niedziela, 30 czerwca 2013

Stay...with A team part 16 (dokończenie)

*Nicola*
Co to za cholerne światło ? Pewnie jak zwykle zasłony w pokoju się odsunęły. Poczułam jak ktoś mną trzęsie.
- zostawcie mnie ! - krzyknęłam
- proszę pani ? Proszę otworzyć oczy jeśli mnie panie słyszy - usłyszałam damski głos. Powoli starałam się unieść ciężkie powieki, ale gdy tylko próbowałam zobaczyć jakiś obraz, uderzało we mnie ostre światło. Po kilku próbach w końcu mi się udało. Zobaczyłam ciemną kobietę w białym stroju, to była pielęgniarka. Skąd ona ...? Rozejrzałam się, byłam w szpitalu.
- skąd ja się tu wzięłam ?
- przywiózł panią ten chłopak - wskazała ręką na śpiącego Harrego. Siedział na krześle oparty o ścianę.
- co mi się stało ? - zapytałam a ona powoli usiadła obok mnie
- zażyła pani na prawdę spora dawkę kokainy, co spowodowało, że straciła pani dziecko. Bardzo mi przykro. Jeśli będzie pani potrzebowała pomocy psychologa lub czegoś takiego... damy pani namiary - położyła rękę na mojej i potarła ją w geście współczucia. Uśmiechnęła się lekko i wyszła.
Od razu przeniosłam swój wzrok na Harrego. W ogóle skąd on się wziął w tym barze. Ostatnie co widziałam tego wieczoru to jego rozmazana twarz. Po co mnie ratował skoro ma mnie gdzieś, skoro byłam dla niego tylko "kolejną" ? Wolała bym żeby mnie tam zostawił i był by problem z głowy... a nawet dwa.
Zauważyłam, że zaczyna się kręcić , co oznaczało, że powoli się budzi. Szybko odwróciłam się do niego plecami i mocno zacisnęłam oczy. Poczułam jego dłonie na moich ramionach. przekręcał mnie do siebie.
- wiem, że nie śpisz. Nie udawaj - coraz mocniej zaciskałam powieki gdy czułam, że zmniejsza się dystans między nami. Przeniósł ręce po obie strony mojej głowy i złączył nasze wargi. Lekko uchyliłam się od pocałunku wbijając głowę w poduszkę. Ale to było za silne, jego zapach mnie ogarnął. Czułam jego smak w swoich ustach. Jego język walczył z moim który na początku się opierał, ale gdy jego ciepło rozniosło się po wnętrzu moich ust uległ. Położyłam rękę na jego karku zakręcając parę loków w palce. Jego dłonie powędrowały na moje biodra krążąc po nich w górę aż pod piersi.
Nagle usłyszałam dźwięk otwierania drzwi. Odepchnęłam Harrego i potarłam ręką o usta. To była Cloe. Skąd ona się tu wzięła ? Skąd wiedziała, że jestem w szpitalu ? Przecież tak dawno się nie kontaktowałyśmy.
- dobrze, że przyszłaś - powiedział Harry podając rękę mojej przyjaciółce.
- skąd ty tu ? - jąkałam się przyglądając zaistniałej sytuacji.
- on po mnie zadzwonił, zazdroszczę ci takiego troskliwego chłopaka - Harry uśmiechnął się lekko patrząc z zawstydzeniem w ziemię.
- tylko, że on nie jest moim chłopakiem - dodałam a uśmiech z jego twarzy zniknął i zamienił się w wyraz rozczarowania i zażenowania.
- oh... myślałam, że jesteście parą - dodała Cloe
- nie, tylko znajomymi
- zależy jak dla kogo - wtrącił Harry i wyszedł z zaciśniętymi pięściami.
Cloe chwile stałą zdezorientowana. Poklepałam miejsce obok mnie na którym po chwili usiadła.
- co ci się stało ?
- w sumie sama nie wiem ... ale powiedzieli, że straciłam ciążę
- to ty byłaś w ciąży ? Z kim ?
- z Harrym - powiedziałam cicho pod nosem i spuściłam głowę głaszcząc mój brzuch.
- przykro mi - spojrzała na mnie i położyła dłoń na mojej - wiem, że była byś dobra matką
- ja wcale nie chciałam tego dziecka
- ale jak to ? Dlaczego ?
- dlatego, że Harry kazał mi je usunąć
- wiesz trochę go rozumiem, pewnie jest jeszcze młody i nie chciał tego tak szybko kończyć. Ile on ma w ogóle lat ?
- chyba 20
- to widzisz, poza tym jak to by wyglądało ? 17 letnia matka i 20 letni ojciec
- czy ty nie słyszałaś ?! Kazał mi usunąć NASZE dziecko, które sam zrobił
- nie ważne jak teraz między wami jest po tym wszystkim, widzę,że on cie kocha, żaden chłopak jeszcze nigdy tak na ciebie nie patrzył - wstała kładąc na moim stoliku kwiatka i wyszła.
Usiadłam na rogu łóżka i schyliłam głowę przegarniając lekko moje włosy. Po chwili usłyszałam dźwięk otwierania drzwi. Do środka wszedł Harry z kawą w ręce która po chwili postawił na stoliku obok mojego łóżka. Usiadł obok mnie
- dlaczego mi to robisz ? - zapytał starając się dostrzec moją twarz
- co robię ? to że byłam z tobą w ciąży ? to że w ogóle pojawiłam się w twoim  życiu ? o to ci chodzi ?
- chodzi mi o to, że zawsze musisz się tak zachowywać
- ale jak ? - mój to powoli przechodził w krzyk
- musisz zgrywać niedostępną i o wszystko się obwiniać - położył rękę na moim udzie i powoli jechał nią w górę. Lekko zadrżałam pod jego dotykiem.
- przestań !- krzyknęłam i wstałam - mam dość tego wszystkiego ! Tego, ze nie wiem o co ci chodzi, raz zachowujesz się jakbym była z tobą w związku, jakby ci na mnie zależało, zaraz traktujesz mnie jak dziwkę, przedmiot do pieprzenia a jeszcze później jak kogoś obcego. Ja już nie chcę tak żyć ... - łzy napłynęły mi do oczu. Usiadłam na krześle i obserwowałam jak krople łez spadają na ziemię. -  długo  za długo tłumiłam w sobie wszystkie uczucia. Wszystko mnie przerosło. Zobaczyłam jak Harry do mnie podchodzi i klęka. Położył obie dłonie na mojej twarzy. Uniósł ją lekko i dotknął nosem mojego. Nasze tęczówki się spotkały i nawzajem przeszywały. Poczułam jego oddech na moim policzku
- chciał bym ci powiedzieć wszystko co czuje, co myślę, nie chciał bym byś czego kolwiek związanego ze mną była nie pewna ... ale nie potrafię
- spróbuj
- postaram się tylko obiecaj mi jedno - przybliżył wargi do moich - nigdy mnie nie zostawisz - pocałował mnie. Było to chyba najbardziej romantyczny pocałunek w moim życiu. Pierwszy raz poczułam, że mu an mnie zależy. Nie byłam tego w 100% pewna ale czułam to.  Położył dłoń na moim prawym policzku i ocierał kciukiem łzy które po nim spływały. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie, przytulając tak jak nigdy.
- nie chcę cię więcej tracić - szepnął do mojego ucha.
- to tego nie rób...

sobota, 29 czerwca 2013

Stay...with A team part 16

*parę dni później*
- no nie ruszaj się ! -skarciłam Zayna który jak zwykle kręcił się przy zmianie opatrunku. Jego bójka z Harrym skończyła się złamanym nosem i przeciętym łukiem brwiowym.
- ale to piecze -on marudził jak małe dziecko. Nie ! Nawet dziecko tak nie marudzi jak on. Złożyłam usta w dzióbek i zaczęłam delikatnie dmuchać rany.
- lepiej ?
- lepiej mamusiu - zaśmialiśmy się. Mimo, że byłam młodsza to ja troszczyłam się o te dwa duże bobasy. Cholera! Włącza mi się instynkt macierzyński, niech to szlak. Polowi zaczęłam zauważać, że brzuch lekko się zaokrągla więc nosiłam luźne ciuchy, by przy każdym możliwym momencie go nie widzieć.
- kopie już ? - ręce Zayna były na moim brzuchu.
- nie, za małe
- co masz zamiar zrobić ?
- co się stanie to się stanie - chciałam wrócić to opatrywania twarzy Zayna ale on nadal drążył temat.
- chcesz je urodzić ?
- jeśli przeżyje te cholerne 9 miesięcy to będę zmuszona
- czyli masz nadzieje, że tego nie zrobi ?
- to by było wyjście, nie zabije go co też sprawi, że nie będę miała wyrzutów sumienia
- nie pomyślałaś, że Harry zmienił zdanie ? - do rozmowy dołączył się Niall
- nie zmienił, kazał mi je usunąć...
- ale faceci też zmieniają zdanie...uwierz mi, sam jestem facetem więc...
- ale ty myślisz, że ja zatrzymam to dziecko i stworzę z Harrym cudowną rodzinkę ? Nie Niall to nie ten świat. Z nim nawet normalnego związku się nie da utrzymać - wykrzyczałam co miałam do powiedzenia i wyszłam. Denerwowało mnie to, że na siłę starał się mnie przekonać do czegoś czego byłam pewna, że się nie stanie. Mógł pomyśleć, że ja może nie chcę się spotykać z Harrym ? Przynajmniej w najbliższym czasie, który wydawał się ciągnąć wieki. Niech wszystko potoczy się jak chce i koniec.
Weszłam do sypialni i usiadłam na łóżku, Chwyciłam telefon, podłączyłam słuchawki i położyłam się wygodnie. Chciałam choć trochę odpocząć. Przez napór wydarzeń z ostatniego tygodnia. Myślałam też czy nie zadzwonić do ojca bo w sumie, od wyjazdu do Paryża nie mam z nim kontaktu. Ale postanowiłam, że pozwolę mu żyć jego wymarzonym życiem zalanym alkoholem.
Włączyłam muzykę i zamknęłam oczy. W moich uszach rozbrzmiał głos radiowca który właśnie zapowiadał "Impossible" Jamesa Arthura. Przypomniało mi się jak ta piosenka leciała gdy Harry pokazywał mi Paryż...

