środa, 27 listopada 2013

SWAT part 14 "I miss it" (+18)

Kto miłości nie zna­lazł już jej nie odnajdzie,
Kto na nią wciąż cze­ka ni­kogo nie kocha,
spróbuj nie chcieć jej wca­le - wte­dy przyj­dzie sama. 

                                                             - Jan Twardowski

Wracając do domu, uśmiech nie mógł zejść z mojej twarzy. Ciągły obraz Harry'ego w mojej głowie…do cholery, znowu!
Weź się w garść Nicola, dopiero co zdążyłaś mu wybaczyć. Muszę trzymać się umowy która sama napisałam. 
Na prawdę cieszę się, że zaczęliśmy od początku, bez rozpamiętywania przeszłości, bez nagłego powracania do siebie, jeśli można tak to ująć. Przyznaję, to dziwne uczucie, udawać, że dopiero się poznaliśmy, ale jestem pewna, że to będzie lepsze. 
Stanęłam przed drzwiami do domu i zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu kluczy. Wyciągnęłam pęk i weszłam do domu.
- Jestem! - krzyknęłam zamykając za sobą drzwi. Odwróciłam się podskakując ze strachu widząc Justina opartego o ścianę. 
- Chcesz doprowadzić mnie do zwału? - zapytałam trzymając dłoń na sercu starając się uspokoić je a także oddech. 
-Czekałem na ciebie - uśmiechnął się i podszedł do mnie przyciągając do siebie. Położył dłonie na moich ramionach spoglądając swoimi głębokimi brązowymi oczami w moje. Jego delikatne usta powoli dotknęły moich warg. Zamknęłam oczy oddając się chwili. 
Pewnie teraz sobie myślicie "A co z Harrym?". Powiem, że sama zadaję sobie to pytanie, ale zaczęliśmy od nowa, z czystą kartą. Czyli patrząc ogólnie "dopiero się poznaliśmy". Żadne z nas nie może specjalnie ingerować w życie drugiego., więc nie widzę powodu bym nie spróbowała czegoś z Justinem. Chłopak chwycił moją dłoń i poprowadził za sobą do salonu. Usiadł obok mnie na kanapie i objął mnie ramieniem. 
-Mogę cię o coś zapytać? - spojrzałam na chłopaka z zza ciekawieniem.
-Pewnie - lekko się uśmiechnęłam. Justin spojrzał na mnie i na chwilę spuścił wzrok.
- Nie wiem, jak to zrobić bo to zawsze samo wychodziło…ale, wiesz, że cię bardzo lubię prawda?
- No chyba tak, raczej gdybyś mnie nie lubił to nie pozwoliłbyś mi ze sobą spać 
- Dokładnie…chodzi o to, czy chciała być może, no do cholery, jestem w tym beznadziejny 
- Spokojnie, spróbuj jeszcze raz - zachęciłam go, mimo, że domyślałam się co chce powiedzieć. Chłopak jeszcze raz na mnie spojrzał i nabrał powietrza w płuca. 
- Chciała byś może ze mną być? No wiesz o co mi chodzi? - zaśmiałam się z jego zakłopotania i ścisnęłam jego policzek.
- Jesteś taki uroczy, mogę zostać twoją dziewczyną - cmoknęłam jego usta. Jego twarz rozpromieniła się przez wielki uśmiech. Bardzo lubię Justina i nie widzę niczego złego w stworzeniu z nim związku. Kto wie…

Zjedliśmy kolacje i razem położyliśmy się do łóżka. Sądziłam, że zasnę spokojnie po takim długim dniu, ale nie mogłam. Justin był we mnie wtulony, a ja starałam się spod niego wyślizgnąć, przy okazji go nie budząc. 
Po długich staraniach w końcu stanęłam na nogach przed łóżkiem. Chwyciłam telefon ze stolika i zeszłam na dół po schodach, zmierzając do kuchni. Spoglądałam cały czas na ekran telefonu…w sumie nie wiem dlaczego. Mówiłam sobie, że sprawdzam godzinę, ale tak na prawdę zastanawiałam się czy napisać do Harry'ego. Nie chciałam kolejny raz go budzić, ale dziwnie potrzebowałam z nim porozmawiać. Może to dlatego, że miałam do niego na prawdę duże zaufanie…nie patrzeć na złe aspekty to budował je bardzo długo. 
Podeszłam do szafki i wyciągnęłam czekoladowe ciasteczka, które wręcz uwielbiałam i jadłam jednego za drugim cały czas nie spuszczając wzroku z telefonu. Miałam nadzieje, że to może Harry do mnie napisze. 
Zaczęłam myśleć po co w ogóle chcę z nim rozmawiać. Nie chcę mu mówić o tym, że jestem z Justinem bo na pewno się wkurzy, nie dziwię mu się. Też bym pewnie była zła gdyby kogoś sobie znalazł. 
Zebrałam się na odwagę i wybrałam numer Harry'ego dodając go do nowej wiadomości. 
"Hej, śpisz?"- wysłałam. Nie chciałam go budzić, na prawdę, ale mogę się założyć, że przynajmniej parę z was tez miało taką sytuację, że po prostu potrzebowało z kimś pogadać o jakiejś dziwnej godzinie. Dalej zajadałam się ciastkami gdy nagle ekran się podświetlił. 
"Jakoś specjalnie nie mogę zasnąć, coś się stało?" - to było urocze że się o mnie martwił, czułam się wtedy lepiej. 
"Nie wszystko jest ok, tylko też nie mogę spać i jakoś musiałam do ciebie napisać"
*
"Czyli myślałaś o mnie?" - mogę się założyć, że uśmiechnął się pisząc tego sms'a/
"Można to tak ując" 
*
"Mógłbyś do mnie przyjechać?" - tego sms'a wysłałam z na prawdę dużą obawą, nie wiem dlaczego.
*
"Pewnie, i tak nie mam nic do roboty ;)" - uśmiechnęłam się do telefonu zadowolona. Cieszyłam się, że Harry poświęci mi czas.
*
"Spotkajmy się na tej ławce co ostatnio" 

