam na nim spać bez innej osoby, bez Harrego.
Wspiełam się na nie i przykryłam swoje ciało
kołdrą. Chwyciłam jedna poduszkę która powędrowała
pod mój kark a druga miedzy moje uda. 
Przytuliłam jedna z nich bardzo mocno i starałam się zasnąć. 
Przez długi czas wpatrywałam się w światło wpadające przez rolety.
Jego sypialnia była dość spora, zaczęłam
myśleć ile dziewczyn przewinęło się przez to łóżko.
Nie wypadało go zapytać, jak do tych czas jestem dla niego tylko typem "kochanki"
Cała ta sytuacja była serio skomplikowana przynajmniej z mojego  
punktu widzenia. Nie znałam zamiarów Harrego co do mnie i to mnie  
wciąż przerażało. Nie mogłam zasnąć, moje myśli zaprzątał lokaty  
chłopak. Wstałam z łóżka zostawiając pościel w nieładzie, 
przeczesałam włosy palcami i wyszłam  
z sypialni. Podeszłam kawałek do klapy w suficie na korytarzu z której  
po otworzeniu wysunęła się drabina. Weszłam na górę tym razem nie  
panowała ciemność, świeciły się dwie małe lampki, odsłoniłam  
także okna. Usiadłam przy komputerze i zaczęłam przeglądać foldery  
ze zdjęciami. Wszystkie zdjęcia były niesamowicie profesjonalne, to  
było czymś co można było zaliczyć do pozytywnych cech Harrego. W  
końcu natrafiłam na folder oznaczony wykrzyknikiem, otworzyłam go i  
zobaczyłam masę własnych zdjęć. Nie miałam pojęcia kiedy Harry  
je robił. Większość była kiedy spałam. Z jednej strony było to  
dziwne a z drugiej podobało mi się to bo te zdjęcia jednak miały  
swój urok. W końcu dotarłam do zdjęć na które się zgodziłam,  
nigdy nie widziałam siebie z takim uśmiechem. Uśmiechem 10-latki.
Przeglądałam dalej i znalazłam zdjęcia zrobione przeze mnie. Byłam dumna z efektów.  
Twarz Harrego była taka uśmiechnięta, aż było widać jak  
promienieje. Z jednej strony kiedy widziałam jak jego twarz  
rozjaśniała się na mój widok, czułam się dobrze ze świadomością, że
daje mu radość po prostu będąc. Ostatnie zdjęcie jakie  
znalazłam strasznie mnie zdziwiło. Całowałam na nim Harrego, nie mam  
pojęcia w jakim momencie je zrobił. Musiałam przyznać ,że wyszliśmy  
bez wątpienia uroczo.
Wstałam od komputera i podeszłam do obrazów opartych o ścianę. Były  
piękne. Wiele z nich było nagimi aktami kobiet. Zaczęłam myśleć ile  
kobiet z tych prac było z Harrym. Te pytania co chwile cisnęły się do mojej
głowy, nie chciałam zaprzątać sobie nimi głowy. Wszystko zostawiłam w porządku i  
wróciłam do sypialni od razu owijają się w ciepła kołdrę. Trochę  
jeszcze myślałam, po jakimś czasie zasnęłam.
---------------------------------------------------------------------

Obudziły mnie jakieś hałasy dochodzące jakby ktoś dobijał  
się do domu. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi ,wtedy przypomniałam  
sobie co mówił Harry i Louis. Było już za późno, potężny  
mężczyzna wparował do środka krępując moje ręce.


piątek, 10 maja 2013

Stay... in A team part 7


Po tych słowach ojciec dopiero się ocknął. Harry po woli tracił przytomność. Zaczęłam  
klepać go po twarzy by nie zamykał oczu
-Harry. Harry nie zamykaj oczu patrz na mnie, w moje oczy . Harry  
patrz !
Trzymałam twarz chłopaka i kierowałam ją na swoją. Wpatrywał się w  
moje usta które wypowiadali nerwowo słowa nadal się trzęsąc.  
Starałam się go utrzymać. Sąsiad i mój tata wnieśli go do domu i  
położyli na moim łóżku.
-dziękuje panu a ty tato idź patrzeć czy karetka nie przyjechała.  
Zostałam z Harrym sama. Ścierałam krew z jego ust. On cały czas  
trzymał się za biodro i jęczał z bólu. Schyliłam się do jego ust i  
zaczęłam delikatnie je całować. Na początku w ogóle nie  
odwzajemnił pocałunku tak jakby go nie czuł, ale po chwili lekko  
przygryzły moją wargę. Starałam się zrobić wszystko by choć  
trochę zapomniał o bólu. Usłyszałam ciężkie kroki po schodach.  
To byli lekarze. Wparowali do pokoju z noszami na, które położyli  
Harrego.
-mogę jechać z wami ? -zapytałam
-a jest pani rodziną ?