*Harry*
Cały czas myślałem co dzieje się z tą biedną dziewczynom którą po tym jak zabrałem z klubu odwiozłem do domu dziecka w którym mieszkała. Gdy wchodziła już przez drzwi zawróciła i przytuliła mnie, zrobiło mi się wtedy naprawdę miło...mimo wszystko. Ta sytuacja nie opuszczała mojej głowy.
Właśnie wchodziłem do domu po tym jak wróciłem z zakupów. Ruszyłem do salonu i rzuciłem klucze na stół. Wziąłem głęboki oddech zamykając oczy, by wymazać nagły obraz Nicoli siedzącej na kanapie. Brakowało mi jej...Jestem strasznym idiotą. Jakoś byśmy dali radę z tym dzieckiem. Z wszystkim ale nie ! Bo ty Harry Edwardzie Stylesie musisz być skończonym skurwysynem bo taka twoja natura.
Podszedłem do lodówki i wyciągnąłem piwo. Nigdy nie używałem alkoholu jako sposobu na zapomnienie ale tym razem tylko to mi pomagało. Włączyłem telewizor walając się na kanapę, wyciągnąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem do Louisa.
- no hej, może wpadniesz do mnie ?
- hmm, no nie wiem, Eleanor będzie marudzić
- oj weź przestań
- no dobra, ale to ty mnie będziesz zbierał z podłogi kiedy "przypadkiem" wypadnę przez balkon
- heh ok, zbieraj się - zaśmiałem się do słuchawki
- właśnie ubieram płaszcz, za 10 minut jestem u ciebie
- ok - rozłączyłem się i położyłem nogi na stolik. Coś zaczęło uwierać mnie w plecy. Odsunąłem poduszkę i zacząłem szukać winowajcy mojego dyskomfortu. To ten test. Czy wszystko na złość musi mi o niej przypominać ?
Położyłem aplikator i wróciłem do wlepianie się w ekran. Rozejrzałem się po pokoju... to okno. Ona przy nim stała. Podszedłem do zasłony i lekko ją odsunąłem. Oparłem się o szybę i wpatrywałem w rzekę, od czasu do czasu pociągając trochę piwa z butelki. Wciągnąłem dużo powietrza zamykając oczy. Mój spokój zakłócił dzwonek do drzwi. To Lou. Wolnym krokiem podążyłem do drzwi, odkluczyłem je.
- wchodź - rzuciłem wracając do salonu na kanapę. Lou był już do tego przyzwyczajony więc wiedział co robić. Po chwili siedział już obok mnie.
- ej, co to jest ?
- co ? - mówiłem nie zwracając na niego uwagi
- przecież to jest test ciążowy, Nicoli ?
- ta...
- to gdzie ona teraz jest ?
- nie obchodzi mnie to
- co ty teraz mówisz ? Przecież widzę, że za nią tęsknisz
- powiem ci tak, zachowałem się jak ostatni skurwysyn bo kazałem jej usunąć dziecko przez co się pokłóciliśmy i odeszła. Teraz mieszka z tym przyrodnim bratem Liama, Zaynem i jego kolegą Niallem, nawet nie wiem skąd ich zna
- boże czasem żałuję, że jesteś moim przyjacielem. Boże, jak można kazać dziewczynie iść na aborcje ? Na dodatek to ty zrobiłeś to dziecko. To twoje DNA, twoja krew.
- możesz przestać ? Wiem, że zrobiłem źle, jestem facetem i to na dodatek młodym i nie chce skończyć tego wszystkiego w tak wczesnym wieku tylko z powodu jakiegoś bachora
- to było myśleć i się nie pieprzyć, żeby to robić trzeba dorosnąć i być świadomym konsekwencji
- a ty to taki święty ?
- ja przynajmniej szanuję El i wiążę z nią jakieś plany na przyszłość - wstał i ruszył w stronę drzwi. Po chwili jeszcze raz zobaczyłem jego sylwetkę przed sobą
- a ! Zapomniałem ci powiedzieć, ,że oświadczyłem się Eleanor, a wiesz co to znaczy ? Że bierzemy ślub ! - usłyszałem tylko trzaśniecie. Nie mogłem tak siedzieć w domu. Prędzej bym zwariował.
Chwyciłem klucze, telefon, ubrałem się i wyszedłem z domu. Muszę iść się gdzieś napić. Właśnie podchodziłem do samochodu gdy uświadomiłem sobie, że jak wypije to nie mogę jechać. Dobra to trzeba się pofatygować pieszo do Stara. Nie daleko więc spoko. Otuliłem się mocniej płaszczem i ruszyłem
(***)
Wszedłem do środka i od razu usiadłem przy barze.
- piwo proszę - rzuciłem do barmana kładąc banknoty na ladę. Po chwili szklanka stałe już przede mną. Dosłownie wchłonąłem jej zawartość i ruszyłem w stronę parkietu. Muszę się trochę rozerwać.
Zacząłem poruszać się przy pierwszej lepszej dziewczynie. Kiedy ona powoli się do mnie odwróciła i wbiła w moje usta, odepchnąłem ją. Gdy odchodziłem uderzyła mnie w ramie, coś czuję, że była nieźle wstawiona i nie należała do dziewczyn które dbają o swoją cnotę. Jeśli w ogóle ją jeszcze posiadała (w co wątpię).
Wróciłem na kanapy, położyłem rękę na oparciu i zacząłem się rozglądać. Nagle w tłumie zauważyłem znajomą sylwetkę. Gdy światła odbiły się od tych zielonych oczu... byłe pewny, że to Nicola. Szła za jakimś facetem w stronę toalet. Moja ciekawość i nadopiekuńczość do niej nie pozwoliła mi zostawić tego w spokoju. Przeciskałem się między ludźmi aż stanąłem pod drzwiami damskiej łazienki. Długo myślałem czy wejść do środka. W końcu ten facet wyszedł. Był mniej więcej mojego wzrostu i łysy. Obrzuciłem go morderczym spojrzeniem i uchyliłem drzwi. Pierwsze co zobaczyłem to nogi wystające z kabiny. Wszedłem do niej i zobaczyłem Nicole nie przytomną w plamie krwi. Trzymała w ręce woreczek z białym proszkiem. Cholera! Ten gnój był dilerem. Podbiegłem do niej i podniosłem na rękach. Jej oczy coraz mocniej się zamykały. Nie miała żadnych ran jedynie wielką plamę kwi na spodniach. Lekko nią potrząsnąłem.
- nie zamykaj oczu ! Otwórz te cholerne oczy ! Słyszysz co do ciebie mówię ?! - wyniosłem ją z klubu i zadzwoniłem po karetkę. Było dość zimno. Przytuliłem jej nieprzytomne ciało do siebie.
Co by się stało gdybym jej nie znalazł ? Co by się stało gdybym jej nie zauważył ? Nie chcę nawet o tym myśleć !
Nerwowo kręciłem się z miejsca na miejsce starając się utrzymać Nicole na rękach.
W końcu karetka się pojawiła. Przekazałem jej ciało w ręce ratownika. Wsiadłem do ambulansu i obserwowałem każdy ruch jaki wykonywali. Zadawali mi pytania na które w ogóle nie odpowiadałem... nie potrafiłem. Widok jej bezwładnego ciała na noszach za bardzo wbijał mi się w umysł...

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Stay...in A team part 15


- Nie rób tego ! -podbiegłam do nich i ciągnęłam Harrego w tył- wszystko dobrze Zayn ? On kiwnął głową i oboje  zaczęli wybiegać.
- Nicola choć -wolał Niall ,ruszyłam zaraz za nimi i wtedy się odwróciłam. Harry stał w progu oszołomiony. W jego oczach widziałam tyle uczuć ,że nie można ich nawet wymienić.
- przepraszam -cicho powiedziałam i wyszłam. Wsiadłam do samochodu gdzie siedzieli już chłopacy i odjechaliśmy. Siedziałam z przodu obok Zayna.
- będzie dobrze, mówię ci -powiedział kładąc dłoń na mojej. Wtedy przypomniało mi się jak zawsze robił to Harry. Te jego oczy były inne. Nie tak jak zawsze. Ta tęsknota, ból, to nie było do niego podobne.
Wpatrywałam się w drzewa które mijaliśmy. Brakowało mi go ale po tym co kazał mi zrobić, to jest za trudne by szybko to wybaczyć. Czy żeby kiedykolwiek to wybaczyć. Też nie chce tego dziecka ale to jednak jest życie. Nie można tego zabrać tylko dlatego ,że jest niechciane czy było przypadkiem, bo ono nie jest niczego winne. W podświadomości mam jednak małą nadzieje, że może okaże się że to dziecko nie przeżyje ale jeśli tak się nie stanie to urodzę je i wychowam. Moja matka była w bardzo podobnej sytuacji. Ojciec tez kazał jej mnie usunąć, ale podobno gdy mnie pierwszy raz zobaczył to powiedział ,że był głupi i że trzyma na rękach ich cud. U mnie tak nie będzie. Jeśli już to dziecko przyjdzie na świat to pewnie nie będę miała gdzie mieszkać i wrócę do ojca pijaka. Nie chce mieć takiego życia.
- ej Nicola ? Już jesteśmy -usłyszałam głos Zayna
- oh sorry, zamyśliłam się
- nie bój się będzie dobrze -dodał brunet. Weszliśmy do domu a ja od razu ruszyłam w stronę kanapy i skuliłam się w jej rogu.
Moje życie jest do kitu, zawsze wszystko się psuje. Nigdy nie będzie normalnie. Jakbym nie mogła się po prostu ustatkować z jakimś miły chłopakiem, mieć z nim pięknego domu, gromadki dzieci i psa.
Kurcze muszę wziąć coś od chłopaków żeby zapomnieć.
- Zayn! -krzyknęłam. Po chwili był już w pokoju - daj mi coś mocniejszego niż ostatnio
- jesteś tego pewna ? Jesteś w ciąży
- nie chce tego cholernego dziecka, wiec przestań gadać i dawaj 
- dobra -wyszedł a po chwili wrócił z woreczkiem białego proszku.
- co to jest ?
- kokaina, zapomnisz o tym co się stało, dokładnie tak jak chcesz
- dzięki Zayn - uśmiechnęłam się do niego. Usiadł koło mnie i otworzył folię. Wysypał trochę substancji na stolik i sięgnął po portfel. Wyciągnął z niego kartę kredytową i małą rurkę. Zaczął rozdrabniać proszek potem wręczył mi rurkę.
- włóż ją do nosa, zatknij drugą dziurkę i zaciągnij -przysunął mi równą linie na karcie. Zbliżyłam się i wciągnęłam narkotyk. Za gilgotało mnie więc odchyliłam głowę do tylu i nabrałam powietrza przez nos. Zamknęłam na chwile oczy. Wzięłam głębokie oddechy i wpatrywałam się jak Zayn wciąga swoją kreskę. Poczułam dziwna ochotę zrobienia czegoś. Wstałam z miejsca i spojrzałam na bruneta. Wyszłam na dwór. Było jasno wiec od razu dostrzegłam basen. Pobiegłam w jego stronę i wskoczyłam. Zaczęłam krzyczeć i chlapać Nialla który stał już przy drabince.
- Zayn co ty jej dałeś ?
- koki, wyluzuj -chłopak dołączył do mnie
- idioto przecież ona jest w ciąży
- bla bla bla - mówiłam unosząc się na wodzie -Niall blondynku ty mój najdroższy, kocham Cię !
Niall wyszedł a ja z Zaynem nadal bawiłam się w basenie.
Podpłynęłam do bruneta, objęłam go nogami w pasie a on złapał mnie za uda. Przywarłam wargami do jego ust. Zaczęłam go całować. Nie wiedziałam co robię. Byłam tak dziwnie natarczywa, normalnie wpychałam mu język do buzi. Zaczęłam bawić się jego włosami, unosząc je delikatnie w górę.
- te te kochanieńki nie myśl ,że ja Cię kocham czy coś -mówiłam. Byłam bardzo odważna jeśli chodzi o gadkę w tym momencie. To chyba ta kokaina.
- ale nie obraziłam bym się gdybyś ściągnął ze mnie ciuchy -Boże co ja wygaduje ?
- mi też by to nie przeszkadzało -uśmiechnął się. Dlaczego gadam takie głupoty? Wcale tego nie chce ! Zayn zaczął wychodzić z basenu na leżaki. Chciałam a raczej musiałam coś zrobić ale nie mogłam. Brunet własnie kładł mnie na poduszkach gdy pojawił się Niall. DZIĘKI CI PANIE BOŻE!
- Zayn! Opanuj się -podbiegł do nas szybko -masz dziewczynę
- no własnie Zayn ! Oj oj oj -powiedziałam dziwnym tonem -wstydź się chłopcze -kiwałam palcem przed jego twarzą gdy wstałam. Ruszyłm w stronę wejścia do domu. Po drodze słyszałam krótki dialog chłopaków
" -weź dorośnij, tez lubię czasem sobie wziąć ale jak tak będzie dalej to Perrie Cię zostawi
- oj nie przesądzaj ,nie musi nic wiedzieć
- człowieku ! Nie możesz cały czas ćpać ! To ze twoi rodzice maja full forsy i nie wiedzś na co ja wydajesz nie znaczy ,że masz się staczać!
- skończ już ględzić "
Usiadłam na kanapie, starając się uspokoić. Cały czas mnie nosiło. Łaziłam w góre i dół po schodach, nieustannie aż w końcu narkotyk przestał działać. Wtedy zaczęłam sklejać wszystko do kupy. Wychodzi  na to że gdyby nie Niall to własnie leżała bym pewnie z Zaynem w łóżku lub na leżakach czekając aż oddechy bo dobrym sexie się ustabilizuja. Jeju jak dobrze ,że ten blondasek ma wyczucie czasu. Zrobiłam się głodna wiec poszłam do kuchni, która wyglądała jak w jakiejś restauracji. Podeszłam do lodówki i otworzyłam ją szukając przekąski. Własnie sięgałam po jogurt gdy poczułam czyjeś dłonie na biodrach. Odwróciłam się, to Zayn.
- no hej -uśmiechnął się
- em Zayn ? Możesz mnie puścić ?
- wiesz jakieś parę minut temu chciałaś się ze mną kochać
- hmm wiem -ruszyłam w stronę stolika - ale wiesz ... ujmę to tak. To przez koke nie panowałam nad sobą a poza tym ty masz dziewczynę a ja prawdopodobnie dziecko. Wiec ...
- wiesz, jeśli chodzi o Perrie to mało mi na niej zależy
- to po co z nią jesteś ?
- fajnie się ją pieprzy
- typowa postawa faceta -przewróciłam oczami i podeszłam do zlewu.