"ok, będę za 10 minut" 
Wstałam z krzesła wyrzucając paczkę po ciastkach i jak ostatnio związałam włosy w kucyk. Naciągnęłam buty i ciepłą kurtkę plus szalik. Chwyciłam klucze i wyszłam z domu zmierzając ku tylu bloku. Harry już czekał, uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do niego. Wstał i mocno mnie do siebie przytulił. Usiedliśmy obok siebie a ja oparłam głowę na jego ramieniu.
- To jest cięższe niż myślałem - powiedział spoglądając na mnie.
- O czym mówisz? 
- O tym naszym, zaczynaniu od początku. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym znowu czuć to co rok temu. Kiedy byłaś tylko i wyłącznie moja. Kiedy wiedziałem, że oboje się kochamy i mimo mojego częstego bywania cholernym dupkiem, zawsze do mnie wracałaś. Teraz czuje się jakbym nie był sobą, może to wyda się oklepane, ale na prawdę byłaś jedna połową mojego serca. A teraz brakuje właśnie ciebie. Chciałbym znowu obok ciebie zasypiać, całować twoje usta kiedy mam na to ochotę, mówić, że cię kocham, przytulać i kochać na rożne sposoby, a jedyne co mi zostało to twoja obecność. To jedyne co teraz mam - kiedy tak mówił, patrzyłam na spadające płatki śniegu. Łzy napłynęły do moich oczu, jeszcze poczucie winy (którego w sumie nie powinno być) przez związek z Justinem. Zastanawiałam się co by było gdybym została w Anglii. Jak to by teraz się ułożyło. Wiem, że stany na pewno mnie wzmocniły, tutaj człowiek na prawdę może odżyć. 
Harry ocierał kciukiem łzy z moich policzków. 
- Nie płacz - powiedział unosząc moją brodę. 
- Nie mogę, czuje się okropnie 
- Nie powinnaś, to ja wszystko zniszczyłem
- Ale tu chodzi o coś innego - po prostu czuje, że muszę mu powiedzieć o mnie i Justinie. 
- O co chodzi? 
- Ja i Justin...my...- jąkałam się przez łzy.
- Czy ty z nim to robiłaś? 
- Nie nie, nie to...po prostu jesteśmy razem - powiedziałam przyciszając głos. Poczułam jak Harry wstrzymał powietrze. Moje serce zamarło, nie miałam pojęcia co ma zrobić
- Tak wiele razy cię zraniłem...teraz wiem co czujesz - wydmuchał ciężko powietrze.
- Harry, proszę cię 
- Mam nadzieje, że on da ci to czego ja nie potrafiłem 
- Zawsze dawałeś mi co potrzebowałam, po prostu...rozpadło się
- Tak wiem - spuścił głowę i przetarł twarz dłońmi. 
- Chyba powinnaś wracać, na pewno nie chce spać bez ciebie - powiedział spoglądając na mnie. 
Poczułam nagle coś dziwnego, jakby to przejęło nade mną kontrole. Chwyciłam twarz Harry'ego w dłonie i zaczęłam delikatnie muskać jego usta. Nie był to pocałunek, a raczej dotyk warg. Harry przyciągnął mnie do siebie tak, że usiadłam na nim okrakiem. Wplotłam palce w jego włosy i wczułam się w pocałunek. Czułam jak mój oddech przyspiesza. Wydalam z siebie parę cichych jęków kiedy Harry pieścił mój język. 
Tak zdawałam sobie sprawę, że właśnie zdradzam Justina, ale nie potrafiłam tego zatrzymać. Chłopak na chwile odsunął się ode mnie. 
- Mam niedaleko samochód - powiedział - Możemy iść jeśli chcesz - kiwnęłam twierdząco głowa i ruszyłam za chłopakiem. Jego samochód stał w idealnym miejscu. 
Wsiedliśmy na tylne siedzenie i od razu nasze ciała do siebie przywarły. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. 
Zaczęłam ściągać kurtkę z Harry'ego a następnie swoją. Rzuciłam ją na przednie siedzenie. Mimo, że na dworzu było zimno to w samochodzie robiło się coraz gorącej. Spojrzałem na Harrego 
- Wiem, że to kompletnie mija się z nasza umową, ale potrzebuje tego, potrzebuje ciebie Harry - znowu wbiłam się w jego różowe wargi. 
Ułożył się na siedzeniach a ja usiadłam na nim ściągając swoją koszulkę. Jego gorący oddech przyprawiał mnie o dreszcze. Szyby zaczęły parować na co lekko się zaśmiałam. Nagle znalazłam się pod Harrym. Zaczął  prowadzić linie pocałunków miedzy moimi piersiami. Przygryzłam wargę wyginając się w łuk. 
- To chciałem zawsze z tobą zrobić - szepnął mi do ucha. Jego koszulka także wylądowała w przedniej części samochodu. 
Na prawdę tego potrzebowałam, ostatni raz był w jego urodziny, byłam sfrustrowana i dałam się ponieść chwili. 
Harry włączył lekko ogrzewanie by było ciepłej i wrócił co mnie. 
Jego pocałunki schodziły coraz niżej. Od czasu do czasu przygryzał kawałek mojej skóry na brzuchu. 
Unosiłam biodra ocierając się o niego przez co jęczał wprost do moich ust. Rozpięłam swoje spodnie ściągając je z nóg. Harry uniósł mnie z siedzenia całując moje ramię i rozpinając stanik. Kiedy się go pozbył spojrzał na mój nagi tors przygryzając wargę. 
Składał pocałunki na obu piersiach przez co prawie wymiękałam. Moje jęki stawały się głośniejsze. 
Przewróciłam Harry'ego na plecy i rozpięłam jego spodnie, a jego oczy obserwowały mój każdy ruch. Spodnie spadły pod siedzenie, ale Harry od razu po nie sięgnął wyciągając srebrna paczuszkę. Nie muszę chyba mówić co to było. 
Gdy założył prezerwatywę zwinnym ruchem pozbył się moich majtek. Na sama myśl co miało się za chwile stać czułam się jeszcze bardziej podniecona. Harry stanął miedzy moimi nogami i zbliżył się do moich ust delikatnie je całując.
- Gotowa skarbie? - zapytał. Kiwnęłam głową łapiąc się zagłówka chcąc już przejść do sedna.
Nareszcie poczułam go w sobie od tak dawna. Wygięłam nogi oplatając nimi jego biodra. On zawsze doskonale wiedział czego chce. Jego płynne ruchy idealnie trafiały w mój czuły punkt. Starał się tłumic moje jęki pocałunkami, ale rozkosz roznosząca mnie od środka była strasznie silna. Parę razy nawet krzyknęłam. Kiedy Harry na chwile ze mnie wyszedł, wykorzystałam sytuacje i przekręciłam go na plecy. Chciałam przypomnieć sobie nasz pierwszy raz na strychu. Na tej jego kanapie. 
Delikatnie nasunęłam się na niego mając w pamięci tamten dzień. Dłonie Harry'ego  spoczęły na moich biodrach kiedy zaczęłam poruszać się w gore i dół. Moje usta były prawie cały czas rozchylone, a z nich wydostawały się głębokie jęki. 
- Uhh skarbie, co ty ze mną robisz - Harry wyjęczał a ja uśmiechnęłam się do niego schodząc do jego twarzy by całować jego usta nie przestając się ruszać. 
Czułam, że nie zostało mi dużo czasu więc pozwoliłam Harremu przejąć inicjatywę. 
Znowu znalazłam się pod nim. Oparł rękę o szybę i zaczął ruszać się w odpowiedni sposób bym mogła rozkoszować się każdym jego pojedynczym ruchem.
- Aaa - wręcz krzyknęłam dochodząc do finału. Harry kontynuował jeszcze chwilę by następnie upaść na mnie bezsilnie. 
- Brakowało mi ciebie - szepnął do mojego ucha. Próbowałam opanować swój oddech, ale wzięłam głęboki wdech i pocałowałam go. Moje powieki robiły się coraz cięższe. 
- Harry, nie mogę tak wrócić - powiedziałam cicho, myśląc nad tym co się stało. 
- Zabiorę cię do siebie 
- A co powiem Justinowi? 
- Napiszesz mu rano sms'a że wyszłaś wcześniej do pracy - to nie brzmiało głupio. 
Chłopak pocałował mnie w usta i założył ciuchy. Dał mi swoją koszulkę która leżała w jego torbie i spodnie od dresu. Założyłam wszystko i wciągnęłam swoje buty i kurtkę. Rozpuściłam włosy chcąc poprawić kucyka. Z powrotem je związałam i przesiadłam się na siedzenie pasażera. 
Harry odpalił silnik i ruszył w nieznanym mi kierunku. Wpatrywałam się cały czas w szybę analizując wszystko. 
W dniu kiedy zgodziłam się zostać dziewczyna Justina, kochałam się z Harrym w samochodzie. To nie miało kompletnego sensu. Nie wiedziałam jakim cudem do tego doszło. Jedna łza spłynęła po moim policzku ale szybko ją otarłam. Odwróciłam głowę spoglądając na tylną szybę, na której odbiła się dłoń Harry'ego. 
Chłopak spojrzał na mnie lekko się uśmiechając. Odwzajemniłam uśmiech gdy chwycił moją dłoń w swoją. 
- Nie chciałem żeby to tak wyszło - powiedział nagle. Nie opowiedziałam nic, jedynie spogladajac na niego. 
- Widzę, że tego żałujesz, znam cię 
- Nie żałuje, tylko nie rozumiem jak to mogło się stać
- Wiesz sądzę, że to dlatego że nie da się zacząć od początku. Za dużo nas łączyło, przebywając w swoim towarzystwie zawsze będziemy pamiętać tylko nasze wspólne chwile z czasów kiedy byliśmy razem. Nie da się tego pozbyć i sama dobrze o tym wiesz. Kiedy staram się cię nie kochać to działa w przeciwną stronę i robię to dwa razy mocniej, staram się ciebie nie potrzebować, ale to rozrywa mnie na strzępy
- Tylko...nie wiem co z Justinem. Nie wiem czy cos do niego czuje
- Znam dobry sposób na sprawdzenie tego - chłopak stanął na małym zajeździe. Zgasił silnik i odpiął pas. Zwrócił się w moja stronę.
- Mogę to sprawdzić? - nie będąc pewna co ma na myśli ale pokiwałam twierdząco głową. Chłopak chwycił moją dłoń i splótł ją ze swoją 
- Czy czujesz to samo kiedy on cię trzyma? - kiwnelam  przecząco głowa. Następnie położył dłoń na moim policzku i przysunął się do mnie.
- Drżysz tak kiedy on jest blisko ciebie? - kolejny raz pokiwalam  głową. Jego usta docisnęły się do moich a ja zamknęłam oczy oddając się pocałunkowi.
- Całujesz go tak jak mnie? - nie opowiedziałam  kładąc dłoń na jego kark. Odsunął się ode mnie.
- Na pewno go nie kochasz - powiedział wpatrzony w moje oczy - Skarbie, nie możemy z tym walczyć, to jest zbyt silne
- Pamiętasz co powiedziałeś mi raz w szpitalu? - zastanowił się chwile i kiwnął głowa.
- Nie chce cię tracić, a wiem że jeśli znowu do ciebie wrócę to wszystko się rozpadnie - Harry spojrzał na mnie przygryzajac lekko wargę. 
- Może możemy to trochę zmienić 
- Co masz na myśli? 
- Nie będziemy razem, będziesz z Justinem, ale o określonej porze w określone dni będę cię zabierał do siebie. Wtedy wszystko będzie jak kiedyś. Będę cię całował jak wcześniej, przytulał i zasypiał z tobą 
- Możesz mi coś obiecać? - spojrzałam na Harry'ego szklistymi oczami.
- Tak? 
- Nigdy więcej mnie nie zostawiaj...

