poniedziałek, 24 czerwca 2013

Stay...in A team part 15


- Nie rób tego ! -podbiegłam do nich i ciągnęłam Harrego w tył- wszystko dobrze Zayn ? On kiwnął głową i oboje  zaczęli wybiegać.
- Nicola choć -wolał Niall ,ruszyłam zaraz za nimi i wtedy się odwróciłam. Harry stał w progu oszołomiony. W jego oczach widziałam tyle uczuć ,że nie można ich nawet wymienić.
- przepraszam -cicho powiedziałam i wyszłam. Wsiadłam do samochodu gdzie siedzieli już chłopacy i odjechaliśmy. Siedziałam z przodu obok Zayna.
- będzie dobrze, mówię ci -powiedział kładąc dłoń na mojej. Wtedy przypomniało mi się jak zawsze robił to Harry. Te jego oczy były inne. Nie tak jak zawsze. Ta tęsknota, ból, to nie było do niego podobne.
Wpatrywałam się w drzewa które mijaliśmy. Brakowało mi go ale po tym co kazał mi zrobić, to jest za trudne by szybko to wybaczyć. Czy żeby kiedykolwiek to wybaczyć. Też nie chce tego dziecka ale to jednak jest życie. Nie można tego zabrać tylko dlatego ,że jest niechciane czy było przypadkiem, bo ono nie jest niczego winne. W podświadomości mam jednak małą nadzieje, że może okaże się że to dziecko nie przeżyje ale jeśli tak się nie stanie to urodzę je i wychowam. Moja matka była w bardzo podobnej sytuacji. Ojciec tez kazał jej mnie usunąć, ale podobno gdy mnie pierwszy raz zobaczył to powiedział ,że był głupi i że trzyma na rękach ich cud. U mnie tak nie będzie. Jeśli już to dziecko przyjdzie na świat to pewnie nie będę miała gdzie mieszkać i wrócę do ojca pijaka. Nie chce mieć takiego życia.
- ej Nicola ? Już jesteśmy -usłyszałam głos Zayna
- oh sorry, zamyśliłam się
- nie bój się będzie dobrze -dodał brunet. Weszliśmy do domu a ja od razu ruszyłam w stronę kanapy i skuliłam się w jej rogu.
Moje życie jest do kitu, zawsze wszystko się psuje. Nigdy nie będzie normalnie. Jakbym nie mogła się po prostu ustatkować z jakimś miły chłopakiem, mieć z nim pięknego domu, gromadki dzieci i psa.
Kurcze muszę wziąć coś od chłopaków żeby zapomnieć.
- Zayn! -krzyknęłam. Po chwili był już w pokoju - daj mi coś mocniejszego niż ostatnio
- jesteś tego pewna ? Jesteś w ciąży
- nie chce tego cholernego dziecka, wiec przestań gadać i dawaj 
- dobra -wyszedł a po chwili wrócił z woreczkiem białego proszku.
- co to jest ?
- kokaina, zapomnisz o tym co się stało, dokładnie tak jak chcesz
- dzięki Zayn - uśmiechnęłam się do niego. Usiadł koło mnie i otworzył folię. Wysypał trochę substancji na stolik i sięgnął po portfel. Wyciągnął z niego kartę kredytową i małą rurkę. Zaczął rozdrabniać proszek potem wręczył mi rurkę.
- włóż ją do nosa, zatknij drugą dziurkę i zaciągnij -przysunął mi równą linie na karcie. Zbliżyłam się i wciągnęłam narkotyk. Za gilgotało mnie więc odchyliłam głowę do tylu i nabrałam powietrza przez nos. Zamknęłam na chwile oczy. Wzięłam głębokie oddechy i wpatrywałam się jak Zayn wciąga swoją kreskę. Poczułam dziwna ochotę zrobienia czegoś. Wstałam z miejsca i spojrzałam na bruneta. Wyszłam na dwór. Było jasno wiec od razu dostrzegłam basen. Pobiegłam w jego stronę i wskoczyłam. Zaczęłam krzyczeć i chlapać Nialla który stał już przy drabince.