*Harry*
To co się dzisiaj stało było ...
Nawet nie umiem tego określić. Nie dam rady o niej zapomnieć. A ten ciemny chłopak... skądś go kojarzę. Zayn... Zayn a nazwisko ?
Wiem mój kumpel zna się na takich sprawach. Wyjąłem telefon i wybrałem numer.
- Liam ? Słuchaj jak Twój przyrodni brat ma na imię ?
- Zayn a co ?
- a on nadal mieszka w Lodnynie ?
- tak, razem ze swoim kolega z Irlandii... Niallem
- oh interesujące ok dzięki -Liam jeszcze coś gadał ale się rozłączyłem. Czyli dobrze go kojarzyłem. To brat Liama. Kurwa ! Brat mojego przyjaciela ma moja dziewczynę a przy okazji mały bonusik. Moje dziecko. Nie no nie mogę pozwolić na to żeby Nicola z nimi mieszkała. Przecież ci dwaj idioci handlują prochami. Przyznaję towar maja dobry ale są kompletnymi osłami mimo ,że są starsi. Zaynowi to już wiele razy urwałbym coś ale to jednak rodzina Liama. Szczególnie przegrabił sobie u mnie kiedy przelizał się z moją przyjaciółką, potem zerżnął w kącie dyskoteki i zostawił. Nilla słabo znam ale ma znacznie więcej oleju w głowie i docenia swoją dziewczynę.
Oj nie nie pozwolę żeby Zayn choć tknął Nicole.
Chwyciłem płaszcz wciągając buty i wyszedłem w stronę samochodu. Na szczęście pamiętam drogę do domu Liama. Odpaliłem silnik i ruszyłem.
Po głowie cały czas chodziły mi obrazy Zayna który dobiera się do Nicoli. Jeśli dotknął ją choć raz kiedy tego nie chciała to powyrywam mu nogi z dupy.
Dojechałem na miejsce. Wysiadłem i zadzwoniłem do drzwi. Otworzył Niall.
- no hej ! Pamiętasz mnie ? Stary kumpel Liama -wepchnąłem się środka i wszedłem do salonu. Tu ich nie było, usłyszałem głos Nicoli dochodzący z kuchni. Otworzyłem drzwi
- zostaw mnie ! -krzyczała odpychając Zayna rękoma. On aż się na nią ślinił. Podszedłem do nich i pociągnąłem go za koszulkę w tył. Przewrócił się na ziemie. Zadałem mu pierwszy cios w szczękę. Jeśli chodzi o bicie to nawet znacznie starsi nie mieli szans ze mną. 
- Niall ! -słyszałem głos Nicoli. Po chwili wbiegł irlandczyk. Jego oczy się rozszeżyły
- Harry on jest naćpany, zostaw go, nie wie co robi ! -chłopak ciągnął mnie w tył. Zatrzymałem pięści przed kolejnym ciosem. On ma racje. Co da nawet to ze go pobije ? Tym bardziej ona będzie się mnie bała. Cholera ! Mam tego dość ! Zawsze tylko ona mnie hamuje. Gdyby nie to, wykastrował bym go jednym z kuchennych noży. Zasługiwał na to. Wstałem z ziemi i wyszedłem z domu, po drodze zbijając wazon. Wsiadłem w samochód i odjechałem z piskiem opon. Ten idiota ją dotknął a ona jeszcze go broniła. Musiałem jakoś wyładować swoją złość i napięcie. Wyjąłem telefon i wybrałem numer- Hej Jack. Masz może dla mnie małe zlecenie ?
- witaj... a właściwie to tak
- zamieniam się w słuch
- jest pewien facet który jest mi winny 5000. Miał czas ale go nie dotrzymał , więc poproszę cię żebyś się nim zajął, adres wyślę ci sms-em. Tylko pamiętaj, żeby nie było śladów...
- załatwione
- a potem wpadnij do mnie, czeka na ciebie towar do przetestowania - rozłączył się. Mówiąc towar miał na myśli kolejną dziewczynę która miała trafić do agencji. Otrzymałem wiadomość i udałem się na podaną ulicę. Stanąłem przed ogromną posiadłością. Zazwyczaj ci którzy wyglądają na grube ryby okazują się po prostu cwaniakami którzy się zadłużają i nie oddają. Niestety Jack był facetem który nie odpuszczał... sam się prawie o tym przekonałem. Też byłem mu winny kasę ale odpracowałem to wyrównując jego rachunki. Zauważyłem lekko otyłego mężczyznę który wyszedł z domu. Zbliżał się do bramy przy której stałem. Wysiadłem z samochodu i podszedłem bliżej
- dobry wieczór, wie pan jak dojechać tu ? -wskazałem palcem miejsce na mapie w telefonie. On zbliżył się do bramy.
- musisz pojechać tam i ... -przyłożyłem mu pistolet do głowy.
- z pozdrowieniami od Jacka -nacisnąłem spust. Mężczyzna upadł na ziemię uderzając głową o asfalt. Chwyciłem klucze które zaciskał w dłoni i otworzyłem bramę. Moim zadaniem zawsze było
-sprzątnąć
-zatrzeć ślady
-zostawić ciało w miejscu odebrania go przez innych
tak też zrobiłem. Wiem że to jest okropne, zabijanie ale taki jest ten świat. Każdy troszczy się tylko o siebie.
Wychodząc zostawiłem klucze za krzakiem i odjechałem. Teraz jak najszybciej odjechać.

Byłem już przy klubie ze striptizem Jacka. Różowe światła oślepiały mnie i uniemożliwiały ostre widzenie. Gdy wszedłem przez metalowe drzwi przywitałem skinieniem głowy bramkarza który był moim "kolegom" jeśli można tak powiedzieć. Usiadłem przy barze gdzie drinki podawała jakaś nowa, młoda dziewczyna. Wypiłem kieliszek wódki i ruszyłem do biura Jacka. Wszedłem do środka. Unosiła się tam gęsta mgła dymu od papierosów, a sam wspominany siedział na fotelu za biurkiem z drobną brunetką na kolanach.
- zrobione -powiedziałem zatrzaskując drzwi
- bardzo dobrze, jestem z ciebie dumny Harry, wiesz że zawsze byłeś dla mnie jak syn- tak w sumie to on mnie wychował. Wiem , że to nie był nawet w najmniejszym stopniu dobry materiał na "rodzica", ale chociaż nauczył mnie ,że trzeba twardo stąpać po ziemi i nie przywiązywać się do nikogo.
- mam dla ciebie ciekawy okaz - wskazał na drzwi - sprawdź wszystko dokładnie -mrugnął
- się rozumie -wszedłem do pokoju obok. To było kolejne z moich zajęć w tym całym gównie. Testowanie tych dziewczyn. Niby nie chciałem tego robić ale jednak musiałem. Jak to Jack zawsze mówił "nie bądź gej i pedał, pokaż co potrafisz". Od kiedy skończyłem 17 lat już zacząłem to robić. Sprawdzać każdą biedną dziewczynę, ale kiedy poznałem Nicole... w ogóle nie chciałem tego robić. Nic i nikt nie potrafiłby mnie zaspokoić tak jak ona. Wystarczyło mi nawet zwykłe patrzenie na jej ciało. TYLE
Zmrużyłem oczy i dostrzegłem na prawdę młodą dziewczynę. Mogła mieć około 14- 15 lat. Jej twarz była zapłakana. Nie mogłem tego zrobić, podszedłem do niej
- nie płacz i posłuchaj, nic ci nie zrobię ale musisz mi pomóc, rozumiesz ? -kiwnęła głową - wyjdziemy teraz stąd i odwiozę cię gdzie będziesz chciała, tylko żadnego piśnięcia rozumiesz ? -powtórzyła gest. Wyciągnąłem do niej rękę i poprowadziłem za sobą. Jack był już pewnie na sali więc wymknąłem się tylnymi drzwiami. Nie wiem jak on mógł brać tak młode dziewczyny, przecież ona może być nawet jeszcze nie tknięta.
Doszliśmy do samochodu, wpuściłem ją na tylne siedzenie i dałem koc. Była już przygotowana na moje przyjście. Jak każda poprzednia ubrana w koronkową skąpą bieliznę. Okryła się ,oparła o szybę i zamknęła oczy. Wyglądała jak ona... gdy zabrałem ją z dworca. Wszystko mi ją przypominało...