____________________________
proszę doceniajcie to, że dodaje rozdziały, że się staram i napiszcie komentarz, dłuższy, nie paro-słowny, na prawdę, dodaję rozdział bez wymaganej liczby komentarzy, to zróbcie coś dla mnie.

piątek, 22 listopada 2013

Informacja

Dobra, po prostu czuję, że muszę wam to napisać. Pomyślcie jak idiotycznie się czuję widząc nie komentarzy typu "Super" "Next" "Dawaj next"+ jeszcze większość z nich jest z anonima.
Nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo to jest irytujące, skąd mam mieć pewność, że nie pisze tego jedna osoba? Tym bardziej, że takie komentarze przychodzą w bardzo krótkich odstępach czasowych.
Na prawdę, denerwuje mnie to, że ja spędzam tak dużo czasu na pisaniu rozdziału, takiego, żeby spełnić wasze oczekiwania, żebyście były zadowolone. 
Pomyślcie, czy to nie jest trochę nie fair w stosunku do mnie? To tak jak z wypracowaniem na polski. Starasz się, piszesz cholernie długo a dostajesz 2, 3? 
Dodając rozdział, wiem, że będziecie się cieszyć itp. ale ja też chciałabym dostać coś od was. Nie oczekuję komentarzy na pół strony, ale waszej szczerej opinii, podzielenia się szczerymi przeżyciami. 
Teraz pewnie niektóre z was myślą sobie jaka to ja jestem chamska, rozpuszczona itp, ale po prostu...widząc, że głupie imaginy, gdzie członek 1D gwałci dziewczynę kredką czy kluczem, mają więcej i o wiele dłuższych komentarzy niż ja to mnie krew zalewa. Rozumiem, może wam się nie chcieć, ale pomyślcie. Wolicie czekać wieczność na rozdział bo nie będę miała, żadnej weny przez komentarze "Super" "Umarłam", czy napisać ten głupi komentarz, powiedzieć co sadzisz, podpisać się jeśli piszesz z anonima i dostać szybciutko nowy rozdział?
Decyzja należy do ciebie, ale uwierzcie, że coraz bardziej odechciewa mi się pisać. Kiedyś robiłam to chętnie mimo, że było mało komentarzy, ale były "kreatywne".

Przykłady cieszących mnie komentarzy:

Wspaniały!!! Mega przyjemność czytać to o godzinie 00:50 :D
Czekam na kolejny rozdział!!!
chmiel♥


Ooo Jeny ! To co się teraz dzieje to piękne. Brakuje mi tego co było wcześniej. Teraz jak Nicola i Harry zaczynają wszystko od początku to jest tak troche dziwnie, ale zabawnie się to czyta wiedząc co między nimi było wcześniej :) Czekam z niecierpliwością na nexta ♥ K6Natka

No i wreszcie sie doczekałam ;)! Nie wiem co napisać żeby opisać jak świetnie wyszedł ci ten rozdział. A co najważniejsze, Nicola i Harry sie nareszcie pogodzili. Kocham Cię za wszystko ;* :)  Henryk Malik

czwartek, 21 listopada 2013

SWAT part 13 "All over again"

"Nikt ni­kogo nie tra­ci, bo nikt ni­kogo nie może mieć na włas­ność. I to jest naj­ważniej­sze przesłanie miłości - mieć naj­ważniej­szą osobę na świecie, ale jej nie posiadać."
                                                                                                                  -Paulo Coelho

Siedziałam jak kamień na krześle przy blacie. Harry tu był, a ja nadal nie mogłam w to uwierzyć. Co chwile spoglądałam na nadgarstki chcąc dostrzec choć najmniej widoczne znaki, że to mi się nie przyśniło. Jego słowa nie mogły wydostać się z mojej głowy. Rani, Rani, to główne słowo. Harry nie potrafił o mnie zapomnieć, natomiast ja starałam się z całej siły. 

Upiłam łyk wody i zacisnęłam pięść lekko uderzając w blat. Odstawiłam szklankę do zlewu a obok niego zobaczyłam małą karteczkę. "Zadzwoń jeśli będziesz chciała pogadać". To było ewidentnie pismo Harry'ego. 

Podeszłam do stoliku w salonie i chwyciłam swój telefon. Wpisałam numer, następnie patrząc na niego, zastanawiałam się czy zadzwonić a może napisać sms'a.

Ruszyłam w stronę łazienki, zamknęłam się na klucz i usiadłam przy wannie, przykładając telefon do ucha. Sygnał połączenia wydostał się z głośniczka, a po chwili oczekiwania ucichł. 