-właściwie to ... - nie dokonczyłam kiedy nagle odezwał się Harry
-ona musi jechać z nami - wydusił ostatkami sił i zamknął oczy
Jeden z ratowników wskazał mi ręką bym poszła z nimi, moje serce straszliwie biło.
Nadal płakałam. Bałam się.
__________________________________________________________________________________

Siedziałam na korytarzu, co chwile jakiś lekarz lub pielęgniarka 
wchodzili do pokoju w którym był Harry. Kiedy zauważyłam kroplówkę  
przeszły mnie dreszcze. Mimo iż czułam do niego straszne  
odrzucenie i strach po tym co się dowiedziałam to martwiłam się o  
niego. Gdy sytuacja na korytarzu się uspokoiła, wstałam i podeszłam do  
jednej z wychodzących pielęgniarek. 
-dzień dobry -zwróciła głowę w moja stronę 
-czy mogła bym do niego wejść? -wskazałam na drzwi
-tak tak ,ale dosłownie na chwilkę
-dobrze dziękuje- uśmiechnęłam się i ruszyłam. Wkroczyła nie pewnym krokiem.
Na środku stało szpitalne łóżko w którym leżał chłopak ,który  
jeszcze nie dawno zapewniał mnie ,że wszystko jest w porządku. Gdy  
stanęłam obok niego, otworzył swoje zielone oczy ,które od razu  
odnalazły moje. Chciał złapać moją rękę ,ale ja ją cofnęłam.  
Pociągnęłam metalowe krzesło które stało za mną by usiąść obok  
Harrego.
-i zobacz jak się skończyło Twoje wszystko jest w porządku
-jesteś tu po to żeby mi wygarnąć ? -jego ton był podniesiony
-jestem tu bo się o Ciebie martwiłam ale widzę ,że niepotrzebnie  
Wstałam z miejsca i chciałam wyjść, wtedy Harry kolejny raz mocno 
złapał mój nadgarstek
-spróbuj jeszcze raz tak zrobić a przyrzekam ,że pójdę na policje   
-i co im powiesz ? Że przyczepił się do ciebie facet dla którego 
wcześniej świadczyłaś usługi sexualne ?Pomyśl   
Spojrzałam na niego zaciskając zęby i wyrwałam się z jego uścisku
-nie wiem co powiem ,ale masz mnie zostawić ! Nie mam zamiaru mieć z  
tobą nic wspólnego, żałuję że ci zaufałam- wyszłam, gdy nagle  
usłyszałam pikanie jakiegoś urządzenia. Chciałam zawrócić , ale  
zacisnęłam pięści i ruszyłam w stronę wyjścia. Coraz większa liczba lekarzy  
wbiegała do Harrego. Zamknęłam oczy wzięłam głęboki oddech i  
wyszłam ze szpitala. Nie chce go widzieć ani znać, nie chce mieć  
kłopotów. Ci mężczyźni to wszystko co stało się w ostatnich  
dniach, to wszystko przez niego ! Gdyby nie on ... to pewnie była  
bym...
Nie wiedziałam kim bym była ale byłam pewna że nie miała bym tyle  
problemów co teraz. Przeszłam kawałek do postoju taxowek. Wsiadłam do  
jednej z nich i podałam adres. Było strasznie ciemno więc wpatrywałam  
się tylko w latarnie które mijałam jadąc samochodem.

Byłam już pod domem, wysiadałam z taxowki gdy nagle usłyszałam  
głos kierowcy
-panienko zapłata
-a tak tak przepraszam- zamyślona wyciągnęłam portfel i wreczyłam mężczyźnie banknoty
-dziękuje, milej nocy- zakończył
Lekko się uśmiechnęłam i weszłam do domu. Na korytarzu zauważyłam  
tylko światło telewizora. Powolnym krokiem wkroczyłam do pokoju. Tata  
siedział z wódką w ręce. Momentalnie zamarłam. Znowu się zaczęło.  
Alkohol.
Podeszłam do niego i wyrwałam butelkę
-znowu się zaczyna ?! - krzyknęłam
-ale o co ci chodzi ? -powiedział zapitym głosem- oddaj mi to !
Próbował odebrać swoją własność. Jego pięść powędrowała do mojego 
prawego policzka który z pokora przyjął cios. Przejechałam po obolałym miejscu.  
Wybiegłam z domu po drodze wyrzucając butelkę do śmietnika. 
Ojciec wybiegł za mną ale za chwile i zaczął krzyczeć 
-wracaj tu ! nie masz gdzie iść, jesteś zwykłą kurwą i tyle !
Przewrócił się na schodach. Szłam szybkim krokiem starając jak najbardziej 
oddalić się od domu . Zastanawiałam  
się gdzie iść. Długo myślałam. Nie miałam żadnego pomysłu po  
prostu szłam przed siebie. Stanęłam na przystanku i wsiadłam do  
autobusu. Nie patrzyłam dokąd jedzie. Było dość  
zimno więc było to też pewnego rodzaju miejscem do ogrania się. W środku
siedziało parę osób. Pojazd ruszył. Wpatrywałam się w szybę. Zauważyłam  
znajomą okolicę. To był szpital w którym leżał Harry, wysiadłam.  