sobota, 22 czerwca 2013

Stay...in A team part 14

*3 tygodnie później*
- o nie nie nie ! Znikaj natychmiast ! -krzyczałam do testu który robił się niebieski. Tak, robię własnie test ciążowy. Po prostu coś mi nie pasowało, za długo nie miałam miesiączki ale to nie może się stać. Ja nie mogę być w ciąży. Szczególnie nie z Harrym. 
Siedziałam na toalecie z zegarkiem i testem w ręce. Cały czas nerwowo tupałam nogą. 5 minut minęło, chwila prawdy...
O nie ! Niebieskie ! Kurwa mać ale jak to, to jest nie możliwe ! Do oczu napłynęły mi łzy. Momentalnie moja twarz zrobiła się mokra. Rzuciłam patyczkiem o podłogę, dobrze ,że Harrego nie było w domu. Wydarłam się na cały głos. Podniosłam test i zeszłam z nim na dół. Usiadłam na kanapie nadal przyglądając się wynikowi. No nie, jeszcze tego mi brakuje, dziecka. Musiałam powiedzieć Harremu. Wiem ,że będzie ciężko ale nie mogę inaczej postąpić. Siedziałam cały czas zdenerwowana i myślałam co mam mu powiedzieć. "będziesz tatusiem" "będziemy mieć dziecko" no cholera nic nie brzmiało dobrze. Zaczęło robić mi się gorąco gdy usłyszałam dźwięk otwierania drzwi.
Zastygłam w miejscu i czekałam aż Harry wejdzie do pokoju.
*Harry*
Co jest ? Czemu siedzi na kanapie w ciszy i jeszcze nawet na mnie nie spojrzy? Kurde. 
Podszedłem do niej bliżej i zobaczyłem ,że trzyma coś w ręce.
- zobacz -podała mi coś. Chwyciłem to w rękę i dopiero teraz dostrzegłem ,że jest to test ciążowy. Dobra Harry spokojnie jeszcze nie widziałeś wyniku to może być głupi żart. Odwróciłem go i zobaczyłem niebieski paseczek.
- niebieski to ?
- ciąża -spuściła głowę.
- ale jak to ? Mówiłaś, że się zabezpieczasz
- co ja mam poradzić ? Stało się, nigdy nie ma 100% pewności - usiadłem obok niej i wpatrywałem się w kreskę na aplikatorze. Myślałem co dalej, nie jestem gotowy na bycie ojcem. Zależy mi na niej ,a nie na tym co jest w niej.
- usuniesz to dziecko -powiedziałem stanowczo
- nie ma mowy
- masz je usunąć !
- nie będę mordercą, wiesz co oni z takim dzieckiem robią ? Rozrywaja na strzępy 
- albo usuwasz albo ... -przerwała mi wstajac
- albo co? Zostawia mnie ?! Proszę bardzo , już wole sama je wychować niż żeby miało ojca takiego jak ty, który każe mi iść na skrobanke !
- lepiej dobrze się zastanów ! Radzę ci
- już wiem co mam robić -poszła w stronę drzwi a ja za nią. Chwyciłam swoją kurtkę i wsunęła buty.
- jak wyjdziesz nie masz po co wracać
- dobra ! -zatrzasnęła drzwi. 
Tak po prostu wyszła. Chwile stałem nie ruchomo w korytarzu z nadzieja ,że zaraz wróci, ale nie wracała. Cholera jasna, nie dość ,że zrobiłem jej bachora to jeszcze kazałem jej je usunąć. Wróciłem do salonu i znowu chwyciłem w rękę test. Przyglądałem mu się z uwagą. Nadal nie wiem jak to możliwe jak to się stało. To znaczy wiem jak ,ale skoro ona niby brała te tabletki to nie powinno się takiego stać. Ja ma nie całe 20 lat ona 17, nie możemy mieć dziecka. Jesteśmy na to za młodzi. Wiem ,że u dziewczyn jest ten jakiś instynkt ,ale u faceta nie. Do tego trzeba psychicznie dorosnąć, a poza tym, ja na ojca ? żeby mojej rodzinie coś się stało. Nie dzięki. Zgniotłem test ręką, muszę o tym zapomnieć.
*Nicola*
Co za gnój. Kazał mi usunąć dziecko. On ma czelność. Dobrze, pieprzyc go, teraz muszę sobie wszystko poukładać. Z daleka zauważyłam migający napis "BAR STAR". Na dworzu było zimno wiec to było moje rozwiązanie. Gdy weszłam do środka uderzyła we mnie fala gorącego powietrza, zapach alkoholu i dymu. Mimo tego nie było tam źle. Wszyscy bawili się cywilizowanie. Usiadłam przy jednym ze stolików. Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam ciemnego chłopaka który się na mnie patrzył. Co chwile pukał w ramię blondyna siedzącego obok niego. Pewne to jakiś jego kolega. Odwróciłam się i zakryłam twarz rękoma. Starałam się poskładać myśli do kupy. Wymyślić coś ale to na nic.
- cześć -usłyszałam męski głos. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą tego chłopaka stojącego z ręka wyciągniętą w moja stronę.
- jestem Zayn
- em cześć Nicola -chwyciłam jego dłoń a on lekko nią potrząsnął
- czy ja i mój kumpel Niall możemy się do Ciebie przysiąść ?
- ta ... co za różnica -chłopak skinal ręka do blondyna i wsunal się na kanape na przeciwnko mnie
- co taka śliczna dziewczyna jak ty robi tutaj sama ?
- siedzi
- ow zadziorna -dodał Niall
- coś Cię trapi kochana ? -zapytał Zayn
- właściwie to tak. Własnie dowiedziałam się ,że jestem w ciąży z facetem którego znam około miesiąca a na dodatek ten oto wspomniany każe mi iść na skrobanke , świetnie nie ?
- ow to rzeczywiście kiepsko ale chyba mamy coś co ci pomorze -powiedział Niall i kiwnal do Zayna głowa
- może się skusisz ? -chłopak przesunął po stoliku małą paczuszkę z czymś w środku. Chwyciłam ją i się przyjrzałam
- co to jest ?
- a takie ziółko które na pewno ci pomoże
- może nazywajmy rzeczy po imieniu co ?
- proszę bardzo ... Masz tutaj trochę maryski pozwoli ci trochę zapomnieć o problemach
- ale nie wiem czy powinnam
- oj proszę Cię to nie uzależnia -Niall patrzył na mnie wzrokiem proszącego szczeniaczka. Oboje mieli trochę podkrążone oczy.
- ale mamy palić tu ?
- jeśli chcesz to możesz iść ze mną i Niallem do mojego domu
- no nie wiem, znamy się pare minut
- mas nasza gwarancje ,że nic ci nie zrobimy, poza tym mamy dziewczyny
- no dobra, raz się żyje i tak to życie jest do dupy
- to chodźmy -wszyscy wyszliśmy z baru. Chłopacy poprowadzili mnie do samochodu. Wsiadłam na tylne siedzenie a oni z przodu. Zayn odpalił silnik i parę razy dodał gazu.

Wjeżdżaliśmy przez wysoką bramę na jakieś strzeżone osiedle. Jechaliśmy miedzy sznurami domów aż w końcu samochód stanął przy na prawdę wielkim domu.
- to jesteśmy na miejscu -powiedział Zayn. Niall otworzył mi drzwi i wysiadłam. Usłyszałam otwieranie drzwi i po chwili byliśmy w środku.
- mieszkacie tu sami ? -zapytałam
- czasem mieszka z nami jeszcze mój przyrodni brat Liam -odpowiedział Zayn
- no to się rozgość zaraz do Ciebie dołączymy
- dzięki -usmiechnęłam się lekko i ruszylam w głąb domu. Chwile szukałam włącznika światła a gdy rozbłysnęło po pomieszczeniu cała ta wielka przestrzeń mnie oszołomiła. Wszystko było białe i marmurowe. Zauważyłam kanapy i fotele wiec ruszyłam w ich stronę. Usiadłam i czekałam aż Niall i Zayn wrócą. Długo to nie trwało
- pytanie pierwsze ile masz lat -zapytał Zayn
- 17
- ok czyli jest w porządku- chłopacy usiedli obok siebie a blondyn podał mi kolorową bibułę.
- co to jest ? Wiesz nigdy nie brałam narkotyków wiec nie jestem w temacie
- to tak zwane LSD, bardzo fajny chalucynogenek
- a jak to się no wiesz zażywa ?
- wkładasz pod język i ssaż -dokończył brunet. Zrobiłam tak jak powiedzieli. Poczułam w ustach lekko pieczący i kwaśny posmak -a jak szybko działa ? -mówiłam wsysając substancje
- po 15 do 40 minut zależy ,u Ciebie skok nigdy nie brałaś powinno pójść szybko- zamknęłam oczy i wczułam się w smak. Moje myśli powoli zaczęły zanikać. Zapomniałam o Harrym, o tym czymś co mam w brzuchu a przed oczami pojawiały mi się kolorowe plamki. Spoglądałam na chłopaków którzy czekając na efekt, popalali zioło.
To kompletnie do mnie nie podobne, jadę z obcymi do ich domu a na dodatek po to żeby ćpać. Nie no szacun dla mnie. Idę na całość. Chyba własnie zaczęło działać. Słyszałam dziwne dźwięki których nie dało się opisać, trochę jak dźwięk ptaków połączony z miałczeniem i szczekaniem. Kolorowe obrazy migały mi przed oczami. Gdy patrzyłam na chłopaków cały obraz mi się rozmazywał. Zauważyłam jak Zayn wstaje i podchodzi do ogromnej wierzy. Włączył jedna z moich ulubionych piosenek, w sumie to nie wiem czy to była moja ulubiona i czy w ogóle ją znałam ale LSD robiło swoje. Zayn chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy się kołysać po chwili podszedł do nas Niall. Kompletnie nam odbiło, tańczyliśmy, skakaliśmy.
- gdzie jest łóżko ? -zapytałam
- choć -Zayn wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją i ruszyłam za chłopakiem. Muzyka była tak głośna ,że roznosiła się po całym domu.
Weszłam do pokoju w którym na samym środku stało ogromne łóżko.
Wskoczyłam na nie i odbijałam się na materacu, chłopacy dołączyli. Czułam jakby nie było grawitacji, jakbym latała. Przed oczami co chwile pojawiały mi się tęczowe plamy. Twarze Nialla i Zayna były całkowicie zniekształcone. W końcu upadlam na pościel, takie ciągłe skakanie meczy. Zayn usiadł po mojej prawej a Niall lewej. Obdarowałam obu buziakiem w polik i opadłam na poduszkę. Widziałam powoli wyostrzające się twarze. Uśmiechałam się i śmiałam na cały głos. To uczucie było takie niesamowite, wolność, swoboda, brak ograniczeń, błogość. Powoli zamykałam oczy a pod koniec poczułam skręta w ustach. Zaciągnęłam się i wydmuchałam dym. Przekręciłam się na lewa stronę i zasnęłam.

-cholerne słońce ! -cicho zaklęłam. Otworzyłam powoli oczy. Od razu je zmrużyłam bo światło nie miłosiernie paliło mnie w oczy.
Spałam na klatce Zayna a Niall był wtulony w mój brzuch. Lekko się podniosłam na co blondyn wydał z siebie jęk niezadowolenia. Uniosłam jego głowę i położyłam pod spód poduszkę. Wyszłam z pokoju, po drodze wszędzie walało się pełno jedzenia. Zeszłam do salonu. Gdy przeszłam obok lustra natychmiast się cofnęłam. Wyglądałam jak ostatnie nieszczęście. Moje włosy były całe rozczochrane przez co fale były jeszcze bardziej kręcone. Pod oczami rozciągały się szarawe cienie zmęczenia. Potarłam twarz rękoma i jeszcze raz spojrzałam w lustro. Postanowiłam poszukać łazienki.
Boże ten dom jest ogromny. Otwieralam po kolei wszystkie drzwi
- jest! -krzyknęłam triumfalnie. Weszłam do środka i odkręciłam kran. Nabrałam wody w ręce i obmyłam poliki z rozmazanego tuszu. Ja płakałam ? Najwidoczniej tak, ale mało co pamiętam. Ściągnęłam gumkę z nadgarstka i związałam włosy w wysokiego kucyka. Wróciłam do sypialni i otworzyłam szafę. Chciałam znaleźć jakąś bluzę czy coś w tym stylu. Chwyciłam wieszak z materiałem w kratę i założyłam na ramiona. Przejrzałam się w lustrze obok.
- no w końcu wyglądasz jak człowiek- powiedziałam sama do siebie. Odwróciłam głowę w stronę łóżka by zobaczyć czy chłopacy nadal śpią. Podeszłam do nich i lekko potrząsnęłam ich ciałami.
- ej pobudka -Zayn pierwszy otworzył oczy. Były całe przekrwione w przeciwieństwie do jego brazowych z poprzedniej nocy
- co jest -zapytał pocierając ręka o twarz
- może wstaniecie ? Jest już ... -podeszłam do zegarka na stoliku- 14:30
- ow to nieźle, Niall pedale wstawaj !
- sam jesteś pedałem -odpowiedział blondyn nadal trzymając twarz w poduszce.
- Niall już powinnismy wstać
- oj mamo jeszcze trochę
- nie jestem twoja mamą ale każe ci wstać -Zayn stał obok mnie. Oparlam głowę o jego ramię
- dzięki
- za co ? -uśmiechnął się do mnie
- ze pomogliście mi zapomnieć
- nie ma za co -chwycił moja rękę -choć na dół -ruszyłam za nim. Usiedliśmy na kanapie w salonie a chłopak włączył telewizor.
- masz ochotę na śniadanie ?
- tak jestem strasznie głodna
- zadzwonię po jakieś dobre jedzenie -brunet chwycił komórkę i wybrał numer. Chwile coś tam gadał nawet nie słuchałam. Wpatrywałam się w jakiś durny program.
- już, o której odwieść Cię do domu ?
- ogólnie to ... W sumie to
- coś nie tak ?
- własnie jest taka sytuacja ,że aktualnie nie mam zamieszkania
- ale jak to ?
- mój ojciec, z nim jest kiepska sytuacja bo jest alkoholikiem, przez ostatni miesiąc mieszkałam u mojego chłopaka Harrego o którym wam wczoraj mówiłam
- hm to rzeczywiście kiepsko...
Ale czekaj jeśli chcesz możesz mieszkać z nami.
- na prawdę ? A to nie będzie problem ?
- nie... Przyda nam się tu kobieca ręka
- dziękuje dziękuje dziękuje -rzuciłam się na szyję bruneta. Oboje znali mnie paręnaście godzin, a traktowali mnie jak rodzinę
- Zayn ... Ile ty i Niall macie lat ?
- ja mam 22 a Niall jeszcze 21
- wow nie wyglądacie na tyle
- heh dzięki, a i od czasu do czasu przychodzą do nas nasze dziewczyny Perrie i Demi.
- ok w porządku -chwile trwała cisza -mogę mieć jeszcze jedna prośbę ?
- ta śmiało -odpowiedział
- czy moglibyśmy pojechać do domu tego mojego chłopaka po moje rzeczy ? Tylko byśmy musieli zrobić to dyskretnie
- nie ma problemu
[parę godzin później]

Staliśmy pod domem Harrego. Wiedziałam ,że o tej godzinie go nie będzie bo jak zawsze jechał wtedy po kawę. Podeszłam pod drzwi i wyciągnęłam klucz z pod wycieraczki.
- chodźcie- kiwnęłam ręka do Zayna i Nialla -pilnujcie czy nie wraca ,ja biegnę na górę
- ok -odrzekł blondyn. Wspięłam się po schodach na piętro. Dom wyglądał okropnie, był dziwnie zaniedbany. Wszędzie walały się papiery, butelki i puszki po piwie. Napotkałam parę potłuczonych szklanek. Weszłam do sypialni i zaczęłam pakować swoje ciuchy
- co do cholery ?! -usłyszałam głos Harrego. Kurde nie powinno go tu być. Zbiegłam na dół i zauważyłam jak Niall próbuje krępować ruchy Harrego który już za cel obrał sobie szczękę Zayna.