- Halo? - głos Harry'ego był bardziej ochrypnięty co świadczyło, że spał.
- Em, nie wiem w ogóle dlaczego dzwonię, ale po prostu poczułam, że powinnam
- Nicola? 
- Tak - skuliłam się w kolana, dając sobie w wyobraźni z liścia w twarz za to, że w ogóle zadzwoniłam. 
- Chcesz pogadać? - zapytałam.
- To raczej ja powinienem o to zapytać
- Wiem, że jest późno, ale możesz przyjechać do mnie? Sądzę, że powinniśmy porozmawiać prosto w oczy
- Pewnie, że mogę. Mam do ciebie wejść czy…
- Nie, poczekaj na mnie na tej ławce za blokiem - przerwałam mu.
- Dobra, będę za 10 minut - odciągnęłam telefon i jak najszybciej zakończyłam połączenie.
Wstałam z ziemi i podeszłam do lustra. Moje oczy były napuchnięte, ale nie wiem dlaczego. Chwyciłam gumkę do włosów z koszyka i związałam włosy w wysokiego kucyka. Przemyłam twarz ciepłą wodą i wyszłam z łazienki. 
Po cichu weszłam do pokoju Justina i wzięłam jego bluzę. Wróciłam na dół i wciągnęłam swoje buty Emu i kurtkę. Wyszłam z domu spoglądając na ekran telefonu. Jedna wiadomość. "Czekam"
Poprawiłam kitkę i ruszyłam drogą w stronę tylnej części bloku. Wychodząc zza rogu, zobaczyłam ciemną postać siedzącą na ławce. Przystając w miejscu, wzięłam głęboki oddech, przez co para wydostała się z moich ust. Podeszłam do chłopaka i stanęłam kawałek od niego. 
- Dzięki, że przyszedłeś
- To ja dziękuję, że w ogóle zadzwoniłaś - wstał i spojrzał na moją twarz. Widziałam, że chciał mnie do siebie przytulić z przyzwyczajenia, ale w odpowiedniej chwili się zahamował. 
Usiadłam i położyłam ręce na uda nabierając powietrza. 
- Proszę, wytłumacz mi wszystko co się działo. Dlaczego mnie zostawiłeś, dlaczego to wszystko zrobiłeś - chłopak przysiadł  obok mnie i oparł łokcie na kolanach zacierając ręce. 
- Czy kiedy byłem w więzieniu, dostawałaś jakieś sms'y od nieznajomego numeru? - pomyślałam chwile.
- Tak, a co to ma wspólnego?
- Były od Drake'a
- Kto to? - spojrzałam na twarz chłopaka. 
- Byliśmy kiedyś jak bracia, wszystko dzieliliśmy. Siedzieliśmy w jednym interesie. Narkotykach - na samo słowo narkotyki, przechodziły mnie dreszcze, ale kazałam mu kontynuować. 
- Wtedy też miałem dziewczynę, którą na prawdę kochałem. Miała na imię Miley. W dzień kiedy miałem poznać jej rodziców, Drake kazał mi odebrać towar, ale ja mu odmówiłem. Wpadł w szał i pod moją nie obecność zabił ją - jak można być takim zwierzęciem?
Tego dnia chciałem się jej oświadczyć, a zamiast tego znalazłem jej martwe ciało w sypialni - widziałam, że jest mu ciężko o tym mówić, dlatego położyłam rękę na jego udo chcąc dodać mu "otuchy".
- Kiedy wyszedłem z więzienia, zadzwonił do mnie i powiedział, że ma cię "na oku" i, że jeśli nie zrobię tego co mi każe, zabawi się z tobą gorzej niż z Miley. Byłem rozkojarzony, nie wiedziałem co robić więc się zgodziłem - Harry mówił dalej ale nie słyszałam tego. 
Zastanawiałam się jaki musiał czuć ból kiedy cała jego miłość została zniszczona. Czuł dokładnie to co ja tamtego dnia. Ostatnie zdanie wreszcie do mnie dotarło. 
- Robiłem to by cię chronić - spojrzał na mnie. Po chwili obróciłam głowę w jego stronę i nasze spojrzenia się spotkały. Wzięłam głęboki oddech chcąc powstrzymać łzy które cisnęły się do moich oczu. Harry ewidentnie to zauważył. 
Przybliżył się do mnie i objął ramionami. Położyłam głowę na jego ramieniu, uwalniając moją bezsilność. Jego ramiona ściskały mnie blisko do niego. Położyłam ręce na jego szyi, zaciskając oczy. Nie potrafię opisać co czuję. 
On chciał mnie ochraniać, robił to wszystko dla mojego dobra. 
- Gdy skończyłem, chciałem do ciebie wrócić, ale ciebie już nie było - wyobraziłam sobie co czuł kiedy nie zastał mnie w moim domu. 
- Kocham cię, zrozum to. Wiem, że trudno jest zaufać mi kolejny raz, ale proszę cię o ostatnią szansę - wciągnęłam powietrze wydając z siebie szloch i odsunęłam się kawałem od niego.
- Myślałam o tym…na prawdę bardzo dużo - spoglądałam w dół nie chcąc patrzeć na jego twarz - Chciałam o tobie już zapomnieć i nawet mi się to udawało, ale kiedy zobaczyłam cię po pracy, wiedziałam, że wszystko zaczyna się na nowo - podniosłam wzrok na niego 
- Harry, daję ci ostatnią szansę, ale zaczynamy od początku, jakbyśmy się nie znali. Nie chcę pamiętać niczego co było wcześniej, żadnego bólu - jego twarz delikatnie się rozświetliła. 
- Dziękuję - chwycił mój podbródek i delikatnie pocałował moje usta - Od jutra wszystko od nowa - zaśmiał się.
- Ok - wstałam i okryłam się mocniej kurtką - będę wracać do domu
- Odprowadzę cię - ruszyliśmy do bloku. Szedł obok mnie. Jego ręce były głęboko schowane w kieszeniach kurtki, a jego wzrok z ziemi przenosił się od czasu do czasu na mnie. Kiedy stanęliśmy pod drzwiami odwróciłam się do niego.
- Pamiętaj, czysta karta. Nie masz prawa traktować mnie jak wcześniej i być zazdrosny dajmy o Justina. Poznajemy się na nowo. 
- Ok - kiwnął głową zaciskając pięści na wspomnienie o chłopaku - To do jutra - pocałował mnie w usta
- Ej, nie ma przeszłości - pouczyłam go.
- Ale od jutra - powiedział i kolejny raz obdarzył moje usta pocałunkiem. Obserwowałam jak odchodzi i znika za rogiem.
Weszłam do środka i odłożyłam kurtkę na wieszak a buty odstawiłam pod ścianę. Przejechałam palcami po wardze na wspomnienie ostatnich minut. Byłam zła na siebie, że mu uległam, ale on nie zostawił mnie z własnej woli.
Usiadłam w salonie i włączyłam telewizje. Pociągnęłam koc z fotela i okryłam się nim układając wygodnie. 
Usłyszałam jak mój telefon wibruje w kieszeni mojej kurtki. Wstałam powoli i wyciągnęłam go, spoglądając na wyświetlacz. 


"00:03. Mamy nowy dzień i wszystko zaczynamy od nowa. Może poznamy się jutro przy odpaleniu lampek na choince w Central Parku?"


Uśmiechnęłam się, zdając sobie sprawę jak idiotycznie zabawnie brzmiała ta wiadomość. 


"Bardzo chętnie nieznajomy, ale radze kup coś ciepłego" odpisałam. 
Święta są za tydzień, ta atmosfera zaczyna na mnie działać.

"Wiem, że jesteś zmarźlakiem ;)" kolejny raz wyszczerzyłam się do ekranu. 

"A skąd? Skoro się nie znamy? Czyżbyś mnie wygooglował?" - wróciłam na kanapę i słysząc ostatni dźwięk sms'a zasnęłam.




