Co to za cholerne światło ? Pewnie jak zwykle zasłony w pokoju się odsunęły. Poczułam jak ktoś mną trzęsie.
- zostawcie mnie ! - krzyknęłam
- proszę pani ? Proszę otworzyć oczy jeśli mnie panie słyszy - usłyszałam damski głos. Powoli starałam się unieść ciężkie powieki, ale gdy tylko próbowałam zobaczyć jakiś obraz, uderzało we mnie ostre światło. Po kilku próbach w końcu mi się udało. Zobaczyłam ciemną kobietę w białym stroju, to była pielęgniarka. Skąd ona ...? Rozejrzałam się, byłam w szpitalu.
- skąd ja się tu wzięłam ?
- przywiózł panią ten chłopak - wskazała ręką na śpiącego Harrego. Siedział na krześle oparty o ścianę.
- co mi się stało ? - zapytałam a ona powoli usiadła obok mnie
- zażyła pani na prawdę spora dawkę kokainy, co spowodowało, że straciła pani dziecko. Bardzo mi przykro. Jeśli będzie pani potrzebowała pomocy psychologa lub czegoś takiego... damy pani namiary - położyła rękę na mojej i potarła ją w geście współczucia. Uśmiechnęła się lekko i wyszła.
Od razu przeniosłam swój wzrok na Harrego. W ogóle skąd on się wziął w tym barze. Ostatnie co widziałam tego wieczoru to jego rozmazana twarz. Po co mnie ratował skoro ma mnie gdzieś, skoro byłam dla niego tylko "kolejną" ? Wolała bym żeby mnie tam zostawił i był by problem z głowy... a nawet dwa.
Zauważyłam, że zaczyna się kręcić , co oznaczało, że powoli się budzi. Szybko odwróciłam się do niego plecami i mocno zacisnęłam oczy. Poczułam jego dłonie na moich ramionach. przekręcał mnie do siebie.
- wiem, że nie śpisz. Nie udawaj - coraz mocniej zaciskałam powieki gdy czułam, że zmniejsza się dystans między nami. Przeniósł ręce po obie strony mojej głowy i złączył nasze wargi. Lekko uchyliłam się od pocałunku wbijając głowę w poduszkę. Ale to było za silne, jego zapach mnie ogarnął. Czułam jego smak w swoich ustach. Jego język walczył z moim który na początku się opierał, ale gdy jego ciepło rozniosło się po wnętrzu moich ust uległ. Położyłam rękę na jego karku zakręcając parę loków w palce. Jego dłonie powędrowały na moje biodra krążąc po nich w górę aż pod piersi.
Nagle usłyszałam dźwięk otwierania drzwi. Odepchnęłam Harrego i potarłam ręką o usta. To była Cloe. Skąd ona się tu wzięła ? Skąd wiedziała, że jestem w szpitalu ? Przecież tak dawno się nie kontaktowałyśmy.
- dobrze, że przyszłaś - powiedział Harry podając rękę mojej przyjaciółce.
- skąd ty tu ? - jąkałam się przyglądając zaistniałej sytuacji.
- on po mnie zadzwonił, zazdroszczę ci takiego troskliwego chłopaka - Harry uśmiechnął się lekko patrząc z zawstydzeniem w ziemię.
- tylko, że on nie jest moim chłopakiem - dodałam a uśmiech z jego twarzy zniknął i zamienił się w wyraz rozczarowania i zażenowania.
- oh... myślałam, że jesteście parą - dodała Cloe
- nie, tylko znajomymi
- zależy jak dla kogo - wtrącił Harry i wyszedł z zaciśniętymi pięściami.
Cloe chwile stałą zdezorientowana. Poklepałam miejsce obok mnie na którym po chwili usiadła.
- co ci się stało ?
- w sumie sama nie wiem ... ale powiedzieli, że straciłam ciążę
- to ty byłaś w ciąży ? Z kim ?
- z Harrym - powiedziałam cicho pod nosem i spuściłam głowę głaszcząc mój brzuch.
- przykro mi - spojrzała na mnie i położyła dłoń na mojej - wiem, że była byś dobra matką
- ja wcale nie chciałam tego dziecka
- ale jak to ? Dlaczego ?
- dlatego, że Harry kazał mi je usunąć
- wiesz trochę go rozumiem, pewnie jest jeszcze młody i nie chciał tego tak szybko kończyć. Ile on ma w ogóle lat ?
- chyba 20
- to widzisz, poza tym jak to by wyglądało ? 17 letnia matka i 20 letni ojciec
- czy ty nie słyszałaś ?! Kazał mi usunąć NASZE dziecko, które sam zrobił
- nie ważne jak teraz między wami jest po tym wszystkim, widzę,że on cie kocha, żaden chłopak jeszcze nigdy tak na ciebie nie patrzył - wstała kładąc na moim stoliku kwiatka i wyszła.
Usiadłam na rogu łóżka i schyliłam głowę przegarniając lekko moje włosy. Po chwili usłyszałam dźwięk otwierania drzwi. Do środka wszedł Harry z kawą w ręce która po chwili postawił na stoliku obok mojego łóżka. Usiadł obok mnie
- dlaczego mi to robisz ? - zapytał starając się dostrzec moją twarz
- co robię ? to że byłam z tobą w ciąży ? to że w ogóle pojawiłam się w twoim życiu ? o to ci chodzi ?
- chodzi mi o to, że zawsze musisz się tak zachowywać
- ale jak ? - mój to powoli przechodził w krzyk
- musisz zgrywać niedostępną i o wszystko się obwiniać - położył rękę na moim udzie i powoli jechał nią w górę. Lekko zadrżałam pod jego dotykiem.
- przestań !- krzyknęłam i wstałam - mam dość tego wszystkiego ! Tego, ze nie wiem o co ci chodzi, raz zachowujesz się jakbym była z tobą w związku, jakby ci na mnie zależało, zaraz traktujesz mnie jak dziwkę, przedmiot do pieprzenia a jeszcze później jak kogoś obcego. Ja już nie chcę tak żyć ... - łzy napłynęły mi do oczu. Usiadłam na krześle i obserwowałam jak krople łez spadają na ziemię. -
- chciał bym ci powiedzieć wszystko co czuje, co myślę, nie chciał bym byś czego kolwiek związanego ze mną była nie pewna ... ale nie potrafię
- spróbuj
- postaram się tylko obiecaj mi jedno - przybliżył wargi do moich - nigdy mnie nie zostawisz - pocałował mnie. Było to chyba najbardziej romantyczny pocałunek w moim życiu. Pierwszy raz poczułam, że mu an mnie zależy. Nie byłam tego w 100% pewna ale czułam to. Położył dłoń na moim prawym policzku i ocierał kciukiem łzy które po nim spływały. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie, przytulając tak jak nigdy.
- nie chcę cię więcej tracić - szepnął do mojego ucha.
- to tego nie rób...