Nie wiem nawet dlaczego. Poprawiłam bluzę i ruszyłam w stronę  
wejścia. Zaczęło robić mi się słabo, oczy same się zamykały i  
coraz ciężej oddychałam. Brakowało mi tchu. Byłam parę kroków od  
recepcji ,gdy nagle straciłam kontakt z rzeczywistością.
 
____________________________________________________________________________________

Obudziłam się w łóżku szpitalnym. Słyszałam dźwięki różnych  
urządzeń które monitorowały mój stan. Byłam podłączona do  
kroplówki. Nagle weszła pielęgniarka , uniosłam się powoli na  
łokciach.
-co mi się stało ?
-proszę leżeć, zemdlała pani tuż przy recepcji. Miała pani sporo  
szczęścia
-a mogę wiedzieć czy coś mi jest ?
-jest pani odwodniona i wychudzona - wtedy przypomniałam sobie ,że  
ostatnimi dniami prawie w ogóle nie jadłam. Pielęgniarka zostawiła  
mi jakieś tabletki na stoliku i szklankę wody. Chwilę wpatrywałam  
się w każdą z pastylek. Pojedynczo popiłam je wodą. Odstawiłam  
szklankę i położyłam się na prawy bok lekko naciągając kołdrę.  
Zamknęłam oczy a łzy same spłynęły na policzki.
Zasnęłam.

Przespałam dobre 5 godzin. Gdy otworzyłam oczy w pokoju panował mrok  
który rozjaśniało od czasu do czasu zblakłe światło lamp z ulicy.  
Wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz. Ruszyłam w stronę toalet.  
Wszystko wydawało się przerażająco tajemnicze. Wchyliłam głowę  
przez drzwi do damskiej łazienki. Stanęłam przy lustrze i oparłam się  
o zlew. Patrzyłam na swoje przekrwione i opuchnięte oczy. Byłam cała  
blada. Odcień mojej skory nie różnił się wiele od białej ściany  
za mną. Przemyłam twarz ciepłą wodą i chwyciłam papierowy ręcznik.  
Otarłam nim resztki wody i powolnym krokiem wyszłam z powrotem na  
korytarz. Spojrzałam w jedna i druga stronę upewniając się, że
nikt nie zaskoczy mnie swoją obecnością. Szłam bardzo wolno jakbym nie miała w 
sobie ani krzty energii. Weszłam do pokoju i po cichu zamknęłam drzwi.  
Przechodziłam własnie przez próg ściany ,gdy zauważyłam postać  
siedząc na moim łóżku. Mój wzrok od razu przyciągnęły bujne  
loki. Już chciałam zawrócić gdy usłyszałam jego ochrypły głos
-heh ,ironia losu. Za każdym razem gdy starasz się ode mnie oddalić ,  
los jeszcze bardziej nas zbliża -wstał i ruszył w moją stronę a ja  
pchałam się coraz mocniej na ścianę starając wytworzyć jak  
największy dystans -może spróbuj innej taktyki co ? -podszedł  
praktycznie tak blisko ,że dzielimy nas dosłownie centymetry -może  
powinnaś być jak najbliżej mnie to coś będzie chciało nas  
rozdzielić , hm ? -chwycił mój podbródek i ucałował jego  
początek. Odwróciłam głowę na bok uniemożliwiając mu dostęp do  
mojej twarzy.
-odsuń się- powiedziałam drżącym głosem
-zmuś mnie- zaśmiał się prawie w mój policzek. Odepchnęłam go i  
ruszyłam szybko na łóżko. Usiadłam na nim i skrzyżowałam nogi. Harry  
usiadł na samym końcu. Chłopak przeczesał palcami włosy odgarniając  
je na tył głowy.
-cholera jasna -zaklął cicho pod nosem
-możesz już iść ?- powiedziałam dając mu do zrozumienia ,że nie  
chce go widzieć. Jego granatowy szlafrok lekko spadał z jego  
ramienia. Nagle jego ręka powędrowała do kieszeni. Wyciągnął z niej  
zdjęcie, położył na kołdrze i wyszedł. Chwile myślałam czy na  
nie spojrzeć. Lekko uniosłam się i chwyciłam fotografie. Odwróciłam  
ją. To znowu byłam ja, uśmiechnięta od ucha do ucha ,turlająca się  
po podłodze gdy Harry mnie rozśmieszał. Spojrzałam na tył. Było  
tam coś napisane. Zapaliłam lampkę na stoliku i zmrużyłam oczy  
starając się wyostrzyć wzrok.