*Następny dzień*
Od rana myślałam nad moim spotkaniem z Harrym. Umyłam się i ubrałam schodząc na dół gdzie Justin jadł płatki.
- Wychodzę z Seleną - rzuciłam zakładając płaszcz. 
- Ok - zmierzył mnie wzrokiem oblizując wargi - wyglądasz sexownie w tej sukience i zakolanówkach - spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Musze przyznać, że dawno tak dobrze nie wyglądałam. Wyciągnęłam czerwoną szminkę z torebki i pomalowałam usta. Posłałam Justinowi buziaka i wiążąc szalik wyszłam z domu. 
Ruszyłam w stronę metra. Dzisiaj było wyjątkowo ciepło więc dopasowałam się idealnie strojem. Od czasu do czasu musiałam poprawiać włosy które uparcie pchały się do mojej twarzy. 
Zbiegłam po schodach i idealnie trafiłam na wagon do okolic Central Parku. 
Szłam ulicą wśród drzew, aż w końcu trafiłam na plac na którym stała ogromna choinka. Tłum ludzi i dzieci zgromadził sie wogół niej. Stanęłam z tyłu nie mając ochoty przepychać się. Spoglądałam na techników trzymających ogromne kable w dłoniach. Tłum zaczął odliczać a ja przyłączyłam się do niego. 
Całe ogromne drzewo rozbłysło milionem światełek aż na samym czubku zapaliła się gwiazda. 
- Przepraszam, która godzina? - odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego z dwiema kawami w ręku - Zapomniałem zegarka - wskazał na swoją rękę, na której jednak tego zegarek się znajdował. Zaśmiałam się i pociągnęłam go w alejkę. 
Usiadłam na ławce, a on zaraz obok mnie. Podał mi kawę a ja wyciągnęłam telefon. 
- 14:15 - powiedziałam. 
- Dziękuję - szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy - może dasz mi swój numer? - spojrzałam na niego. 
- No wiesz, za jedną kawę - dodał. Zaśmiałam się uświadamiając sobie jak idiotycznie się czuję, 
- Oczywiście, że tak - chwyciłam jego telefon i wręczyłam swój. Mimo iż wiem, że mamy swoje numery to jest to zabawne.
- Harry - wyciągnął swoją dłoń w moją stronę.
- Nicola - potrząsnęłam nią lekko. 
- Masz może ochotę gdzieś się ze mną przejść? - jego ciepły uśmiech pojawił się na twarzy a zielone tęczówki lekko błysły. Odwzajemniłam uśmiech i wstałam. 
- To gdzie idziemy? - zapytałam przytupując z nogi na nogę. 
- Nie wiem czy chcesz, ale może przejdźmy się trochę po parku?
- No ok - podskoczyłam delikatnie. Chłopak stanął obok mnie i wskazał lekko ręką drogę przed nami. 
Chodziliśmy alejkami Central Parku rozmawiając na prawdę jakbyśmy się wcześniej nie znali. Spokojnie mogła powiedzieć, że Harry był uroczy i czarujący, tak jakby stał się kompletnie innym chłopakiem. 
Spojrzałam na prawo i zobaczyłam mocno oświetlone lodowisko. Chwyciłam Harry'ego za rękę i wskazałam na moje "odkrycie"
- Proszę się Harry! Chodźmy pojeździć, nigdy nie byłam na lodowisku! - zaczęłam skakać jak dziewczynka a on śmiał się z mojego entuzjazmu. 
- No dobra - powiedział wywracając oczami. Puściłam go i ruszyłam w stronę wypożyczalni łyżw. Spojrzałam na Harry'ego. naciągnął mocniej czapkę i stanął obok mnie. 
Poczułam się trochę jak mała dziewczynka. Może dlatego, że moje dzieciństwo nie należało do specjalnie wartych zapamiętania. 
Chwyciłam parę łyżew i czekałam aż Harry do mnie dołączy. Założyliśmy je i powoli weszliśmy na lód. Od razu poleciałam do tyłu, na szczęście łapiąc się barierek. 
- Wszystko ok? - zapytał cicho się śmiejąc.
- Ej nie śmiej się ze mnie - stanęłam oburzona - Pewnie wcale nie jesteś lepszy. 
- Chociaż potrafię stać
- Aj tam - machnęłam ręką i ruszyłam powoli na przód chwiejąc się na wszystkie cztery strony świata, a nawet więcej.
Zaczęło się robić ciemno a my nadal chodziliśmy po parku. Nagle poczułam jak telefon wibruje w mojej kieszeni. Wyciągnęłam go i spojrzałam na wyświetlacz. Justin. Przesunęłam palcem po wyświetlaczu  i przyłożyłam telefon do ucha. 
- Halo?
- No hej, gdzie jesteś?
- W Central Parku - odpowiedziałam spoglądając na Harry'ego który lekko się uśmiechał.
- Jestem niedaleko, może cię zabiorę?
- Nie, nie, nie - odpowiedziałam szybko.
- no ok, pozdrów Selene
- Dobrze pozdrowię ją, pa - rozłączyłam się.
- Nie przypominam sobie, żebym był dziewczynom - poruszył brwią. 
- No to od teraz wiesz - poklepałam go po ramieniu i pociągnęłam dalej.
- Patrz to ten most który jest tak często w filmach - wskazałam palcem. 
- To choć - objął mnie ramieniem. Stanęliśmy na samym środku mostu a ja od razu stanęłam przy poręczy wychylając się. 
- Tędy biegła Kate Hudson - wskazałam na długą alejkę drzew. Wszystko utaj wyglądało tak można powiedzieć nawet, że magicznie. 
Jak z filmu. Wszystko było pokryte śniegiem a lampy sprawiały, że jednak czuło się ciepło. Odwróciłam się do chłopaka.
- Myślałam, żeby zrobić sobie blond włosy - spojrzał na mnie zdziwiony i otworzył lekko usta.
- Za nic tego nie rób, ewentualnie przyciemnij - zrobił minę eksperta od włosów. Uśmiechnęłam się. Na prawdę czuję się jakby wszystko zaczęło się od początku.




sobota, 16 listopada 2013

SWAT part 12 "I know you"

Rozdział dedykowany @NixOonKaa08 www.nicolettablog.wordpress.com
dziękuję za wpis o moim blogu <3

Gdy­byś kiedy we śnie poczuła, że oczy mo­je już nie pat­rzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał 
                -Stefan Żeromski