- Zayn co ty jej dałeś ?
- koki, wyluzuj -chłopak dołączył do mnie
- idioto przecież ona jest w ciąży
- bla bla bla - mówiłam unosząc się na wodzie -Niall blondynku ty mój najdroższy, kocham Cię !
Niall wyszedł a ja z Zaynem nadal bawiłam się w basenie.
Podpłynęłam do bruneta, objęłam go nogami w pasie a on złapał mnie za uda. Przywarłam wargami do jego ust. Zaczęłam go całować. Nie wiedziałam co robię. Byłam tak dziwnie natarczywa, normalnie wpychałam mu język do buzi. Zaczęłam bawić się jego włosami, unosząc je delikatnie w górę.
- te te kochanieńki nie myśl ,że ja Cię kocham czy coś -mówiłam. Byłam bardzo odważna jeśli chodzi o gadkę w tym momencie. To chyba ta kokaina.
- ale nie obraziłam bym się gdybyś ściągnął ze mnie ciuchy -Boże co ja wygaduje ?
- mi też by to nie przeszkadzało -uśmiechnął się. Dlaczego gadam takie głupoty? Wcale tego nie chce ! Zayn zaczął wychodzić z basenu na leżaki. Chciałam a raczej musiałam coś zrobić ale nie mogłam. Brunet własnie kładł mnie na poduszkach gdy pojawił się Niall. DZIĘKI CI PANIE BOŻE!
- Zayn! Opanuj się -podbiegł do nas szybko -masz dziewczynę
- no własnie Zayn ! Oj oj oj -powiedziałam dziwnym tonem -wstydź się chłopcze -kiwałam palcem przed jego twarzą gdy wstałam. Ruszyłm w stronę wejścia do domu. Po drodze słyszałam krótki dialog chłopaków
" -weź dorośnij, tez lubię czasem sobie wziąć ale jak tak będzie dalej to Perrie Cię zostawi
- oj nie przesądzaj ,nie musi nic wiedzieć
- człowieku ! Nie możesz cały czas ćpać ! To ze twoi rodzice maja full forsy i nie wiedzś na co ja wydajesz nie znaczy ,że masz się staczać!
- skończ już ględzić "
Usiadłam na kanapie, starając się uspokoić. Cały czas mnie nosiło. Łaziłam w góre i dół po schodach, nieustannie aż w końcu narkotyk przestał działać. Wtedy zaczęłam sklejać wszystko do kupy. Wychodzi  na to że gdyby nie Niall to własnie leżała bym pewnie z Zaynem w łóżku lub na leżakach czekając aż oddechy bo dobrym sexie się ustabilizuja. Jeju jak dobrze ,że ten blondasek ma wyczucie czasu. Zrobiłam się głodna wiec poszłam do kuchni, która wyglądała jak w jakiejś restauracji. Podeszłam do lodówki i otworzyłam ją szukając przekąski. Własnie sięgałam po jogurt gdy poczułam czyjeś dłonie na biodrach. Odwróciłam się, to Zayn.
- no hej -uśmiechnął się
- em Zayn ? Możesz mnie puścić ?
- wiesz jakieś parę minut temu chciałaś się ze mną kochać
- hmm wiem -ruszyłam w stronę stolika - ale wiesz ... ujmę to tak. To przez koke nie panowałam nad sobą a poza tym ty masz dziewczynę a ja prawdopodobnie dziecko. Wiec ...
- wiesz, jeśli chodzi o Perrie to mało mi na niej zależy
- to po co z nią jesteś ?
- fajnie się ją pieprzy
- typowa postawa faceta -przewróciłam oczami i podeszłam do zlewu.