                                                        " White lips, pale face
Breathing in snowflakes 
                                                      Burnt lungs, sour taste 
                                                      Light's gone, day's end 
                                                       Struggling to pay rent 
                                                     Long nights, strange men 
                                                           And they say :
                                                    She's in the class A team 
                                                      Stuck in her daydream 
                                                     Been this way since 10
                                                   But lately her face seems 
                                                     Slowly sinking, wasting 
                                                      Crumbling like pastries 
                                                         And they scream 
                                            The worst things in life come free to us 
                                               Cos we're just under the upperhand 
                                                And go mad for a couple of grams 
                                           And she don't wanna go outside tonight 
                                           And in a pipe she flies to the Motherland 
                                                   Or sells love to another man 
                                                        It's too cold outside 
                                                           For angels to fly 
                                                              Angels to fly "
Kiedy to czytałam zdałam sobie sprawę ,że to o mnie. Rzuciłam fotografią o podłogę. Moja twarz momentalnie stała się mokra. Wstałam i podeszłam do okna, otworzyłam je i usiadłam na parapecie. Zimne powietrze rozwiewało moje włosy i przymarzało łzy. Spoglądałam w światła miasta. Zaczęłam myśleć jak czuje się moja mama. Tam gdzie jest zapewne nie ma problemów. Cicho mówiłam pod nosem jakbym rozmawiała z nią. Wiele razy chciałam ze sobą skończyć, ale nigdy nie miałam wystarczająco dużo odwagi. Chciałam uciec od problemów najprostszą drogą, być już przy mamie. Nie miałam dla kogo żyć. Ojciec ? Powiedział ,że się zmieni, i jak się skończyło ? Znowu alkoholem. Przyjaciele ? Miałam tylko Cloe Wszyscy inni się ode mnie odsunęli. Mogę się założyć ,że gdybym popełniła samobójstwo to nikt by nawet się nie zastanawiał gdzie jestem. Kątem oka zauważyłam zarys sylwetki. To znowu Harry. Schylał się po zdjęcie które leżało na ziemi. Skierował je w moją stronę -w tym momencie w ogóle nie przypominasz Nicoli ze zdjęcia- wzruszyłam ramionami i odwróciłam głowę. Schował fotografie do kieszeni szlafroka i podszedł do mnie. Wziął mnie na ręce i posadził pod kołdrę. Zamknął okno i położył się obok mnie. Pokierował moją głowę na swoją klatkę i wytarł spływającą łzę. -nie płacz księżniczko- mówił to tak jakby mój płacz sprawiał mu ból -te łzy to twoja wina -odparłam -tak wiem, i to mnie boli- lekko przegarniał moje brązowe falowane włosy od czasu do czasu zakręcając pojedyncze pasemko wokół swojego palca. -powiedz mi dlaczego ja ? -byłem naprawdę złym człowiekiem ,a przy tobie nie mogę się posunąć do czegoś gorszego. Jesteś rodzajem hamulca, tarczy. Dzięki tobie nadal żyję -co masz na myśli ?- spojrzałam w jego oczy -wiem że miałaś moją broń. Że strzeliłaś, gdyby nie ty, teraz pewnie patrzył bym na Ciebie z góry -zamknęłam oczy by powstrzymać łzy. Harry to zauważył. Poczułam opuszki jego palców na mojej ręce. Spletliśmy nasze dłonie. Nadal miałam odruchy świadczące o moim braku zaufania do jego osoby ,ale teraz potrzebowałam ciepła. Wsparcia które on mi dał. Poczułam jego oddech na moim czole. Zdmuchiwał z niego pojedyncze włoski ,które od czasu do czasu spadały. Czułam jego ciepło, nie tylko ciała ,ale i jego uczuć. Chciałam myśleć ,że jestem dla niego kimś więcej a nie tylko kolejną ofiarą czy zabawką. Wtedy ucałował moje drżące usta. Zamknął oczy. -nie rób tego nigdy więcej- powiedział wpatrując się w moje załzawione oczy -czego ? -nie broń mnie -dlaczego ?- uniosłam się na rękach -bo nie masz narażać się dla kogoś takiego jak ja -powiedział to tak jakby nie szanował samego siebie. Nie chciałam żeby się tak czuł, na pewno nie był aż taki zły. Każdy ma ciemną stronę ale jego nie mogła być aż tak ciemna. Gdyby tak było, nie mógł by nagle stać się opiekuńczy i troskliwy. Mocnej wtuliłam się w jego szyje. Wskazującym palcem złączyłam jego wargi przez które wydychał ciężko powietrze. Uniosłam nasze dłonie i ucałowałam jego. Chciałam żeby choć trochę odzyskał siebie. By nie czuł się nie potrzebny. Mimo iż nie chciałam go więcej widywać to coś mnie do niego przyciągało. Miał racje los na złość nas do siebie zbliżał a może to on w tym pomaga. Nie wiem, już niczego nie wiem... KOMENTUJCIE A BĘDZIE NEXT JUŻ NA WAS CZEKA :) PS:NIE WIESZ JAKIEJ PIOSENKI TO SŁOWA ? WYJDŹ! TAM SĄ DRZWI. WSTYD SPOCZYWA OD TEJ CHWILI NA TOBIE

czwartek, 2 maja 2013

Stay...in A team part 6 (+18)



Czułam się przy nim bezpiecznie. Jego ciało było znacznie większe
niż moje. Gdyby ktoś własnie wszedł, na pewno by mnie nie  
zauważył. Chciałam już zamknąć oczy i zasnąć ,gdy Harry nagle  
wstał i zszedł na dół. Nie wiedziałam dlaczego. Lekko okryłam się  
kocem i usiadłam czekając na chłopaka.