 




środa, 19 czerwca 2013

Stay...in A team part 13

Po godzinie wylądowaliśmy. Reszta lotu była mniej więcej spokojna, pomijając ciągłe zaczepki Harrego. To jest chyba logiczne o jakim podłożu one były. Chyba zacznę nazywać go lokatym zboczeńcem albo coś w tym stylu. Gdy wyszliśmy z samolotu musieliśmy odebrać bagaże. Weszliśmy do budynku i stanęliśmy przy taśmie czekając na nasze walizki. Przyznam ,że tyle na swój bagaż to jeszcze nie czekałam, w końcu się pojawił ,ale to trwało dla mnie godzinami. Ruszyliśmy na jakiś parking gdzie Harry poprowadził mnie do Land Rovera. Wszystkie jego samochody były po prostu, ah nie ma słów. Mimo tego ,że byłam dziewczyną to uwielbiłam samochody co było też punktem wyśmiewania mnie w szkole przez grupkę pustaków, ale jakoś nigdy mi to nie przeszkadzało. Podeszłam do samochodu i przejechałam ręką po masce podziwiając go w całej okazałości.
- podoba ci się ? -zapytał
- jest świetny -uśmiechnęłam się do niego szeroko
- widzę ,że lubisz samochody -podszedł do mnie i złapał mnie w tali sadzając na masce -ciekawe czy lubisz też co innego - boże już się zaczyna. Chociaż nie tutaj. Położyłam ręce na jego klatce i popchnęłam go w tył. Ześlizgnęłam się z maski ,stanęłam przy drzwiach i złapałam klamkę. Harry chwile na mnie patrzył po czym wziął głęboki oddech i otworzył samochód. Wsiedliśmy do samochodu. Harry odpalił samochód i wyjechał z parkingu. Moje oczy oślepiło światło. Był wczesny ranek. Gdy jechaliśmy widziałam pełno cukierni, piekarni i kawiarni. Potem sklepy z ciuchami, butami i kapeluszami.
- często tu przyjeżdżasz ?
- dosyć często, ale jeszcze nie umiem mówić dużo po francusku -wpatrywałam się w każdy ruch jego ust. W końcu się zatrzymaliśmy. Hotel który zobaczyłam był wielki. Ciągle po głowie chodziło mi pytanie skąd on ma pieniądze na te wszystkie samochody, dom no i ten hotel. Czułam że to za te różne dziewczyny które sprzedał a ja miałam podzielić ich los. Ale jednak nie, nadal nie wiem dlaczego mnie nie sprzedał, dlaczego zaopiekował

się mną. Od kiedy Harry pojawił się w moim życiu dużo myślę, w sumie nad całym moim życiem, co się dzieje, ale myśli na temat przyszłości rzadko kiedy się pojawiają. W sumie to mnie ona nie obchodzi, liczy się to co jest
teraz.Wysiadłam i czekałam aż Harry wyciągnie walizki, przy okazji jeszcze raz obejrzałam cały budynek od góry do dołu. Po chwili poczułam rękę chłopaka chwytającą moją. Uśmiechnęłam się do niego i weszliśmy do środka. Mimo ,że na dworzu było zimno i mało co brakowało ,a na pewno padał by śnieg to w środku było ciepło i przytulnie. Sufit był bardzo wysoki. Po obu stronach holu jeździły dwie windy ,a obok nich były schody.
- poczekaj chwile -puścił moją rękę i ruszył w kierunku recepcji.
- dobrze -usiadłam na walizce i przyglądałam się Harremu. Podążałam za nim wzrokiem. Zdenerwowało mnie to, że za ladą stała ekspedientka która dziwnie uśmiechała się do Harrego. Tez jestem dziewczyną i wiem co taki uśmieszek oznacza. Wstałam i podeszłam do chłopaka. Odwróciłam go do siebie i obdarowałam długim pocałunkiem. To dla tej dziewczyny miał być taki znak typu "teren zamknięty".
- no i co tam kochanie ? -powiedziałam moim triumfalnym głosem.
- jaki bierzemy pokój ? -po chwili cicho dodał szepcząc mi do ucha- mój zazdrośniku
- ym myślę, że ten będzie lepszy -wskazałam palcem na zdjęcie pokoju
-dobra to ten -odparł po czym stanęliśmy na przeciwko siebie. Objął mnie w tali , przysunął do siebie i wbił swoje wargi w moje. To własnie było to, widać zauważył że no jednak byłam zazdrosna a całując mnie w taki sposób przy tej ekspedientce przykleił sobie naklejkę "ZAJĘTY". Zaczęłam lekko się śmiać wyobrażając go sobie naprawdę z takim napisem.
- ekhym- do naszych uszu dotarło chrząknięcie dziewczyny -państwa klucz- wręczyła nam go i dodała jeszcze ze sztucznym uśmiechem -miłego pobytu- po chwili podjechał do nas boy* hotelowy i zabrał nasze walizki na wózek prowadząc nas do pokoju. Harry przycisnął mnie do swojego ciała gdy chłopak uśmiechnął się do mnie. Pewnie poczuł się teraz jak ja przed chwilą. Chciał pokazać ,że jestem jego i nikogo innego. Podobał mi się zazdrosny Harry.
- narzeczeni ? -zapytał chłopak
- nie nie -odparłam
- jeszcze nie -dodał Harry z naciskiem na "jeszcze" i ucałował mój nos. Chłopak tylko lekko się uśmiechnął a po chwili gdy winda się zatrzymała ,wyjechał wózkiem i wskazał ręką, że mamy iść za nim. Tak też zrobiliśmy. Stanęliśmy przed drzwiami z numerem 196. Wydawało mi się ,że jesteśmy na najwyższym piętrze bo przez okno ledwo co było coś widać. Harry wziął walizki i wręczył chłopakowi pieniądze. Jako pierwsza weszłam do środka. Jedno wielkie WOW. Pokój był urządzony w nowoczesnym stylu na 3 kolory : biały, czerwony i czarny. Harry wszedł, odstawił walizki, jak znam życie to nagadał przy okazji temu biednemu chłopakowi. Podeszłam do okna i odsłoniam czerwoną zasłonę. Mieliśmy widok na wierze Eiffla. Lepiej trafić nie mogliśmy. Poczułam dłonie Harrego na swoim brzuchu. Stał za mną, położył głowę na moim ramieniu
- no to witaj w Paryżu
- jest pięknie -odwróciłam się do niego i spojrzałam w jego zielone tęczówki. Chwycił mój podbródek i pocałował mnie. To było coś niesamowitego, tylko my dwoje, w jednym pokoju i to jeszcze w Paryżu. Kiedy zza ramienia chłopaka dostrzegłam łóżko. Oczy szerzej mi się otworzyły. Wyrwałam się z jego ramion i prawie rzuciłam na pościel. Ono było ogromne, czarne prześcieradło, czerwone poduszki, biała kołdra i baldachim. Kiedy wróciłam wzrokiem do Harrego zobaczyłam jego sexowny uśmieszek. Oj nie chciała bym wiedzieć jakie myśli kręciły mu się po głowie. Jego mina mówiła sama za siebie, mogę się założyć, że to było coś w stylu "już nie mogę się doczekać kiedy wypróbujemy to łóżko". W sumie do mojej głowy też dostały się brudne myśli. Ale to wszystko przez niego, przez to jak wyglądał i jak na mnie patrzył. Stał cały czas przed łóżkiem i przyglądał się co robię. Jego loki były mocno wzburzone, biała koszulka opinała się lekko na jego umięśnionym brzuchu a czarne rurki były idealnie dopasowane. Podszedł do oparcia łóżka i usiadł na nim ,nadal nie spuszczając ze mnie oczu. Po chwili wstał i podszedł do lewej strony łóżka na której leżałam. Przesunął mnie na środek, a po chwili znalazł się nade mną. Ukląkł po obu stronach mojego ciała i zaczął mnie całować. Robił to tak zachłannie. Oderwał się i zaczął ciągnąć moje spodnie w dół moich bioder. Uniosłam je by miał ułatwioną robotę. Potem w końcu pozbył się swojej kurtki która mi dał. Zaczął rozpinać mi koszule całując mój brzuch. Wplotłam ręce w jego włosy i odchyliłam się w łuk. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się chwilą. Podniósł mnie i całkowicie pozbył się koszuli. No i znowu jest tak, że to ona ma kontrole nade mną i to ja zawsze jestem rozbierana ale jakoś szczególnie mnie to nie denerwuje. Złapałam jego kark i ściągnęłam go w dół by mnie pocałował. Nasze języki zaczęły walkę o dominacje. Jego wargi aż wbijały się w moje. Wsunął ręce pod moje plecy i zaczął rozpinać mój stanika. Na chwile odsunął się ode mnie na co ja zakryłam swoje nagie piersi rękoma.
- są też moje -posłał do mnie uśmiech -daj mi choć trochę popatrzeć - on chyba sobie żarty stroił. Miałam tak po prostu pokazać mu swoje piersi ? Oj nie doczekanie. Wiem ,że i tak wiele razy je widział... i nie tylko, no ale wtedy to trochę trwało. Przekręciłam się na plecy, po chwili poczułam gorące usta Harrego przy moim kręgosłupie. Odruchowo wypięłam mocniej pupę. Zaczęłam prężyć plecy. Harry ściągnął moje majtki, rzucający je gdzieś w kąt pokoju. Spojrzałam z pod ramienia na twarz Harrego. Błądził dłońmi po moich plecach, łopatkach, pośladkach i udach. Nagle wstał i podszedł do walizki. Ja usiadłam, skrzyżowałam nogi i ręce zasłaniając moje nagie ciało.
Wyciągnął koszulkę ze swojej walizki i powoli podszedł z powrotem do łóżka. Podniusł mnie i wręczył koszulkę. Położył ręce na moich biodrach i obserwował jak zakładam materiał na swoje nagie ciało. Gdy skończyłam zgarnęłam włosy na ramię i obielam jego szyję. Jego dłonie kręciły kółka na moich biodrach
- teraz jest idealnie -zaczął bawić się moimi włosami. To w jaki sposób na mnie patrzył. To było inne, jakbym była czymś więcej niż tylko dziewczynom. Jego oczy znowu robiły się strasznie zielone. Było w nim coś dziwnego czego nadal nie mogłam odkryć. Coś co go hamowało ? Coś co nie pozwalało mu okazywać uczuć w inny sposób niż cielesny. Raz był dla mnie jedynym powodem by żyć a za chwile potrafił złamać mi serce które później i tak zawsze składał z powrotem. Znowu poczułam ten ból w brzuchu jak wtedy gdy byłam w tych barakach. Skuliłam się przyklękając. Harry zniżył się do mnie
- co ci jest ? Coś Cię boli ?
- znowu w brzuchu
- ja tam na kobiecych sprawach się nie znam ale ... to może okres
- to tak cholernie nie boli -otwierałam szeroko usta z bólu próbując wydać jaki kolejek dźwięk. Po mojej nodze znów zaczęła wpływać krew. No do cholery co jest ? Pobiegłam do łazienki a Harry za mną.
- możesz mnie na chwile zostawić
- ale co ci jest ?
- sama nie wiem -schyliłam się przy toalecie po papier i zaczęłam zcierać krew.
Zaczęłam wymiotować Harry podszedł do mnie i złapał moje włosy by mi nie przeszkadzały. Usiadł za mną i głaskał moje plecy które co chwile się wyginały
- będzie dobrze -mówił opiekuńczo. Moje gardło zaczęło mnie straszliwie palić. Nie mam pojęcia jak to wszystko długo trwało ale kompletnie mnie wykończyło. W końcu nastąpił koniec, koniec tej męki i tego bólu. Odwróciłam się do Harrego. Oboje klęczeliśmy, on objął mnie i mocno zacisnął w ramionach. Ciepło jego ciała było tak niewiarygodnie kojące dla mnie. Głośno oddychałam by uzupełnić zapasy tlenu, nie wiem co się ze mną działo. Poczułam jak sadza mnie na swoich biodrach, oplotłam go nogami a on wstał i wrócił do pokoju. Położył mnie na łóżku, a sam usiadł obok mnie.  Harry przysunął się bliżej i mocno mnie przytulił.
- jesteś dla mnie kimś więcej - szepnął mi do ucha. Otworzyłam szerzej oczy po czym lekko się od niego odchyliłam.
Poczułam jego wargi na swoich. Były takie gorące i delikatne. Przybliżał się coraz bardziej, co sprawiało, że ból który przed chwila wypełniał cała mnie, odszedł. Nabrałam dużo tlenu w płuca i wydmuchałam je by odetchnąć. Gdy mnie przytulał był cudowny, opiekuńczy nie dało się tego opisać słowami. Jednak ta ciemna iskra w jego sercu, umyśle, zawsze dawała o sobie znak. Gdy wszystko się układa coś znowu musi to popsuć. Jak to mówią "kłopoty przychodzą do nas za darmo" i taka jest prawda. Osiągnięcie pełnego szczęścia w tym świecie jest niemożliwe, po prostu. Przez wszystko musimy przebrnął sami nawet mając kogoś u boku. Nie wiedziałam kim teraz jestem. Na prawdę, może wydać się to zabawne, żałosne, co tylko się chce ale stałam się kimś innym. I to wszystko zrobił on, Harry. Zmienił mnie, moje życie, nadal mu nowego tempa. Mała łza zaczęła spływać mi po policzku. Poczułam jego czoło przy swoim, jego loki delikatnie łaskotały moje czoło. Nagle jego wargi znalazły się na łzach. Nasze ciała wręcz do siebie przylegały. Ale wtedy poczułam coś zupełnie innego niż opiekę czy poczucie bezpieczeństwa. To było coś jak strach przed jego utratą. Po prostu jakaś wewnętrzna cześć mnie czuła zagrożenie. Po głowie krążyły mi myśli że kiedyś odejdzie, że jestem tymczasowa. Nie miałam jakiejś specjalnej urody, niczego co mogło go trzymać przy mnie. Ale jednak był ... Nie mam pojęci dlaczego ale jakoś mimo tego ,że nie umiem wyobrazić sobie mojego dalszego życia bez niego to nie chce z nim być. Wiązać z nim planów, bo musiałabym codziennie myśleć nad tym czy wróci czy tez nie. Położyłam się na plecach i spoglądałam na baldachim. Poczułam jego dłoń w swojej, lekko zacisnęłam palce miedzy jego.
- zgłodniałaś ? -usłyszałam jego niski głos którym wyrwał mnie z moich przemyśleń.
- em ? Ah tak troszkę -odpowiedziałam po chwili
- to ja może pójdę po coś do jedzenia
- ok
- a masz ochotę na coś konkretnego ?
- na jakaś pizzę
- już się robi -Harry wstał z łóżka, schował portfel do kieszeni i chwycił telefon w rękę. Zarzucił marynarkę na swój biały t-shirt i wyszedł.
Zostałam sama, za oknem powoli zachodziło słońce. Otworzyłam drzwi na mały balkonik i stanęłam na nim, mimo dużego mrozu który był charakterystyczny dla późnej jesieni, stałam tam w samej koszulce.