*Harry*
To co się dzisiaj stało było ...
Nawet nie umiem tego określić. Nie dam rady o niej zapomnieć. A ten ciemny chłopak... skądś go kojarzę. Zayn... Zayn a nazwisko ?
Wiem mój kumpel zna się na takich sprawach. Wyjąłem telefon i wybrałem numer.
- Liam ? Słuchaj jak Twój przyrodni brat ma na imię ?
- Zayn a co ?
- a on nadal mieszka w Lodnynie ?
- tak, razem ze swoim kolega z Irlandii... Niallem
- oh interesujące ok dzięki -Liam jeszcze coś gadał ale się rozłączyłem. Czyli dobrze go kojarzyłem. To brat Liama. Kurwa ! Brat mojego przyjaciela ma moja dziewczynę a przy okazji mały bonusik. Moje dziecko. Nie no nie mogę pozwolić na to żeby Nicola z nimi mieszkała. Przecież ci dwaj idioci handlują prochami. Przyznaję towar maja dobry ale są kompletnymi osłami mimo ,że są starsi. Zaynowi to już wiele razy urwałbym coś ale to jednak rodzina Liama. Szczególnie przegrabił sobie u mnie kiedy przelizał się z moją przyjaciółką, potem zerżnął w kącie dyskoteki i zostawił. Nilla słabo znam ale ma znacznie więcej oleju w głowie i docenia swoją dziewczynę.
Oj nie nie pozwolę żeby Zayn choć tknął Nicole.
Chwyciłem płaszcz wciągając buty i wyszedłem w stronę samochodu. Na szczęście pamiętam drogę do domu Liama. Odpaliłem silnik i ruszyłem.
Po głowie cały czas chodziły mi obrazy Zayna który dobiera się do Nicoli. Jeśli dotknął ją choć raz kiedy tego nie chciała to powyrywam mu nogi z dupy.
Dojechałem na miejsce. Wysiadłem i zadzwoniłem do drzwi. Otworzył Niall.
- no hej ! Pamiętasz mnie ? Stary kumpel Liama -wepchnąłem się środka i wszedłem do salonu. Tu ich nie było, usłyszałem głos Nicoli dochodzący z kuchni. Otworzyłem drzwi
- zostaw mnie ! -krzyczała odpychając Zayna rękoma. On aż się na nią ślinił. Podszedłem do nich i pociągnąłem go za koszulkę w tył. Przewrócił się na ziemie. Zadałem mu pierwszy cios w szczękę. Jeśli chodzi o bicie to nawet znacznie starsi nie mieli szans ze mną. 
- Niall ! -słyszałem głos Nicoli. Po chwili wbiegł irlandczyk. Jego oczy się rozszeżyły
- Harry on jest naćpany, zostaw go, nie wie co robi ! -chłopak ciągnął mnie w tył. Zatrzymałem pięści przed kolejnym ciosem. On ma racje. Co da nawet to ze go pobije ? Tym bardziej ona będzie się mnie bała. Cholera ! Mam tego dość ! Zawsze tylko ona mnie hamuje. Gdyby nie to, wykastrował bym go jednym z kuchennych noży. Zasługiwał na to. Wstałem z ziemi i wyszedłem z domu, po drodze zbijając wazon. Wsiadłem w samochód i odjechałem z piskiem opon. Ten idiota ją dotknął a ona jeszcze go broniła. Musiałem jakoś wyładować swoją złość i napięcie. Wyjąłem telefon i wybrałem numer- Hej Jack. Masz może dla mnie małe zlecenie ?
- witaj... a właściwie to tak
- zamieniam się w słuch
- jest pewien facet który jest mi winny 5000. Miał czas ale go nie dotrzymał , więc poproszę cię żebyś się nim zajął, adres wyślę ci sms-em. Tylko pamiętaj, żeby nie było śladów...
- załatwione
- a potem wpadnij do mnie, czeka na ciebie towar do przetestowania - rozłączył się. Mówiąc towar miał na myśli kolejną dziewczynę która miała trafić do agencji. Otrzymałem wiadomość i udałem się na podaną ulicę. Stanąłem przed ogromną posiadłością. Zazwyczaj ci którzy wyglądają na grube ryby okazują się po prostu cwaniakami którzy się zadłużają i nie oddają. Niestety Jack był facetem który nie odpuszczał... sam się prawie o tym przekonałem. Też byłem mu winny kasę ale odpracowałem to wyrównując jego rachunki. Zauważyłem lekko otyłego mężczyznę który wyszedł z domu. Zbliżał się do bramy przy której stałem. Wysiadłem z samochodu i podszedłem bliżej
- dobry wieczór, wie pan jak dojechać tu ? -wskazałem palcem miejsce na mapie w telefonie. On zbliżył się do bramy.
- musisz pojechać tam i ... -przyłożyłem mu pistolet do głowy.
- z pozdrowieniami od Jacka -nacisnąłem spust. Mężczyzna upadł na ziemię uderzając głową o asfalt. Chwyciłem klucze które zaciskał w dłoni i otworzyłem bramę. Moim zadaniem zawsze było
-sprzątnąć
-zatrzeć ślady
-zostawić ciało w miejscu odebrania go przez innych
tak też zrobiłem. Wiem że to jest okropne, zabijanie ale taki jest ten świat. Każdy troszczy się tylko o siebie.
Wychodząc zostawiłem klucze za krzakiem i odjechałem. Teraz jak najszybciej odjechać.