Po chwili wrócił z banknotami w ręce
-to zapłata 
-jaka zapłata ?!
-no za to co robiliśmy
-zabierz te pieniądze !
-ale mówiłaś że potrzebujesz kasy
-Harry, nie zrobiłam tego z tobą dla kasy. Zrobiłam to bo chciałam
Harry usiadł obok, lekko zsunął koc którym się okrywałam i  
zaczął całować moją szyję
-tego tez chcesz ?
-ja chce Ciebie takiego jak teraz-wbiłam się w jego usta. Znowu  
zaczęliśmy się całować. Przynajmniej teraz przestałam się go bać.
Kiedy był ze mną sam. Kiedy mógł mnie dotykać był czuły, delikatny. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi -pójdę zobaczyć kto to -ok ja tu zostanę -jak chcesz to weź sobie coś do ubrania z mojej szafy -dobra -Harry zszedł po drabinie ,a ja zaraz za nim. Znalazłam sypialnie i zaczęłam szukać czegoś do ubrania w jego szafie. Wyciągnęłam jakąś białą koszulę i spodenki. Nagle usłyszałam krzyki i przekleństwa. Zeszłam na dół i podeszłam na korytarz. To co zobaczyłam przeraziło mnie. W drzwiach było dwóch wielkich facetów którzy bili się z Harrym. Byli znacznie więksi i celowali w szczękę chłopaka. Harry także ich atakował. Obu uderzył w brzuch i gdy zwijali się z bólu wykopał za drzwi. Stałam przerażona i patrzyłam na Harrego z krwią na twarzy i rękach. Podbiegłam do drzwi i zamknęłam je na klucz by te osiłki przez przypadek nie wparowali do środka. Harry siedział oparty o ścianę. Po jego policzku spływała krew z łuku brwiowego. -Harry! Harry! Słyszysz mnie ? -tak tak, spokojnie wszystko dobrze- chłopak chciał wstać ale gdy wykonał jakikolwiek ruch wydawał z siebie ciężkie jęki bólu -nie jest w porządku! Krwawisz. Kto to do cholery był ?! -nie twoja sprawa -kurwa mac nie denerwuje mnie teraz, leż tu i się nie ruszaj- wstałam z podłogi i pobiegłam do łazienki. Znalazłam tam parę plastrów i wodę utlenioną. Wróciłam do Harrego który nadal zwijał się z bólu. Uklękłam koło niego i pomogłam mu wstać. Chłopak utykał. Posadziłam go na kanapie i zaczęłam przemywać jego twarz. Od czasu do czasu wydawał z siebie dźwięki które sygnalizowały mi że odczuwa pewien rodzaj dyskomfortu którego starał się nie pokazywać. Cały czas patrzył na moją twarz której wyraz spowodowany był moim wielkim skupieniem. Gdy jego twarz znowu nabrała naturalnego koloru i była czysta, zaczęłam przyklejać plastry na niewielkie rozcięcia. W końcu skończyłam. Usiadłam obok chłopaka i skrzyżowałam nogi. Chwyciłam jedna z jego dłoni. Gdy to zrobiłam odwrócił głowę i spojrzał w moje oczy w których nadal było widać przerażenie sytuacja sprzed paru minut. -nie bój się, wszystko jest w porządku-pogłaskał mój policzek a mi łzy napłynęły do oczy -nie jest dobrze, Harry kto to był -proszę Cię nie płacz -kto to był ?! -nie mogę ci powiedzieć- wstałam z kanapy i wyszłam z salonu. Harry wyszedł zaraz za mną -dokąd idziesz ? -wracam do domu, nie mam zamiaru siedzieć z kimś kogo przed chwila pobito i nie chce mi powiedzieć kto to był -nigdzie nie idziesz ! -złapał mnie za nadgarstek -puszczają mnie ! - od przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Ja go odepchnęłam. Znowu czułam się przy nim jak kiedy tu przyjechałam. Bałam się go. Kiedy bił tych znacznie większych facetów. Teraz jak mnie trzymał. Znowu wróciliśmy do punktu wyjścia. Spojrzałam na niego. Puścił mój nadgarstek i wrócił do salonu. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po taksówkę. Po parunastu minutach stała już pod domem. W tym czasie byłam już na górze zabrać swoje rzeczy. Bez słowa wyszłam z domu. Gdy jechałam do siebie przypomniałam sobie to co stało się na strychu. To jaki wtedy Harry był. Lekko dotykałam swojej szyi próbując przypomnieć sobie jego usta. Gniotłam sporadycznie jego koszulę którą nadal miałam na sobie. Nagle wbił mi się obraz Harrego bijącego się z mężczyznami, jego zakrwawiona twarz i uścisk ręki. Łzy popłynęły mi po twarzy. W końcu dojechałam do domu. Zapłaciłam kierowcy i wysiadłam. Gdy otworzyłam drzwi w środku panowała cisza. Ojca nie było. Uznałam że nie ma nic w tym złego. To nawet lepiej. Poszłam do swojego pokoju, rzuciłam torebkę gdzieś w kąt. Położyłam się na łóżku. Wtedy sobie przypomniałam. Harry zamontował w moim pokoju