Patrzyłam przed siebie, na wieże Eiffla, na cały Paryż. Wróciłam do pokoju i zamknęłam okno. Czułam się na prawdę źle, jedynym dobrym pomysłem który przychodził mi do głowy była długa kąpiel.
Ściągnęłam koszulkę i położyłam ją na łóżku. Przegarnęłam włosy na lewa stronę i ruszyłam do łazienki. Puściłam wodę do wielkiej wanny i weszłam do niej.
Moje ciało powoli było zakrywane przezroczysta taflą.
Odchyliłam głowę do tylu i zamknęłam oczy. Leżałam rozkoszując się ciepłem i spokojem.
- już jestem -jego głos był bardzo blisko. Otworzyłam oczy a Harry stał parę centymetrów ode mnie.
- ok - odpowiedziałam zanurzając się mocniej w wodzie.
- posuń się -zaczął ściągać ciuchy
- ale po co ?
- chce się z tobą wykąpać -spojrzałam na niego wzrokiem "serio?!".
Po chwili stał przede mną nagi. Jezusie to jego ciało. Powoli wszedł do mnie do wanny ,która była na prawdę ogromna. Harry przysunął mnie do siebie i objął w tali. Położyłam głowę na jego ramieniu, a on powędrował

swoimi dużymi dłońmi na moje barki.

wiem, że krótki no ale trudno... zbliżają się wakacje więc części będą się częściej pojawiać
CZYTASZ=KOMENTUJESZ !!!

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Stay in A team part 12

Pobiegłam za nim. Wbiegł do pokoju gdzie mój tata siedział ze swoimi koleżkami. Wszyscy spojrzeli na niego a on pociągnął mężczyznę który mnie dotknął na korytarz. Zadał mu cios w twarz ,a on przewrócił się na ziemie, co nie było dziwne po spożyciu tak dużej ilości alkoholu. Do bójki dołączył drugi facet a ojciec stał w przejściu przyglądając się wszystkiemu.
Harry z łatwością położył obu na łopatki, wstał i zaczął kopać ich po żebrach. To poszło za daleko, musiałam zareagować. Podbiegłam do niego i starałam się go odciągnąć, wtedy jego siła zadziałała także na mnie. Upadłam na ziemie a po chwili ręka Harrego już chciała dojść do kontaktu z moja twarzą. Wtedy się opamietał, zobaczył mnie przerażona na jego widok. Stanął nieruchomo i zaczął się jąkać.
-ja...ja nie -schodził coraz niżej i bliżej do mnie ,ale ja odsuwałam się. W końcu poczułam ścianę, która nie pozwoliła mi wykonać kolejnego ruchu. Harry podszedł do mnie i ujął moja brodę w dłoń. Kiedy na mnie spojrzał do moich oczu napłynęły łzy. To była dla niego najgorsza kara. Podniósł mnie z ziemi i objął w tali. Przycisnął nasze ciała do siebie, długo zastanawiałam się czy położyć ręce na jego ramiona. Nie zdobyłam się na to, stałam jak słup.
-przepraszam, wybacz mi proszę -mówił cicho do mojego ucha. Patrzyłam na ścianę nie wiedząc co powiedzieć ani zrobić. Coś w środku mówiło mi żebym odeszła a coś innego żebym go objęła. Wyszłam z jego uścisku i wróciłam do swojego pokoju, usiadłam na łóżku. Po chwili dołączył do mnie Harry. Zamknął drzwi i stał przede mną, wtedy wstałam i go objęłam. Wtuliłam głowę w jego szyję i zamknęłam oczy. Od razu poczułam jego ręce na mojej tali, widziałam ,że to było jedyne czego oczekiwał.
-przepraszam Cię, ja naprawdę nie chciałem ci nic zrobić i nigdy bym nie zrobił
-wiem -przytuliłam go mocniej unosząc się wyżej stając na palcach. Nadal nie mogłam sobie uzmysłowić jak taki chłopak mógł zmienić moje życie obracając je o 180 stopni w niecałe dwa tygodnie. Nie wiedziałam jak mogłam tak mu się oddać, nie ważne co robił jak bardzo mnie przerażał, i tak zawsze mu wybaczałam. Było w nim coś co nie pozwalało mi go sobie odpuścić, teraz to on zaczął działać na mnie jak narkotyk. I to nie byle jaki. Był moja osobista odmianą kokainy. Zieleń jego oczu ,która nagle potrafiła zmienić się w czerń, jego usta, uśmiech , dłonie , twarz. Wszystko mnie do niego przyciąga i nie mogę tego zatrzymać. Przeniósł ręce wyżej na moje plecy, poczułam jak pcha mnie do tylu na łóżko. Opadłam na nie, on pochylił się nade mną i pocałował moje usta. Czekałam na więcej ale nie otrzymałam tego. Otworzyłam oczy i zauważyłam ,że stoi przy mojej szafie pakując resztę rzeczy. Kiedy sięgał ręką do szuflady gwałtownie wstałam i zatrzymałam jego dłoń. Nie chciałam żeby zaglądał do mojej bielizny, to było zbyt krępujące.
-chowasz tam coś ciekawego ? -zaśmiał się
-nie nie, to spakuje sama -dosłownie przesunął mnie i otworzył szufladę. Na jego twarzy pojawił się uśmieszek zadowolenia, wyciągnął jeden z moich staników i pomachał nim przed moimi oczami .
-to ci weźmiemy -kontynuował pakowanie odkrywając kolejne elementy mojej intymnej garderoby. Siedziałam zawstydzona z wielkimi rumieńcami na polikach. W końcu puściły mi nerwy.
-dobra koniec tego przeglądania moich staników i innych
-oj proszę Cię, jak dla mnie możesz ich nawet nie nosić
-ah tak ? Uwierz mi nie chciał byś, pozbawiłabym Cię zabawy -zażartowałam a on widocznie zrozumiał o co chodzi i głośno się zaśmiał. Na jego polikach pojawiły się dwa wyraźne dołeczki których wcześniej nie widziałam.
-ooo pan Styles ma dołeczki -popchnęłam go na ziemie i usiadłam na nim. Zaczęłam dotykać jego polików.
-eee nie przesądzaj ! -warknął
-co ? Ja przesadzam ? Jak dla mnie to mógł byś nawet ich nie mieć -powiedziałam wykorzystując jego poprzednią wypowiedz.
-dobra złaź ze mnie
-nie ma mowy -zacisnął szczękę i zręcznie przeniósł mnie pod siebie
-ze mną nie wygrasz kochanie -uśmiechnął się i ucałował mój nos. Wrócił do pakowania ciuchów. Siedziałam obok niego i przyglądałam się jak zręcznie składa moje koszulki. Weszłam do mojej łazienki i zabrałam potrzebne kosmetyki, wszystko co było mi niezbędne. Włożyłam kosmetyczne to walizki i zapięłam zamek.
-wszystko ?
-tak sadze, możemy iść -Harry wziął moje torby i zeszliśmy na dół. Ci faceci już siedzieli z powrotem w pokoju przy wódce. Żałosne jak można się tak stoczyć. Wychodząc trzasnęłam drzwiami. Wróciliśmy do samochodu. Harry wcześniej włoży moje torby do bagażnika.

Podjechaliśmy pod jego dom. Nawet nie wysiadłam z samochodu ,ponieważ Harry wbiegł jak najszybciej po bagaże, zapakował je i od razu ruszyliśmy w drogę na lotnisko do którego mieliśmy na prawdę spory kawał. Na początku panowała na prawdę grobowa cisza słyszałam tylko tarcie kół o asfalt. Włączyłam radio i leciała akurat piosenka która ostatnio wpadła mi w ucho czyli One Rapulic If I Lose My Self. Zaczęłam podśpiewywać pod nosem. Spojrzałam na Harrego , kącik jego ust był wysoko uniesiony formując się w uśmiech.
-co Cię tak śmieszy ?
-nie nie nic
-no mów
-po prostu lubię jak jesteś wesoła 
-oj przestań -stuknęłam jego ramię i zaśmiałam się. Kiedy stanęliśmy na światłach spojrzałam na niego. Uśmiechnął się a ja odwróciłam głowę w stronę szyby. Po chwili poczułam jego rękę na udzie. Poruszał nią w boki co mnie rozbawiło.