*Nicola*
- Harry, proszę cię, wracaj do siebie.
- Nicola, ja cię kocham, proszę wybacz mi - chłopak chwycił moje dłonie i spojrzał mi w oczy.
- Ale ja już nie - odpowiedziałam wyślizgując ręce i zamknęłam okno. Usiadłam pod oknem mając nadzieje że odejdzie.
- Nicola, wiem, że nie mówisz tego na prawdę - sama to wiem.
- Harry, proszę cię - mówiłam płaczliwym głosem - idź - zakryłam twarz dłońmi i wsłuchiwałam się we wszystkie dźwięki.
Poszedł. Wstałam z ziemi podchodząc do lustra. Otarłam łzy spoglądając w swoje odbicie. Do głowy przyszedł mi na prawdę głupi pomysł ale wydawał mi się pewną ucieczką od wszystkiego.
Zeszłam na dół i usiadłam koło Justina.
- Wszystko dobrze? - zapytał pobierając mój policzek.
- Tak, tak. Tylko mam do ciebie prośbę
- Mów Shawty - powiedział zagarniając moje włosy za ucho.
- Możesz zabrać mnie do jakiegoś klubu czy coś? - na jego twarzy pojawił się wyraz zdziwienia.
- Nie sądzę by był to dobry pomysł - pokręcił głową i spojrzał na mnie.
- Chce zapomnieć o dzisiejszym dniu choć na chwile Justin - spuściłam głowę w dół. Zaczęłam bawić się palcami oczekując na jego opowiedz.
- No dobrze - opowiedział wzdychając głośno.
- Dziękuję - podskoczyłam radośnie całując go w policzek.
Pobiegłam na górę i weszłam do garderoby. Spojrzałam na moją czarną sukienkę której jeszcze nigdy nie miałam ubranej. Uśmiechnęłam się pod nosem przyglądając się jej i obmyślając co do niej ubiorę. Odłożyłam ją na łóżko i łapiąc telefon z szafki napisałam SMS do Seleny.
Wciągnęłam na siebie powoli sukienkę i założyłam moje czerwone szpilki. Zdawałam sobie sprawę ze jest już zima i tak dalej, ale będziemy jechać samochodem i na dyskotece na pewno będzie mi gorąco.
Moje włosy delikatnie podkręciłam i namalowałam wyraźne, czarne kreski na powiekach które kontrastowały z czerwonymi ustami. Ostatni raz spojrzałam w lustro i zeszłam wolno po schodach.
Justin stał w kuchni oparty o blat, pijąc colę. Jak zawsze wyglądał jak typowy bad boy. Spodnie lekko spadające z bioder, czarna koszulka, złoty łańcuch i snap na głowie.
Zaśmiałam się z jego reakcji kiedy mnie zobaczył. Podszedł do mnie i lekko przyciągnął do siebie.
- Wyglądasz apetycznie skarbie. Aż chciał bym...lepiej nie będę kończył - skłamałabym mówiąc, że przeszkadza mi kiedy Justin mówi "takie" rzeczy.
- Dziękuje, chyba... - zaśmiałam się, a chłopak złapał moją dłoń i zaprowadził do drzwi. Chwyciłam płaszcz i szybko go założyłam.
- Justin, nie przeszkadza ci, że parę moich koleżanek przyjdzie?
- No dobra, ale gdzie mamy jechać?
- Wspominały o jakimś Brodway'u
- To gówno, zabiorę cię do prawdziwego klubu - uśmiechnął się - kiedy indziej spotkasz się z koleżankami - wyszliśmy z domu i wolnym krokiem doszliśmy do jego samochodu.
Siedząc w samochodzie, przyglądałam się Justinowi który był skupiony na drodze, ale w jego oczach błyskały ciepłe refleksy.
Wyciągnęłam telefon, w sms'ie przeprosiłam Selene i wytłumaczyłam sytuację. Przyznaję, że nie była za bardzo wesoła, ale zrozumiała.
Patrzyłam na drogę przed nami, próbując domyśleć gdzie jedziemy.
Justin położył rękę na moim udzie i delikatnie je ścisnął uśmiechając się do mnie. Przygryzłam dolną wargę, starając się nie zarumienić.
Dojechaliśmy pod budynek z którego piwnicy wydostawały się kolorowe światła. Chłopak uśmiechnął się do mnie, po czym wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi. Chwycił moja dłoń i przyciągnął mnie do siebie. Jego ręka objęła mnie w talii i razem ruszyliśmy schodami w dół. Wstrzymałam powietrze nie będąc przyzwyczajona do głośnych pomieszczeń i dyskotek. Nigdy na takie rzeczy nie chodziłam.
-Ej, rozluźnij się - szepnął mi do ucha i pocałował w policzek. Uśmiechnęłam się i weszłam za nim do środka. Trzymałam się mocno jego dłoni.
Uderzyła we mnie fala gorąca i głośnej muzyki. Wszyscy ludzie poruszali się na parkiecie. Obserwowałam skąpo ubrane, czarnoskóre dziewczyny, które wyglądały jakby miały zaraz ujeżdżać któregoś z otaczających je chłopaków.
-Kompletnie nie mam pojęcia z robić - powiedziałam do ucha Justina tak by mnie usłyszał.
-Nie chodziłaś na imprezy? - zapytał, a ja kiwnęłam przecząco głową.
-To znaczy, że masz ze mną swój pierwszy raz - poruszył brwiami, a ja się zaśmiałam uderzając go w ramię.
-Głupek - Justin pociągnął mnie na parkiet i stanął za mną. Położył ręce na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie. Rozejrzałam się po reszcie ludzi którzy tańczyli w podobny sposób, choć dla mnie to przypominało bardziej wtykanie dupy na penisa. No, ale trudno. Zaczęłam kołysać się wraz z Justinem do rytmu muzyki i serio spodobało mi się to.
Po długim tańcu, chłopak zostawił mnie na parkiecie i poszedł po kolejne drinki. Stałam w tłumie ludzi ruszając się z resztą. Trochę już wypiłam więc zaczęłam tańczyć z jakimiś chłopakami. Poczułam dłonie na biodrach. Chwyciłam chłopaka za kark zaczynając tańczyć. Czułam oddech na szyi więc lekko ją wygięłam zamykając oczy. Po chwili poczułam ciepłe wargi na skórze. Moje usta lekko się rozchyliły, nie widziałam w tym niczego złego. Nie miałam aktualnie nikogo, więc mogę robić co chcę.
-Taka słodka - ochrypły głos - mała księżniczka - to ten ochrypły głos. Otworzyłam szeroko oczy. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego w czapce. To dlatego nie wyczułam loków.
Zaczęłam cofać się do tyłu, chcąc od niego odejść, ale szedł za mną. Przeciskałam się między tłumem aż doszłam do wyjścia. Rozejrzałam się chcąc iść w kierunku samochodu Justina, ale w ostatniej chwili  ręka oplotła mój nadgarstek. Twarz Harry'ego była parę centymetrów od mojej, a wargi jeszcze bliżej.
-Wiesz doskonale, że nie uciekniesz ode mnie - wbił się w moje usta trzymając dłoń na moich plecach, uniemożliwiając mi odsunięcie się. Uderzałam pięścią w jego pierś próbując go powstrzymać.  Oderwałam się od niego, a on wpatrywał w moją twarz.
-Nicola, kocham cię do cholery. Musisz mi wybaczyć, nie potrafię bez ciebie żyć
-Ale ja już nie chcę, Harry, nie chcę. Znowu zrobisz to samo, znowu mnie zranisz, jak za każdym razem.
-Rozumiem to, zraniłem cię - przyciągnął mnie bliżej kładąc dłoń na moim policzku - zostawię cię pod jednym warunkiem - spojrzał głęboko w moje oczy - powiedź, że już nic do mnie nie czujesz.
Poczułam jak do moich oczu napływały łzy. Spojrzałam w dół pozwalając jednej spłynąć po policzku.
-Dobrze wiesz, że nie potrafię - zauważyłam iskrę nadziei w jego spojrzeniu.
-Zrozum, że cię kocham - chwycił moją twarz w dłonie - daj mi szansę.
-To już nie jest takie łatwe, proszę cię, potrzebuję czasu - powiedziałam ściągając jego dłonie - mimo, że nigdy nie znikniesz z mojego życia, mimo, że zawsze wszystko będzie mi ciebie przypominać, to nie widzę nas razem
-Oboje dobrze wiemy, że nie mówisz tego na prawdę
-Właśnie nie Harry, jest w tym więcej prawdy niż w każdym słowie wypowiedzianym przez ciebie do mnie - wróciłam do klubu szukając Justina. Siedział przy barze i pił piwo. Chwyciłam jego ramię na co odwrócił głowę.
-Nicola, szukałem cię - wstał i chwycił moją dłoń - gdzie byłaś?
-Na dworze, musiałam odetchnąć - sztucznie się uśmiechnęłam, ale na szczęście tego nie zauważył - Chciałabym wrócić do domu.
-Nie ma problemu - pocałował mnie w policzek i ruszyliśmy do wyjścia. Rozglądałam się na wszystkie strony sprawdzając czy nie było gdzieś Harry'ego. Na szczęście nie.
Bezpiecznie dotarliśmy do samochodu. Justin zapewnił mnie że tutaj policja nigdy nie robi kontroli i da radę prowadzić.
Usiadłam na fotelu i zapięłam pasem biorąc głęboki oddech.
- Wszystko ok? - zapytał a ja tylko kiwnęłam głową. Chciałam wrócić do domu i iść spać.
- Justin?
- Tak - spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami.
- Może to dziwnie zabrzmi...ale...mogę z tobą dzisiaj spać? - zapytałam nie śmiało modląc się żeby nie pomyślał że chodzi mi o coś więcej.
- No pewnie - posłał mi ciepły uśmiech - a czemu?
- Nie czuje się dzisiaj zbyt dobrze i chciałabym z kimś spać, a ty Wyglądasz na wygodnego - cicho się zarabiałam.
Dojechaliśmy i powolnym krokiem wróciliśmy do domu. Justin pomagał mi iść, gdyż skromnie mówiąc nie urodziłam się w obcasach.
Ściągnęłam płaszcz i buty szatana od ra
zu kierując się do łazienki. Połączenie rożnych zapachów na pewno nie pomoże mi w śnie. 
Odkręciłam wodę i weszłam pod ciepły strumień. Unikam całe ciało a także włosy które były przesiąknięte zapachem papierosów.
Owinęłam się ręcznikiem i ubrałam spodnie od piżamy i jakaś dużą bluzkę. Mimo, że moje włosy były nadal wilgotne, związałam je w koczka. Umyłam zęby i ruszyłam do pokoju Justina.
Leżał w łóżku w swoich spodniach od dresu. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim powoli wzywając nogi pod kołdrą. Chłopak od
wrócił się do mnie i objął ramieniem. 
Ułożyłam głowę na jego klatce zachwycając się zapachem jego skory. Jego żel pod prysznic przypominał mi coś ale nie pamiętam co dokładnie.
- Śpimy? - zapytał a ja kiwnęłam głową. Przyciągał mnie bliżej chwytając moje udo położył je na swoje. Fala ciepła przepłynęła po mnie ale zachowałam spokój. 

Biegłam ciemną ulicą, ktoś mnie goni. Starałam się biec jak najszybciej mogłam, ale napastnik mnie doganiał.
Przewróciłam się o kamień i upadłam ciężko na ziemie. Natychmiast obróciłam się na plecy chcąc zobaczyć kto mnie goni.
Loki wystające spod kaptura i wszystko było jasne, Harry.
Chłopak wyciągnął nóż z kieszeni i chwycił moją dłoń.
- Ja cię kocham zawsze nie ważne jak wyglądasz, ale jestem ciekawy czy to samo zrobi Justin - ostrze przecięło mój policzek a ja wydałam z siebie głośny krzyk.
 
-Nicola, wszystko dobrze? - twarz Justina ukazała się po obudzeniu ze snu. 
- Coś ci jest? Krzyczałaś, że mam cię zostawić 
- Przepraszam miałam koszmar - chłopak objął mnie ramieniem i przytulił do siebie głaszcząc po głowie. 
- To tylko sen kochana - ucałował moje czoło.