kamerę. Postanowiłam go sprowokować. Chwyciłam komórkę i zadzwoniłam do niego -halo? -cześć Harry, mogę ci zadać pytanie ? -tak -ale odpowiedz na nie szczerze- zaczęłam lekko podciągać koszulę -dobrze odpowiem szczerze -czy nadal mnie widzisz ? -właściwie to tak -aha to chciałam ci powiedzieć żebyś nie przestawał bo chce ci coś pokazać-rozłączyłam się. Odłożyłam telefon i wstałam z łóżka. Zaczęłam ściągać koszulę zostawiłam stanik. Potem zrobiłam to samo ze spodniami. Robiłam wszystko wolno i zmysłowo. Zostałam w samej bieliźnie. Wróciłam na łóżko i położyłam się na wznak. Zaczęłam pieścić swoje piersi wyginając nogi. Chciałam wkurzyć Harrego za to że nie powiedział mi prawdy. Odpięłam zapięcie na plecach. Zostałam w samych majtkach. Zassałam palce i delikatnie dotykałam nimi swoich sutków. Telefon zaczął dzwonić, przekreciłam się na brzuch i odebrałam -halo ? -powiedziałam spokojnie jak gdyby nigdy nic -po co to robisz ? -powiesz mi kim byli ci kolesie ? -ale ja nie mogę -nie mamy o czym gadać -znów zakończyłam rozmowę Wróciłam do pieszczot własnych piersi. Gdy to robiłam cały czas myślałam mimowolnie o Harrym. Zaczęłam powoli wsuwać rękę pod swoje majtki i delikatnie pocierać swoją kobiecość. Wydawałam z siebie dźwięki i westchnienia. Pozbyłam się także mojej dolnej bielizny. Po paru minutach rozchyliłam swoje nogi i włożyłam palec do pochwy. Nagle moje drzwi od pokoju się otworzyły. Stał w nich zdyszany Harry. Pierwszą myślą było jak tu wszedł, ale przypomniałam sobie że nie zamknęłam domu na klucz. Wszedł do pokoju zatrzaskując drzwi i ściągnął spodnie i bluzkę. Na czworaka podszedł do mnie po łóżku i po chwili był już miedzy moimi nogami. Zaczął całować wewnętrzną cześć moich ud na co ja reagowałam gardłowymi jękami. Poczułam jego oddech na mojej kobiecości. Zaczął ją całować. Lekko uniosłam biodra a on złapał moją pupę i uniósł wyżej moje ciało. Oplotłam nogi wokół jego szyi. Poczułam jego język na mojej łechtaczce wokół której kręcił kółka. Jęczałam. Już dzisiaj drugi raz doprowadza mnie do orgazmu. Widok jego głowy miedzy moimi nogami był strasznie podniecający. Jego loki lekko mnie gilgotały. Następnie włożył swój gorący język w moje wejście, na co ja zaczęłam strasznie się kręcić nie mogąc powstrzymać drgawek swojego ciała. Spijał ze mnie całe soki. Gdy skończył, ściągnął swoje bokserki do kolan i wszedł we mnie. Zaczął wolno gdyż się wykrzywiłam. Potem zaczął przyspieszał. Złapałam jego pośladki i ciągnęłam je bliżej siebie by mocniej we mnie wchodził i rozchylałam coraz bardziej nogi -HHarryyy mocniej mocniej-krzyczałam , nie myślałam o tym że ktoś to słyszy, liczyliśmy się tylko my. Wchodził we mnie cała długości swojego penisa. Popchnęłam go lekko by się położył a sama usiadłam wpychając jego kolegę do swojego wnętrza. Zaczęłam podskakiwać w czym Harry mi pomagał kładąc ręce na moich biodrach i unosząc mnie w górę .Kiedy był bliski szczytu wyszedł ze mnie a ja złapałam jego kolegę w dłoń i dokończyłam jego drogę do finału. Położyłam się na niego a on wybuchł. Biała ciecz była na naszych brzuchach. Leżeliśmy nadal się całując. Gdy nasze oddechu uspokoiły się wstałam i pociągnęłam go za sobą pod prysznic. Weszłam do kabiny a on zaraz za mną. Odkręciłam chłodną wodę i zaczęłam oblewać nią nasze rozpalone ciała. Harry przybliżył się do mnie i pieścił moje pośladki. Patrzyliśmy na siebie z pożądaniem jakiego przynajmniej ja nie czułam do żadnego mężczyzny. Obrócił mnie do siebie plecami. Chwycił mnie za krocze i lekko poruszał miedzy nim ręką. Chwyciłam go za kark. Otworzyłam szerzej usta i wydawałam z siebie jęki. Czułam się jak w niebie. Gdy zakręciłam wodę Harry posadził mnie na swoich biodrach, chwycił ręcznik który leżał przy prysznicu i przeszedł ze mną do pokoju. Położył mnie na łóżku i zaczął osuszać moja mokrą skórę. Opiekuńczo położył moje wykończone ciało pod kołdrę a sam owinął się ręcznikiem w pasie i położył obok. Leżeliśmy do siebie twarzami. Lubiłam jego usta wiec przez cały czas dotykałam ich swoim palcem. Rozpraszały mnie jedynie jego szramy po dzisiejszej walce. Nagle usłyszałam
 jak ktoś otwiera drzwi od domu. To był mój tata.