-uwielbiam Twoje ciało -szepnął mi do ucha po czym jego dłoń wróciła na gałkę biegu. Znowu ruszyliśmy.


O 15 dojechaliśmy na lotnisko. Harry odprowadził samochód na parking a ja czekałam na niego w środku pilnując bagażu.
Trzymałam bilety lotnicze w ręku i czytałam powoli każdy napis. Francja, Paryż to było aż śmieszne. Wylatuje do obcego kraju z prawie obcym chłopakiem. A własnie, skoro o nim mowa. Nawet nie zauważyłam kiedy do mnie wrócił, ścisnął moja dłoń w swojej i pociągnął walizkę. Zrobiłam to samo, i ruszyliśmy do odprawy. Harry ani na chwile nie chciał puścić mojej ręki, wszystko robił jedną. Gdy ochroniarz sprawdzał czy nie posiadam jakiejś broni czy czegoś podobnego, Harry patrzył na niego po prostu wzrokiem zabójcy, on był o mnie zazdrosny. Jak to jest możliwe to nie wiem. Po wszystkich formalnościach weszliśmy do samolotu. Parę razy miałam momenty w których chciałam po prostu zawrócić ale wtedy te jego oczy od razu mnie atakowały. Nawet nie zauważyłam kiedy byliśmy już w środku. Siedziałam przy oknie bo uwielbiam oglądać wszystko co się dzieje. Kiedy włożył moja torbę do schowka wyciągnął laptopa, aparat i usiadł obok mnie.
-chyba nie masz zamiaru robić teraz zdjęć ? -zapytałam
-a dlaczego nie ? Muszę się odstresować
-boże nie -zaczęłam zasłaniać swoją twarz
-nawet nie zauważysz kiedy będę je robił -odłożył sprzęt i włączył komputer. Wyciągnął słuchawki, podłączył je do wejścia i dał mi jedną. Włączył muzykę i zaczął pokazywać mi zdjęcie od czasu do czasu spoglądając na mnie by zobaczyć reakcje. Siedzieliśmy na samym tyle wiec nikt nam nie przeszkadzał po za tym samolot prawie w ogóle nie był zapełniony. Wystartowaliśmy. Strasznie nie lubiłam tej części latania samolotem. Zacisnęłam dłoń na ręce Harrego na co on lekko się uśmiechnął. Gdy byliśmy już w powietrzu lekko się rozluźniłam a Harry potarł swoim kciukiem o moja dłoń. Mój wzrok powędrował na okno, od czasu do czasu spoglądałam na chłopaka. Był dziwnie skupiony. Raz czytał maile, za chwile oglądał zdjęcia albo zmieniał utwór. W takich momentach nikt kto go nie zna ,nie pomyślał by ,że może być groźny, niebezpieczny lub coś podobnego.
- Harry? -zwrócił twarz w moją stronę -możesz mi powiedzieć co masz do załatwienia ?
- wolał bym nie -jego szczeka lekko się zacisnęła
- ale ja chce wiedzieć
- dowiesz się w swoim czasie -odwróciłam się do niego plecami. Nie rozumiem tego człowieka, jest taki irytujący
a ja nie umiem się nawet oprzeć. Nie wiedziałam nawet co jest miedzy nami, o co chodzi w naszej relacji. Jesteśmy parą czy może tylko partnerami sexualnymi czy jak to się tam mówi dorzucając do tego jakieś bonusiki typu, szpitale, bójki itp.
To było chore, mimo mojej dawnej pracy byłam spokojną, bezproblemową i opanowaną dziewczyną. Na wszystko zawsze patrzyłam z dystansem tak zwanie trzeźwo. A jeśli tylko najmniejsza myśl o nim potrafiła zrujnować wszystko. Jedno wspomnienie zamieniało się w tysiące kolejnych. To było męczące, to ciągłe życie w niepewności. Jaką mogłam mieć skoro w każdej chwili on mógł po prostu wyjść i nie
wrócić? Niby było by to jakieś wyjście z sytuacji ale jakoś nie mogę wyobrazić sobie mojej dalszej przyszłości bez niego.
Wiem to głupie. Raz się go boje, najchętniej bym od niego uciekła a raz nie wypuszczała go z łóżka i nie przestawała całować jego ust. Mimo, że miał te swoje mroczne strony to nie brakowało w nim tez jasnych. To,że miał to swoje "hobby" wyzwalało w nim jakieś ciepłe impulsy z głębi jego serca.
Chyba wszystkie jego przeżycia to ,że praktycznie nie miał rodziców, matki ... nikt nawet nie miał jak nauczyć go kochać. Okazywać uczyć ale wiem ,że to w nim gdzieś jest i ja to znajdę, jeszcze nie wiek jak ale to zrobię choćbym miała całkowicie stracić ostatnie resztki mnie. Z dnia na dzień coraz bardziej mi na nim zależało, nie można powiedzieć że się w nim zaczęłam zakochiwać. To za duże określenie, to było bardziej coś w stylu jakby instynktu który po prostu kazał mi nadal przy nim być. Nie miałam pojęcia ,że można uzależniać się od kogoś kto wywołuje w nas tak różne uczucia. Wszystkie moje decyzje wprowadzały mnie do myśli ,że może jestem jakąś nową odmianą masochistki albo po prostu odezwał się we mnie ciekawa cześć Nicoli. Powoli wstałam by pójść do łazienki niestety musiałam jakoś przejść miedzy nogami Harrego. Delikatnie zaczęłam prześlizgiwać się miedzy jego kolanami i łydkami. Poczułam jego dłonie na moich biodrach które pomagały mi przecisnąć się. Na szczęście gdy zaczął obniżać dotyk na moje pośladki akurat wyszłam. Ruszyłam w stronę toalety, przed wejściem spojrzałam jeszcze raz na Harrego ,który znów miał oczy wlepione w ekran. Weszłam do środka. Ta mała przestrzeń mnie przytłaczała, źle czułam się w takich pomieszczeniach. Kolejna rzecz której nie lubię w samolotach. Tak na prawdę nie musiałam do toalety, po prostu chciałam choć na chwile przestać być tak blisko niego. Odkręciłam wodę i przemyłam twarz, często tak robiłam by się otrząsnąć. Chwyciłam papierowy ręcznik i otarłam skórę. Stanęłam przed lustrem i przyglądałam się swojemu odbiciu. Wzięłam głęboki oddech i przesunęłam zasuwkę w drzwiach lekko je uchyliłam ,gdy do środka wepchnął się Harry. Przycisnął mnie do ściany i zakluczył drzwi. Nie miałam pojęcia co chce zrobić, to znaczy wiedziałam jedno. Bardzo lubi mnie pieprzyć wulgarnie mówiąc. Podsadził mnie na biodra i jeszcze mocniej przycisnął. Oplotłam go nogami i rekami. Chwycił mnie za uda i zaczął całować moja szyję.
- to na mnie nie działa -wyszeptałam do jego ucha. Widziałam ,że chce sprawić bym jak zwykle mu uległa.
- oboje wiemy ze to nie prawda -uniósł prawy kącik ust. Boże ten jego sexowny uśmieszek ! Lekko zsunął spodnie. Podciągnęłam je z powrotem na jego biodra.
- zachowają to na później. Zaczął mnie całować , próbowałam się jakoś "wyrwać" by pokazać mu ,że nie wystarczy mnie po pieścić żebym przestała być zła.
Wyślizgnęłam się z jego obiec i wyszłam. Kiedy wracałam na miejsce słyszałam jak uderzył pięści o jedna ze ścianek. Ludzie dziwnie na nas patrzyli, no nic dziwnego. Byliśmy we dwoje w jednej toalecie. Większość pasażerów była starsza i czułam się jak na jakimś locie seniorów.
Domyślałam się ,że postrzegają nas jak dwójkę niedojrzałych ludzi którym buzują hormony. Z jednej strony prawda ,bo sex odgrywał jedna z ważnych ról w naszym wspólnym życiu ,ale oboje jesteśmy wszystkiego świadomi i wiemy o wszystkich konsekwencjach.
Wróciłam na miejsce, zaraz po mnie wrócił on. Miał butelkę wody w ręce. Usiadł na fotelu, zaciskał pięści na podparciu. Był na mnie zły bo po raz pierwszy pokazałam mu ,że wcale tak na mnie nie działa i potrafię się mu oprzeć. Z jednej strony wyglądał zabawnie wiec nie mogłam opanować się od cichego śmiechu.
- to jest aż takie zabawne ? -zmarszczył czoło a jego głos. Lepiej nie będę go opisywać.
- tak bo jak jesteś na mnie zły to ... -zaczęłam dotykać jego czoła -masz tutaj takie śmieszne zmarszczki -zamknął oczy w geście irytacji. Ostatnimi czasy lubiłam robić mu na złość i drażnić się z nim. Jak takie dzieci.
- oj proszę Cię koniec -odsuwł moją rękę
- ok nie to nie -po prostu się od niego odwróciłam. Patrzyłam sobie w okno za którym było już ciemno
Straciłam poczucie czasu, to aż do mnie nie podobne, no ale cóż.
Zauważyłam ze Harry na mnie patrzy wiec zwróciłam się do niego.
- co chcesz ? -powiedziałam moim złym tonem
- po prostu na Ciebie patrzeć, tyle -złapał moja rękę.
To jest serio chore. W jednej chwili jesteśmy na siebie źli i obrażeni a za chwile on wali takie teksty. BOŻE
Najgorsze jest to ,że nie mogę mu się oprzeć, kiedy tylko na mnie patrzy ... Wtedy już nie mam wyboru. Zaczął przybliżać swoje wargi do moich. Oblizałam usta i chwyciłam go za kark. Przyciągnęłam go do siebie.
Wstałam lekko a on posadził mnie na swoich nogach. 
- kusząco wyglądasz ,gdy na mnie siedzisz -szeptał mi do ucha.

To było tak straszliwie podniecające.- a ty świetnie wyglądasz pode mną -posłałam mu uśmiech.
 
                                                    CZYTASZ=KOMENTUJESZ !
to że blog nadal istnieje możecie zawdzięczać @beliebah_lovato (https://twitter.com/beliebah_lovato) jej zdanie bardzo się dla mnie liczy, więc kochani napiszcie do niej choć krótkie podziękowania. Należą się jej !
KOCHAM WAS <3 mam nadzieję, że rozdział się podoba :)