Byłem już przy klubie ze striptizem Jacka. Różowe światła oślepiały mnie i uniemożliwiały ostre widzenie. Gdy wszedłem przez metalowe drzwi przywitałem skinieniem głowy bramkarza który był moim "kolegom" jeśli można tak powiedzieć. Usiadłem przy barze gdzie drinki podawała jakaś nowa, młoda dziewczyna. Wypiłem kieliszek wódki i ruszyłem do biura Jacka. Wszedłem do środka. Unosiła się tam gęsta mgła dymu od papierosów, a sam wspominany siedział na fotelu za biurkiem z drobną brunetką na kolanach.
- zrobione -powiedziałem zatrzaskując drzwi
- bardzo dobrze, jestem z ciebie dumny Harry, wiesz że zawsze byłeś dla mnie jak syn- tak w sumie to on mnie wychował. Wiem , że to nie był nawet w najmniejszym stopniu dobry materiał na "rodzica", ale chociaż nauczył mnie ,że trzeba twardo stąpać po ziemi i nie przywiązywać się do nikogo.
- mam dla ciebie ciekawy okaz - wskazał na drzwi - sprawdź wszystko dokładnie -mrugnął
- się rozumie -wszedłem do pokoju obok. To było kolejne z moich zajęć w tym całym gównie. Testowanie tych dziewczyn. Niby nie chciałem tego robić ale jednak musiałem. Jak to Jack zawsze mówił "nie bądź gej i pedał, pokaż co potrafisz". Od kiedy skończyłem 17 lat już zacząłem to robić. Sprawdzać każdą biedną dziewczynę, ale kiedy poznałem Nicole... w ogóle nie chciałem tego robić. Nic i nikt nie potrafiłby mnie zaspokoić tak jak ona. Wystarczyło mi nawet zwykłe patrzenie na jej ciało. TYLE
Zmrużyłem oczy i dostrzegłem na prawdę młodą dziewczynę. Mogła mieć około 14- 15 lat. Jej twarz była zapłakana. Nie mogłem tego zrobić, podszedłem do niej
- nie płacz i posłuchaj, nic ci nie zrobię ale musisz mi pomóc, rozumiesz ? -kiwnęła głową - wyjdziemy teraz stąd i odwiozę cię gdzie będziesz chciała, tylko żadnego piśnięcia rozumiesz ? -powtórzyła gest. Wyciągnąłem do niej rękę i poprowadziłem za sobą. Jack był już pewnie na sali więc wymknąłem się tylnymi drzwiami. Nie wiem jak on mógł brać tak młode dziewczyny, przecież ona może być nawet jeszcze nie tknięta.
Doszliśmy do samochodu, wpuściłem ją na tylne siedzenie i dałem koc. Była już przygotowana na moje przyjście. Jak każda poprzednia ubrana w koronkową skąpą bieliznę. Okryła się ,oparła o szybę i zamknęła oczy. Wyglądała jak ona... gdy zabrałem ją z dworca. Wszystko mi ją przypominało...

10 komentarzy:

  1. To jest takie piękne Czekam na Następny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah kochana...kiedy tyś tu była...prahistoria :DD

      Usuń
  2. ty masz dar!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwww <3
    I jeszcze raz awww <3
    KOCHAM TO! ;33

    OdpowiedzUsuń
  4. Omaj gott! nie czytałam twojego bloga pare dni a tu mam takie zaległoście :)
    Chyba padne na zawał przez te zwroty akcji :D Od razy w tym komie pochwalam poprzednie rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty masz jakiś dar :) Błagam nie zawieszaj bloga :/ Ten blog jest super! :D
    Kocham go <3

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie to piszesz *.* nie przestawaj <3

    http://imaginyy1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham to !!! ty masz chyba jakiś dar , podziel się talentem !

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy dodajesz następny bo już się nie mogę doczekać !?!

    OdpowiedzUsuń