-Harry siedź cicho i się ubierz ja zaraz wracam
-ok ale ty też chyba powinnaś się ubrać . Lekko się uśmiechnęłam.  
Naciągneęłm na siebie majtki , krótkie spodenki i koszulę Harrego.  
Zeszłam na dół gdzie ojciec już siedział w salonie oglądając mecz
-em tato ? Mam sprawę
-no mów córko mów -był zapatrzony w ekran telewizora
-na górze jest Harry no i czy mógł by zostać na noc ?
-że co proszę ? jest na gorze ? I ma spać z tobą w jednym łóżku ?  
Czy wy ? No czy wy uprawialiście sex ?
- tato ?! To nie odpowiedni moment !no bo przyjechał do mnie i  
wypiliśmy trochę ,a po alkoholu nie można prowadzić samochodu , no  
tato
-Boże ! Niech ci będzie ale jeśli usłyszę jakieś podejrzane  
dźwięki to będzie z nim krucho
-dzięki tato. Dobranoc -pobiegłam po schodach do pokoju gdzie Harry  
siedział na łóżku
-zostaniesz na noc ok ?
-a Twój tata ?
-już załatwiłam, jedyny jego warunek to żebyś nie próbował żadnych  
sztuczek- uśmiechnęłam się 
-oj będzie to trudne ale jakoś się wytrzyma. Zaśmiałam się i  
ściągnęłam spodenki. Wróciłam pod kołdrę, Harry także pod nią  
wszedł. Przyciągnął mnie do siebie
-moja koszula idealnie na tobie wygląda
Zaczął całować mój policzek. Uwielbiałam jak jego loki gilgoczą moją  
skórę. Lekko przygryzłam dolną wargę kiedy poczułam rękę Harrego  
przy mojej bieliźnie
-a teraz kochanie pójdziemy grzecznie spać, to był wyczerpujący  
dzień
Odwróciłam się do niego twarzą. Pocałowałam jego usta i ułożyłam  
głowę w zagłębieniu jego szyi. Od wychylił rękę i zgasił lampkę  
stojącą na stoliku, w pokoju zapanowała ciemność. Złapałam jego  
rękę i zaczęłam bawić się jego palcami przyglądając się nim.  
Wtedy zaczęłam się zastanawiać, jak raz może wzbudzać we mnie strach  
a za chwile stać się dla mnie jedynym człowiekiem przy którym czuje  
się bezpiecznie ? Nie miałam pojęcia co w nim jest. Co sprawia że mam  
do niego... słabość ? Można to tak nazwać. Harry zauważył że nie  
mogę zasnąć. Zaczął przegarniać moje włosy
-co jest księżniczko ?
-nie wiem, myślę
-o czym ? - odwrociłam się do niego twarzą i spojrzałam mu w oczy
-Harry powiedz mi, kim byli ci faceci
-no cholera jasna ! Nie zapomnisz ?
-jak mam zapomnieć o tym że jacyś faceci przyszli do twojego domu i  
Cię pobili? No pomyśl
-mówiłem ci już ! Nie twoja sprawa
-jak kurwa nie moja sprawa ? Jak nie moja sprawa ?
-normalnie- Harry wstał i poszedł do łazienki. Wtedy zauważyłam że  
w kieszeni jego spodni drży telefon. Wyciągnęłam go i odebrałam. W słuchawce  
usłyszałam męski głos
-słuchaj śmieciu ! Albo przywieziesz nam tą łaskę albo skończysz  
gorzej niż twój ojciec. Ją też znajdziemy i trafi do gorszego  
burdelu niż poprzednia. Będziesz zdychał rozumiesz ? Zdychał ! -z  
przerażeniem rozłączyłam się. Czy oni mówili o mnie ? Wtedy Harry  
wyszedł z toalety i zauważył jak trzymam jego telefon. Podbiegł i  
wyrwał mi go z ręki
-kto ci pozwolił go brać ?!