sobota, 8 czerwca 2013

Stay...in A team part 11

*Harry*
Nie mogłem wczoraj spać. W nocy zamknąłem oczy tylko po to żeby  
ona zasnęła. Cały czas nie mogłem pogodzić się z tym że przeze mnie  
tak cierpiała. Wstałem z łóżka starając się jej nie obudzić.  
Światło wpadające przez okno rozpromieniało jej twarz. Włosy  
miała rozrzucone po całej poduszce. Rzędy ciemnych rzęs kładły  
delikatny cień na jej różowe policzki. Była przykryta do dekoldu.  
Aż miałem ochotę po prostu ściągnąć to z niej. Nagle się  
obudziła. Cicho zakląłem pod nosem tak by mnie nie usłyszała.  
Lekko się rozciągnęło by pobudzić znowu mięśnie. Uśmiechnęła  
się do mnie gdy odnalazła moja twarz, zrobiłem to samo. Ona leżała  
naga pod kołdrą a ja stałem przy drzwiach w samych bokserkach. He  
to musiało wyglądać zabawnie.
-cześć księżniczko. Jak się spało ?
-dobrze -jej wyraz twarzy sprawił ,że poczułem niesamowite ciepło.
-chcesz coś do ubrania ? -zapytałem a ona kiwnęła twierdząco  
głową. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem dla niej moją szarą  
koszulę i krótkie spodenki. Trzymając ciuchy w ręce podszedłem do  
niej i na kolanach przechodząc po łóżku położyłem się obok niej.
-pięknie wyglądasz -odgarniałem jej włosy z czoła. Troszkę się  
zarumieniła co dodało jej więcej uroku.
-dziękuje za ciuchy -powiedziała odwracając się do mnie plecami.  
Usiadła i odpięła koszule. Zarzuciła ja na plecy, i wsunęła ręce w  
rękawy. Ukląkłem za nią i zacząłem zapinać guziki delikatnie  
dotykając jej brzucha i dekoldu. Przyciągnęła moje ramiona do siebie.  
Przytuliłem ja najmocniej jak potrafiłem i zakołysałem naszymi  
ciałami. Nicola wstała i nasunęła spodenki, ja nadal klęczałem przy  
krawędzi łóżka.
-dzisiaj musimy jechać do Ciebie po ciuchy
-a kiedy wylatujemy ?
-wczesnym wieczorem
-tak szybko ? dopiero co mi powiedziałeś
-jadę tylko w interesach, ale weź więcej ciuchów i kurtkę
-dobrze to ... O której mam być gotowa ?
-masz półgodziny -cicho się zaśmiałem widząc jej wyraz twarzy.
-em ok -szybko wybiegła z sypialni. Zauważyłem tylko jak wbiega do  
łazienki. Zapomniała o jednym, nie zakluczyła drzwi. Nie mogłem tego  
nie wykorzystać. Czekałem tylko na dźwięk zakręcania wody.  
Usłyszałem jak wchodzi do wanny. Cicho nacisnąłem klamkę i wolno  
wszedłem do środka. Nicola siedziała w wodzie i miała zamknięte  
oczy wiec mnie nie zauważyła. Podszedłem do niej i ucałowałem jej  
usta. Jej oczu nagle się otworzyły, przestraszyłem ją co mnie trochę  
rozbawiło
-to tylko ja -posłałem jej wyraźny uśmiech
-przestraszyłeś mnie -przyłożyła rękę do swojej klatki dając do  
zrozumienia ,że prawie dostała zawalu. Zaczęła nagarniać pianę by  
zasłonić swoje nagie ciało. Włożyłem rękę do wody i dotknąłem jej  
brzucha który od razu się napiął.
-spokojnie -jechałem niżej gdy nagle mnie zatrzymała
-Harry proszę -spojrzała na mnie. Zrozumiałem o co chodzi. Wstałem i  
podszedłem do zlewu. Schyliłem twarz do strumienia wody. Gdy się  
podniosłem Nicola stała za mną w samym ręczniku. Odwróciłem się do  
niej i łapiąc za biodra posadziłem na blacie.
-teraz mi pokaż co ci zrobili -odchyliła ręczniki w miejscach ran.  
Oglądałem każdą delikatnie obmywając wodą. Na jej twarzy pojawiał  
się grymas bólu. Nie potrafiłem być delikatny i zdawałem sobie z  
tego sprawę, mimo tego starałem się. Gdy skończyłem oplotłem ją  
ramionami i ściągnąłem na dół.
-przepraszam -spoglądałem w ziemie trzymając jej dłonie. Przysunęła  
moja głowę do swojej szyi i przytuliła mnie. Nie spodziewałem się  
takiej reakcji. Ona nie powinna była tak cierpieć z powodu takiego  
kogoś jak ja. Na nikim jeszcze mi nie zależało, może dlatego ,że  
była inna, wyjątkowa. Mimo wielu prób zapomnienia o niej, nie  
potrafiłem. Coraz bardziej mnie uzależniała, coraz bardziej popadałem  
w skrajności. Z jednej strony wiedziałem ,że nasza przyszłość  
razem nie była by za kolorowa , szczególnie dla niej. Chciałem  
zaryzykować, ale nie byłem pewny czy ona tez.
Jej dłonie pasowały do moich. Były delikatne i drobne, nie chciałem  
ich puszczać. Ściągnąłem z niej ręcznik i przytuliłem ją do  
siebie. Ocierałem jej mokrą skórę a ona oplotła ręce wokół mojej  
szyi. Gdy skończyłem sięgnąłem po szlafrok i założyłem go na jej  
ramiona. Pocałowałem ją i wyszedłem. Wróciłem do sypialni i ubrałem  
się. Kiedy spojrzałem w stronę drzwi ona już w nich stała. Miała  
na sobie moje ciuchy a włosy opadały na jej prawe ramię.
- chcesz coś jeść ? -zapytałem zakładając zegarek i chowając  
telefon do kieszeni.
- nie dzięki -wyszła. Widziałem na jej twarzy wyraz złości, była  
widocznie zirytowana moją postawą. Ja nie wiedziałem co się ze mną  
dzieje. Chciałem żeby była blisko mnie ale nie potrafiłem pokazać  
jej jak mi zależy. Nigdy nie musiałem tego robić. Nie byłem 
w poważnych związkach, ale ona i ja. Sam nie wiedziałem jak jest.
oboje byliśmy trochę pogubieni w całej sytuacji. Zszedłem na dół,  
Nicola siedziała na kanapie w salonie jedząc jabłko. Usiadłem obok  
niej i przyciągnąłem jej nogi na swoje kolana. Nawet na mnie nie  
spojrzała. Przysunąłem się bliżej.  
Wstałem i spojrzałem w jej oczy. Starała się nie zwracać na mnie  
uwagi ale nie dała rady. W końcu się zaśmiała, a ja ucałowałem jej  
czoło. Nie potrafiła długo się na mnie złościć, tak jak i ja na  
nią. Wziąłem ją na ręce jak pannę młodą i wróciliśmy po schodach  
do sypialni. Położyłem ja na materacu, przeciągnęła się a ja w tym  
czasie usiadłem obok. Położyła głowę na moich udach spoglądając na  
moja twarz. Po chwili zastanowienia zwróciłem wzrok na jej zielone  
tęczówki. Od wczoraj cały czas się do mnie uśmiechała, co było  
niesamowite mimo tego co przeszła. Jej dołeczki były urocze, wbiłem  
delikatnie wskazujący palec w każdy z nich.   
Różnica wieku miedzy nami miała swoje plusy, postrzegałem ją nie  
tylko za bardzo atrakcyjna ,sexowną itp ale także słodką i uroczą.  
Mimo ,że bylem prawie trzy lata starszy. Uniosła się i ucałowała moje  
usta, to było raczej cmokniecie. Schyliłem  
się do jej ucha i szepnąłem
-będziemy we Francji a ona rządzi się własnymi prawami -widocznie  
zrozumiała moją aluzję. Zabawnie otworzyła szerzej oczy z lekkim niedowierzeniem.
Ucałowałem jej zarumienione policzki. To co powiedziałem  
jej przed chwila nie miało oznaczać niczego, jak to ująć ... mało  
przyzwoitego. Porównując nas Brytyjczyków i Francuzów to byliśmy  
zwykłymi nudziarzami. Szczególnie jeśli chodzi o "TE" sprawy. Nie  
chciałem nawet próbować z nią takich rzeczy, miałem do niej za  
duży szacunek i w moich oczach była bezbronna.
Mimo tego jak na mnie wpływała było w niej jeszcze coś z małej  
dziewczynki.
Dlatego była zła gdy tak po prostu zostawiłem ją w łazience kiedy  
oczekiwał czułości. Spojrzałem na zegarek, była 11:30 a o 16  
mieliśmy samolot. No! Wypadało by się spakować
-masz w domu walizkę ?
-powinna się jakaś znaleźć -odpowiedziała zastanawiając się nad  
moim nagłym pytaniem. Wstałem i podszedłem do szafy
i wyciągnąłem z niej torbę i walizkę. Pakowałem ciuchy a w torbę  
laptopa i aparat, Nicola siedziała na łóżku przyglądając się moim  
poczynaniom. Gdy skończyłem zniosłem bagaż na dół i wróciłem po  
moja księżniczkę. W czasie mojej nieobecności ubrała swoje spodnie a  
koszule ode mnie wciągnęła do ich środka. Jej włosy były już  
związane w warkocz na prawe ramię. Podszedłem do niej i objąłem ja w  
tali spoglądając w jej oczy.
-jesteś piękna -zaczęła lekko się kręcić nie wiedząc jak  
zareagować, w końcu obdarowała moje usta krótkim ale soczystym  
pocałunkiem. Pociągnąłem ją za sobą. Zeszliśmy na dół, wręczyłem jej  
moja czarną kurtkę i niebieską czapkę. Sam ubrałem moją skórę i  
buty. Na szczęście miała parę swoich rzeczy, ona zatopiła by się w  
moich trampkach. Trzymając ją za rękę wyszliśmy z domu, zakluczyłem  
drzwi i ruszyliśmy w kierunku mojego czarnego mustanga Fastback,  
zastanawiałem się ostatnio czy nauczyć Nicole prowadzić samochód.  
Przydałoby by się jej to w wielu sytuacjach. Byliśmy już w środku,  
odpaliłem silnik i ruszyłem. Nie mogłem skupić się na jeździe,  
chciałem cały czas na nią patrzeć. Gdy w jednej chwili nasze oczy  
się spotkały zauważyłem w nich pewien rodzaj zakłopotania. Czułem  
,że może coś się wydarzyć.
Gdy dotarliśmy na miejsce zaparkowałem po drugiej stronie i otworzyłem  
Nicoli drzwi. Ona zaśmiała się i w geście rozbawienia zakryła twarz.  
Przeszliśmy przez bramkę, zauważyłem ,że szyba nadal była zbita.
Weszliśmy do środka, było słychać pełno męskich głosów, czuć  
alkohol i było dużo dymu, zdziwiło mnie to trochę.
  *Nicola*
Tego własnie się obawiałam, że Harry zobaczy mojego pijanego ojca. W  
pokoju siedział tata z 4 swoich kumpli. Gdy mnie zobaczyli głośniej  
mówili wlepiając swoje przekrwione oczy we mnie. Podeszłam do szafy  
ojca by wziąć walizkę, Harry stał w przejściu i przyglądał się  
zmieszany całej sytuacji.
Gdy schylałam się poczułam czyjąś dłoń na pośladku. Obróciłam się  
i zobaczyłam jednego z tych meneli, odepchnęłam jego rękę a po  
chwili Harry przygniótł go do ściany okładając pięściami po twarzy
Słyszałam tylko jego słowa "spróbuj ja jeszcze raz tknąć".
Jego szczeka była mocno zaciśnięta a ręce bojowo nastawione 
do kolejnego ciosu. Podeszłam do niego i złapałam jego ramię
-nie warto -spojrzał na mnie. Ostatni raz uderzył w twarz  
mężczyzny. Kiedy szliśmy już do mojego pokoju mój ojciec zareagował  
i szarpnął moja rękę.
-to Twój alfons tak? A idź z nim w cholerę ! -widziałam ,że Harry  
chętnie by mu przywalił ale ograniczył się tylko do przemocy słownej
-nie jestem alfonsem, zabieram ją i mogę ci zapewnić ,że więcej nie  
będziesz musiał sobie przerywać chlania -odwrócił się w stronę 
schodów łapiąc mój nadgarstek i ciągnąć za sobą. 
Weszliśmy do mojego pokoju, on  
usiadł na moim łóżku a ja podeszłam do szafy i zaczęłam pakować  
ciuchy.
-często Cię tak dotykali ? -zapytał oczekujących odpowiedzi której  
nie miałam zamiaru udzielić
Panowała cisza udawałam ,że nie słyszałam pytania
-możesz przestać i odpowiedzieć ? 
-no cholera jasna -wstał i podniósł mnie za przedramiona
-odpowiedz jak pytam -jego szczeka była zaciśnięta tak jak i ręce na  
moim ciele. W oczach zapanowała ciemność
i zapłoną ogień. Kiedy zauważył strach w moich oczach poluźnił uścisk.
Oplotłam rękami jego szyję i jak najciszej starałam się  
wypowiedzieć to jedno słowo
-tak -poczułam jak jego dłonie zaczęły drżeć na moich  
plecach ,zacisnął pięści. Po chwili wypuścił mnie w uścisku i  
opadł na łóżko.
Usiadł opierając nogami o ziemie i przegarniał włosy w przód i  
tył. Miał spory problem z panowaniem nad emocjami. W pewnym momencie  
gwałtownie wstał i wybiegł z pokoju.



WIĘCEJ KOMENTARZY= SZYBCIEJ NASTĘPNA CZĘŚĆ :)