Spojrzałam na twarz Justina. Wyglądał tak spokojnie kiedy spał. Ściągnęłam jego dłoń z mojej talii i wstałam z łóżka. Powoli, starając się go nie obudzić ruszyłam do drzwi. 
Stając na korytarzu wyszukałam włącznik światła ale ono nie zapaliło się. 
- Cholera - szepnęłam. Pewnie bezpieczniki wysiadły. 
Podeszłam do komody i sięgnęłam po latarkę. Dziękuję sobie, że mam dość dobre wyczucie. 
Zapaliłam ją i ruszyłam w dół po schodach.
Gdy doszłam na parter usłyszałam szelest w kuchni. Moje serce zaczęło bić szybciej. 
Cichym krokiem szłam w kierunku dochodzącego dźwięku kierując smugę światła przed siebie. Ktoś siedział na blacie. 
Wstrzymałam oddech i podeszłam bliżej. Znajome zielone oczy spojrzały na mnie.
- Witaj księżniczko - puścił mi oczko. 
- Harry co ty tu robisz? - zaczęłam cofać się w tył. 
- Dobrze cię znam skarbie - ześlizgnął się z blatu stawiając na nim szklankę - wiem, że po kłótni nie potrafisz spać, więc postanowiłem ci złożyć wizytę - był coraz bliżej mnie a ja czułam jak żołądek podchodził mi do gardła. Nie mam pojęcia jak on się tu dostał i tak na prawdę nie chcę tego wiedzieć. 
Podszedł do mnie chwytając moje obie ręce za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Nasze usta były bardzo blisko. Mój oddech przyspieszył. Jego wzrok błądził między moimi oczami a wargami. Nie wiedziałam co ma zamiar zrobić, ale wiedziałam, że nie będę potrafiła tego zatrzymać. 
- Każdego dnia, twoja miłość rani moją duszę - jego gorące ust spoczęły na kąciku moich ust. Zamknęłam oczy, ale gdy je otworzyłam, jego już nie było.

__________________________________
28 komentarzy = nowy rozdział
przepraszam, że tak późno i mówię, że rozdział będą pojawiały się między czwartkiem a sobotą :)
dziękuję za 50 000 wyświetleń <3

Harry: https://twitter.com/Harry_SWAT
Nicola: https://twitter.com/Nicola__SWAT
Louis: https://twitter.com/Louis_SWAT
Jack: https://twitter.com/Jack_SWAT
Cloe: https://twitter.com/Cloe_SWAT

Justin: https://twitter.com/Justin__SWAT

PISZCIE!

sobota, 9 listopada 2013

SWAT part 11 "Now you know my story"

Są ta­cy, którzy uciekają od cier­pienia miłości. Kocha­li, za­wied­li się i nie chcą już ni­kogo kochać, ni­komu służyć, ni­komu po­magać. Ta­ka sa­mot­ność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od sa­mego życia 
                             ~ Jan Twardowski

Wyszłam z metra  i ruszyłam do domu. Trochę ochłonęłam ale nadal nie mogłam uświadomić sobie, że Harry mnie znalazł. Specjalnie się przeprowadziłam żeby go unikać, uciec od niego, a on nie dał za wygraną.

Zaczęłam o nim zapominać, wszystko blakło, ale kiedy go zobaczyłam, wszystko wróciło.
Przypomniałam sobie co powiedział mi kiedy byliśmy oboje w szpitalu
"Za każdym razem gdy starasz się ode mnie oddalić , los jeszcze bardziej nas zbliża"
On miał rację, tak samo było w przeciwną stronę. Zawsze kiedy chciałam go zostawiać wszystko jeszcze bardziej mnie do niego zbliżało, ale kiedy wszystko układało się cudownie, nagle BUM! Koniec i kolejny raz zaczynało się wszystko pieprzyć.
Na ulicach było ciemno, w sumie jak zwykle. Była już zima więc dzień trwał już na prawdę krótko. Okryłam się mocniej płaszczem i poprawiłam torbę na ramieniu. Miałam nadzieję, że Justin będzie już w domu i spędzimy jakoś ten wieczór. Chciałam  zapomnieć o Harrym, o tym, że go spotkałam. Nie chcę znowu zaczynać tego samego rytuału: Zakochana, Zraniona, Zakochana, Zraniona...
Po jednej stronie ulicy stała grupka handlarzy narkotyków. Większość z nich była na haju i dało się to zauważyć. Nagle jeden z nich powiedział coś do mnie.
- Ej, mała! Choć się zabawić - przyspieszyłam kroku by jak najszybciej znaleźć się daleko od nich. Na szczęście mi się udało. Justin trochę nauczył mnie jak radzić sobie z takimi przygłupami. Na wszelki wypadek miałam parę rzeczy do pomoc w torebce, ale jakoś nie miałam ochoty ich używać.
Weszłam na ulicę gdzie znajdowało się nasze mieszkanie. Zauważyłam znajomy samochód. Mustang.
Wręcz zaczęłam biec, kiedy wysiadł z niego Harry. Przecisnęłam się przez kolejne grupki afroamerykanów i dobiegłam do drzwi domu. Zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu kluczy. Kiedy już je znalazłam, wypadły mi z rąk.
Harry wybiegł z zza rogu. Chwyciłam pęk najszybciej jak potrafiłam. Próbowałam znaleźć odpowiedni klucz w pośpiechu sprawdzając jak blisko jest Harry. Wbiegłam do domu zamykając drzwi w które po paru sekundach zaczął uderzać.
- Co się dzieje - Justin stanął za mną. Podszedł do drzwi i chwycił za klamkę.
- Nie! Justin nie otwieraj!
- Przestań Nicola - odepchnął mnie delikatnie od siebie i po chwili stanął twarzą w twarz z Harrym.
Tego obawiałam się najbardziej, ich spotkania.
Zakryłam usta dłońmi by powstrzymać krzyk. Podbiegłam do nich z zamiarem rozdzielenia ich. W skutku ręka Harry'ego odepchnęła mnie. Uderzyłam mocno o ścianę. Skluliłam się z bólu, a pojedyncze łzy spłynęły po mojej twarzy.
W tym momencie oboje spojrzeli na mnie. W oczach Harry'ego zobaczyłam przerażenie i dezorientację. Podbiegł do mnie i podniósł z ziemi. Skuliłam sie ze strachu.
- Przepraszam, ja niechciałem. Nie wiem co we mnie wstąpiło - zaczął sie tłumaczyć, a ja nawet nie odwarzylam sie na niego spojrzeć.
- Proszę cię - próbował skierować moją twarz na swoją, ale ja za każdym razem odwracałam wzrok i coraz bardziej płakałam.
Justin chwycił Harry'ego za ramiona i wypchnął go, zamykając drzwi.
- Do cholery! Co to miało być? - chłopak podszedł do mnie i zaprowadził do salonu, sadzając na kanapie
-Wszystko dobrze?
-Nie Justin, nic nie jest dobrze - spojrzałam smutno na chłopaka ocierając mokre poliki.
-Kto to był? - zapytał siadając obok mnie i skupiając na mojej twarzy.
-To Harry - powiedziałam cicho - Mój były uwagę
-Czemu on był taki wściekły?
-To długa historia - opuściłam głowę spuszczając wzrok.
-Mamy czas - chłopak lekko się do mnie uśmiechnął.
-Na prawdę nie wiem czy chcę o tym rozmawiać.
Spojrzałam na chłopaka. Nie byłam pewna czy powinnam powiedzieć wszystko Justinowi. Nie znaliśmy się specjalnie długo, ale czułam, że mogę mu zaufać.
Poczułam jego rękę na moim kolanie.
-Mów- powiedział ciepłym tonem głosu. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam.
-Jak wiesz, mieszkałam w Anglii. Moja mama zmarła kiedy byłam mała. Nie byłam zwykła nastolatką, która chodziła do szkoły, miała przyjaciół itp. Musiałam zarabiać na siebie i ojca który stoczył się na samo dno. Sprzedawałam swoje ciało by płacić za rachunki, żywić siebie i ojca. - widziałam jak wyraz twarzy Justina zmienia się z każdą sekundą.
-Harry był jednym z moich klientów. Zrobiłam wszystko co miałam, ale on nie chciał mnie zostawić w spokoju. Potem zaczął grozić mi, że zrobi coś mojemu ojcu, a mimo wszystko nie chciałam tego więc robiłam co kazał. Przez niego moje życie zmieniło się w piekło, ale z drugiej strony zakochałam się w nim. Potrafił być czuły, opiekuńczy i dawał mi to czego potrzebowałam i nigdy nie miałam. Po jakimś czasie zaszłam w ciąże, ale straciłam dziecko - łzy napłynęły do moich oczu a głos zaczął się załamywać - Nie pytaj jak, to długa i skomplikowana historia. Po tym ja i Harry do siebie "wróciliśmy" choć nie wiem do końca czy kiedykolwiek byliśmy na prawdę parą. Kiedy wszystko wydawało mi się układać, wszystko wracało do normy i czułam się przez niego kochana, pewnego ranka przyszła policja i został skazany na rok więzienia. Tego samego dnia zmarł mój ojciec. Czułam się przez wszystkich opuszczona, nie potrzebna nikomu. Parę prób samobójczych które się nie powiodły. Jack i Cloe pomagali mi przez cały czas, ale popadałam w kompletną pustkę z której nie potrafiłam się wydostać. Codziennie rozmawiałam z Harrym ale to mi nie pomagało.
Kiedy w końcu wyszedł na wolność byłam szczęśliwa ale moje szczęście nie trwało nawet 24 godziny. Następnego dnia znalazłam narkotyki w jego torbie, a on powiedział, że nie nigdy mnie nie kochał - zaczęłam płakać a Justin był oszołomiony - czułam się jak śmieć, byłam tak złamana, że nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Tym razem nie chciałam się zabić, postanowiłam się wyprowadzić, tak znalazłam się u ciebie. Zaczynałam o nim zapominać, godzić się z przeszłością, pomogłeś mi w tym bardzo, ale dzisiaj kiedy zobaczyłam go kiedy wychodziłam z pracy, wszystko się zawaliło. Wszystko co zdążyłam zbudować. Nie wiem dlaczego on to robi, dlaczego nie może mnie zostawić. Specjalnie wyjechałam z Anglii żeby go nie widywać, ale mimo wszystko znalazł mnie. Proszę, znasz całą historię - zapłakana pobiegłam do pokoju i zakluczyłam drzwi. Położyłam się na łóżku, cała zakrywając kołdrą. Cała moja twarz była mokra wraz z poduszką na której leżałam.
Harry znowu wszystko niszczy, znowu zamienia moje życie w to samo gówno.
Poczułam jak ktoś kładzie się obok mnie. Byłam pewna, że to Justin. Objął mnie ramieniem i przytulił do siebie. Otarłam kolejny raz łzy i zaczęłam zasypiać. Kiedy powoli odpływałam usłyszałam jedno zdanie.
-Śpij dobrze księżniczko - ten głos na pewno nie należał do Justina. Wyrwałam się ze snu i zaczęłam rozglądać po pokoju. Podeszłam do drzwi sprawdzając czy nadal są zamknięte i były. Nie to na pewno musiało mi się przyśnić, albo właśnie Harry leżał ze mną w łóżku.
Zakryłam głowę kołdrą i zjechałam po ścianie na ziemię. Łzy znowu wydostały się z moich oczu.
-Nie chcę tego bólu, nie chcę więcej czegoś czuć - mówiłam do siebie choć podświadomie miałam nadzieje, że w końcu Bóg mnie wysłucha. Wyśmiałam siebie samą w duchu.
Powoli wstałam z ziemi i ruszyłam w stronę łóżka. Zatrzymałam się przy szafce nocnej spoglądając na zdjęcie moje i Harry'ego. Uderzyłam w nie pięścią zbijając szybkę.
-Czemu musisz wszystko niszczyć!? - krzyczałam. Czułam się na prawdę zdesperowana.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam się na nim kołysać. Zza okna usłyszałam dziwne dźwięki, jakby ktoś zbiegał bo schodach przeciw pożarowych. Wychyliłam głowę i zauważyłam jak ktoś biegnie wzdłuż drogi.
*Harry*
-Kurwa mać! - krzyknąłem kiedy ten kutas wypchnął mnie za drzwi.
Wspiąłem się po schodach do okna jej pokoju. Stanąłem przy nim ale od razu odskoczylem kiedy Nicola wbiegła do środka. Życiła sie na łóżko cała zapłakana. Kiedy zakryła głowę kołdrą postanowiłem wykorzystać sytuacje i wszedłem przez okno do niej.
Polozylem sie obok na łóżku i zacząłem gladzic jej ramię. Jej oddech sie uspokajał a oczy powoli zamykały. Kiedy uznałem ze zasnela, szepnąłem jej do ucha.
- Śpij dobrze księżniczko - wyszedłem przez okno i zbieglem po schodach zakładając kaptur.
Wsiadlem do samochodu i jechałem w stronę domu Jacka od którego zabralem mu klucze.
Wszedłem do środka i ściągnąłem buty i płaszcz. Rozejrzałem się i stwierdziłem, że nie jest tak źle. Najbardziej irytujące było to że sypialnia była połączona z salonem. "Zero prywatności stary" pomyślałem. 