-odebrałam jaką laskę masz im dostarczyć ? Mnie tak ?!
-ja pierdole- zaczął nerwowo zaciskać ręce na głowie 
-to miałam być ja tak ?! Chiałeś mnie do burdelu sprzedać !
-na początku tak ,ale potem zrezygnowałem a te gnoje mnie znaleźli
-ty śmieciu ! Jak mogłeś ?! -zaczęłam go bić on za każdym razem  
odbierał moje ciosy. Wtedy do pokoju wszedł mój tata. Ja stałam w  
koszuli i majtkach a Harry w bokserkach
-co tu się do cholery dzieje ?! -tata krzyknął
-wyjdź tato ! Mówię ci wyjdź -widziałam ze Harry się denerwuje i to  
bardzo. Jego oczy znowu zmieniły kolor na brązowy. Chwyciłam go za  
rękę i stanełam przed nim. Tata nadal stał w drzwiach
-tato wyjdź mówię po raz ostatni -spojrzał ostatni raz na mnie a  
potem na Harrego. Nie lubił go. Wyszedł z pokoju a ja odwróciłam się  
do chłopaka który miał tak zaciśniętą szczękę jak nigdy. Patrzyłam  
na niego a on zdawał się wręcz zapaść w rodzaj śpiączki.
-Harry ? Harry ! - zaczęłam stukać go po poliku. Wtedy się ocknął
-zabije gnoi ! -zobaczyłam że trzyma telefon w ręce. Wyciągnęłam go  
z jego uścisku, spojrzałam na ekran. Była tam wiadomość od tych  
kolesi 
Podbiegłam do okna. Po drugiej stronie ulicy stała czarna furgonetka a w niej ci dwaj faceci. Wiedzieli gdzie mieszkam -Harry! Oni są pod domem- chłopak podbiegl do mnie i dostrzegł samochód. Zbiegłam na dół i zakluczyłam drzwi. Wróciłam do pokoju. -co teraz zrobisz ? Myśl ! -oni mają broń -dzwonie na policję -nie ! Oni nas wszystkich pozabijają, idź do pokoju ojca i nie wychodźcie -a ty ? Nie mów ze do nich idziesz ? -muszę to ja chciałem Cię sprzedać to i ja muszę to teraz zakończyć -ale.. -nie ! Idź do ojca i nie wychodź ! -podszedł do mnie i namiętnie ucałował moje usta. Wyszedł z pokoju a ja pobiegłam do taty -co jest Nicola ? -tato , pod domem są bandyci ,mogą nas skrzywdzić a nawet zabić. Mają broń -skąd oni się tu wzięli ?! -Harry... -zabije go wiedziałem od początku ze z nim jest coś nie tak !
-tata wyszedł na dwór, szedł w stronę Harrego do którego wysiadali faceci  
z furgonetki. Kiedy zobaczył jak zaczynają go okładać pięściami stanął w miejscu. Harry 
starał się dzielnie przyjmować  
ciosy ale ich było dwóch , on jeden. Ojciec zawrócił w moim kierunku,  
stałam przerażona i cała sparaliżowana. Do moich oczu napływały łzy  
kiedy patrzyłam na Harrego leżącego na ziemi i zwijającego się z bólu  
od kopnięć. Tata chciał wprowadzić mnie do środka. Ale wtedy  
zauważyłam że jeden z mężczyzn wyciągnął nóż i zbliżał go do  
szyi chłopaka. Wyrwałam się i pobiegłam do samochodu Harrego,  
otworzyłam schowek i wyciągnęłam broń. Wycelowałam i nacisnęłam spust.  
Trafiłam go. Potężny mężczyzna przewrócił się na ziemie a drugi  
odwrócił głowę w moja stronę. Pociągnął ciało do furgonetki i  
odjechał. Rzuciłam pistolet na ziemie i zaczęłam przeraźliwie  
płakać. Podbiegłam do poturbowanego Harrego. Mój tata stał na ganku  
oszołomiony moim zachowaniem. Nie zdawał sobie sprawy że mogę być  
zdolna do postrzelenia człowieka.
-co tak patrzysz !? Pomóż mi ! -krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam
Tata nie mógł wykonać żadnego ruchu. Ja klęczałam przy  
zmasakrowanym ciele Harrego. Wił się z boku na bok. Łzy zaczęły  
jeszcze bardziej napływać mi do oczy gdy myślałam co on teraz  
czuje. Zauważyłam że ma na szyi przecięcie od noża. Sączyła  
się z niego krew. Nagle z domu wybiegł nasz sąsiad z telefonem w  
ręku.
-zadzwoniłem po karetkę