Jack wspominał mi o zapasie fajnych rzeczy na piętrze, więc nie wahając się, wszedłem po schodach. Otworzyłem jedyne drzwi i zatkało mnie na widok zgrzewek alkoholu i paczek przeróżnych narkotyków i dopalaczy. Uśmiechnąłem się sam do siebie lekko przymykając oczy.
Podszedłem do jednego z regałów i wyciągnąłem butelkę wódki. "Jestem pierdolonym sukinsynem" pomyślałem pociągając łyk płynu. Wróciłem na dół rzucając się na kanapę. 
"Uderzyłeś ją" powiedział głos w mojej głowie. Kolejny raz płyn wpłynął w moje usta. 
"Ona cię nie potrzebuje" następny. 
"Nie potrafisz kochać bo twoja matka cię zostawiła" ten pierdolony głos nie chciał się zamknąć. 
"Jesteś nikim"
"Nie jesteś nikomu potrzebny"
"Odpuść sobie"
"Niszczysz jej życie"
Za każdym razem kiedy kolejna myśl do mnie docierała, butelka stawała się coraz bardziej pusta. 
Kiedy nic już w niej nie zostało, wszedłem na górę po kolejną która podzieliła los poprzedniej. 
Nagle do głowy przyszedł mi pomysł. Lekko chwiejąc się na nogach, chwyciłem kluczyki od samochodu i wyszedłem z domu. Nie myślałem o tym czy policja mnie złapie, czy spowoduje wypadek. 
Chciałem ją zobaczyć. 
Wjechałem na drogę, starając się trzymać równo drogi co nie było proste. Zastanawiałem się po co w ogóle tam jadę, przecież to i tak nic nie da. Ale jak to człowiek po alkoholu, stałem się bardziej odważny.
Podjechałem pod blok i wysiadłem z samochodu. Nie zwracałem uwagi na to, że cała ziemia się kręciła. Stanąłem przy metalowych schodach i ruszyłem nimi na górę, zatrzymując się przy odpowiednim oknie. Spojrzałem do środka. 
Nicola, skulona w kocu siedziała na łóżku, kołysząc się lekko w przód i tył. 
Lekko zapukałem w okno a jej zapłakane oczy spojrzały w moją stronę. Chuchnąłem w szybę, przez co lekko się zaparowała i wskazującym palcem narysowałem serce, następnie wskazując na nią. Wymówiłem bezgłośnie dwa słowa "Kocham cię" i opadłem w tył opierając się o poręcz schodów. 
Okno uniosło się do góry i stanęła w nim Nicola.
-Harry, co ty wyrabiasz?
-Kocham cię - wybełkotałem upitym głosem.
-Jesteś pijany, wracaj do domu, hotelu, gdziekolwiek.
-Nie mogę - odpowiedziałem przecierając twarz dłońmi. 
-Owszem Harry, możesz - odpowiedziała ocierając czerwony nos rękawem bluzki. 
-Może i tak, ale nie chcę, Nicola wybacz mi - podszedłem do niej na kolanach. W jej oczach widziałem zakłopotanie, brak pewności. 
-Czy ty zawsze musisz mnie tak niszczyć? Harry nie zniosę kolejny raz tego bólu - łzy spłynęły po jej policzkach. 
-Nie płacz księżniczko.

______________________________
26 komentarzy = nowy rozdział
przepraszam, że nie w czwartek ale miałam dużo rzeczy na głowie no i chciałam trochę się rozerwać, jakoś tak wyszło :) dziękuję za wszystkie dotychczasowe komentarze i jeśli to was może jakoś zachęci to dla osoby która napisze najlepszy komentarz (kreatywny) zadedykuję następny rozdział i jeśli ma bloga to mogę go zareklamować :)

Harry: https://twitter.com/Harry_SWAT
Nicola: https://twitter.com/Nicola__SWAT
Louis: https://twitter.com/Louis_SWAT
Jack: https://twitter.com/Jack_SWAT
Cloe: https://twitter.com/Cloe_SWAT

Justin: https://twitter.com/Justin__SWAT
PISZCIE!