wtorek, 14 maja 2013

Stay...in A team part 8


Cały czas bawiłam się jego palcami. Były zabawnie duże. Myślałam
czy zacząć rozmawiać z Harrym, ale nawet jeśli to o czym ?
-Harry? -spojrzał na mnie pytająco- możesz mi o sobie coś  
opowiedzieć ?
-ale co ?
-nie wiem, czy masz rodzeństwo gdzie są twoi  
rodzice- zaczął myśleć. Przypomniałam sobie co powiedział jeden z  
tych kolesi "skończysz gorzej niż Twój ojciec"
-uwierz lepiej nie będę ci opowiadał
-a Twój tata , mama ?
-mama zostawiła mnie z ojcem kiedy miałem 3 lata a on ... zabili go  
ci faceci -zrozumiałam dlaczego Harry taki jest. Oschły, brutalny,  
zawzięty. To jego życie sprawiło ,że się taki stał.
-przykro mi
-nie potrzebnie. Co się stało już się nie odstanie- chwile zapadła cisza
a u Ciebie ? Jak to wygląda ? Rodzice ? Rodzeństwo ?
-moja mama zmarła kiedy miałam 10 lat. Ojciec się załamał i  
zaczął pić, musiałam sama na siebie zarabiać bo tata się mną nie  
interesował
-to teraz rozumiem dlaczego dziewczyna taka jak ty została  
prostytutką -spojrzał w moje oczy i zaczął głaskać mój policzek
-jak oni mogli ? Dotykać tak delikatnej istoty- przegarniał moje włosy  
nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego. Zjechał delikatnie na moje  
biodro i kreślił na nim linie w gore i w dół . Chwyciłam jego rękę  
i przycisnęłam do szyi
-Harry, przytul mnie -położył się na wznak.
Oplótł mnie ramionami. Wtuliłam głowę w zagłębienie ramion a  
on ucałował moje czoło.
-takiego Cię chce -szepnęłam a on mocniej zacisnął się wokół mojego  
ciała. Był niesamowicie ciepły.
-śpij - uśmiechnął się do mnie promiennie
-nie chce - moja twarz nabrała grymasu 
-spokojnie zostanę póki nie zaśniesz
-ale jak się obudzę to Ciebie nie będzie
-pewnie tak
-dlatego nie chce zasnąć- pocałowałam jego brodę.
Długo rozmawialiśmy. W sumie o wszystkim i o niczym, nie da się tego  
określić jako jeden temat. Potem zapadła cisza. Zaczęłam wpatrywać 
się w ścianę co jak zawsze kończyło się moim uśnięciem.

Obudziłam się na następny dzień. Harrego nie było ,a na moim stoliku  
leżała już kolejna porcja tabletek. Wszystkie połknęłam. Wstałam  
powoli i nagle poczułam przeszywający ból w brzuchu. 
Pobiegłam do łazienki, przeraziłam się ,gdy zaczęłam wymiotować krwią.
Otarłam usta i obmyłam je woda. 
Chwile przypatrywałam się swojemu odbiciu. Widok  
mojej twarzy mnie przeraził, było ze mną coś nie tak. Wychodząc na  
korytaż zauważyłam znajoma twarz pielęgniarki, podbiegłam do niej
-czy coś się stało ? -zapytała
-nie mam pojęcia co się dzieje. Brzuch mnie straszliwie boli i
 przed chwila zwymiotowałam krwią
-choć ze mną, coś ci dam. To pewnie jakieś zatrucie- poszłam za  
kobieta. Dała mi jakiś proszek który rozpuściła w szklance wody.  
Chwyciłam ja. Rękę i ruszyłam w stronę pokoju Harrego
Dotarłam do drzwi i cicho weszłam do środka. Harry jeszcze spał  
musiał długo przy mnie czekać. Nie chciałam go budzić wiec usiadłam na  
krześle obok jego łóżka. Powoli zaczęłam pić lek ,nie spuszczając  
wzroku z twarzy chłopaka. Jego rzęsy co chwile lekko się ruszały  
reagując na światło wpadającego przez żaluzję. Wpatrywałam się w  
niego nie mogąc uwierzyć, że człowiek który tyle przeszedł, nie ma  
nikogo ,może nadal wyglądać tak promiennie. Nagle Harry zaczął się  
budzić. Lekko potarł oczy i rozejrzał się po pokoju. Gdy nasze  
zielone oczy się spotkały na jego ustach pojawił się uśmiech.  
Odwzajemniłam go, cieszyło mnie, że sprawiam mu przyjemność  
swoją obecnością.
-cześć księżniczko -powiedział zaspanym niskim głosem
-cześć -uśmiechnęłam się szeroko ukazując zęby
-coś się stało ? -zapytał spoglądając na moja szklane -jesteś  
strasznie blada-usiadł opierając się o ścianę, jego twarz przybrała
wyraz zaniepokojenia 
-to przez zatrucie -odparłam mieszając końcówkę wody
-wypuszczają Cię dzisiaj ?
-nie mam pojęcia ,a ty kiedy wyjdziesz
-za parę dni... Jak chcesz to możesz ...pomieszkać u mnie
-no nie wiem, znamy się krótko
-wiem ale mam do Ciebie zaufanie ,ja niedługo wyjdę i zawiozę Cię  
do domu
-a jak mam tam dojechać ?
-mój przyjaciel Louis może Cię zawieźć, wystarczy jeden telefon
-no dobrze ale jak przyjedziesz to wracam do siebie
-ok -Harry sięgnął po telefon i zadzwonił. Chwile rozmawiał  
po czym rozłączył się i odłożył komórkę na wcześniejsze miejsce
-przyjedzie po Ciebie o 13, będzie czekał przy wyjściu
-jak wygląda ?
-taki brunet średniego wzrostu
-aha...-chwile siedziałam cicho-dobra koniec o mnie,
teraz mów co ci lekarze powiedzieli -zaczęłam przyglądać się jego ranom
-powiedzieli,że miałem sporo szczęścia, wystarczył drugi ruch nożem  
a miał bym już przeciętą jakąś żyłę czy tętnice , nie pamiętam 
-to rzeczywiście miałeś szczęście -zaczęłam bawić się swoimi  
palcami. Harry usiadł na łóżku i złapał moje dłonie
-ty jesteś moim szczęściem -lekko się zarumieniłam. Czułam, że  
muszę mu pomoc, dać mu choć odrobinę poczucia wartości by mógł na  
nowo żyć, przyjęłam sobie to za cel i chciałam do niego dążyć.  
Dotknęłam jego policzka i delikatnie musnęłam jego wargi swoimi
-uprzedzam, że nie umiem gotować
-jakoś przeżyje - uśmiechnął się szeroko dotykając moje twarzy
-ładnie ci w tym koku
-dzięki -dotknęłam włosów
-w lodówce jest sporo jedzenia masz jeść, rozumiesz ?
-tak tak
-a i nikomu nie otwieraj chyba ,że będę to ja albo Louis
-dobrze
-to choć pójdziesz się ubrać -Harry wstał, wsunął buty i założył  
szlafrok, przeczesał palcami włosy a druga dłoń wyciągnął w moja  
stronę. Wstałam i złapałam się jego ramienia. Weszliśmy do pokoju,  
chłopak usiadł na krześle i przyglądał się jak ściągam ciuchy.
Krępowało mnie to trochę wiec starałam obracać się odpowiednio  
zasłaiając części ciała, jego wzrok aż rozgrzewał moją skórę.
Usłyszałam telefon Harrego to był Louis.
-już czeka, powiedz mu żeby na chwile do mnie przyszedł
-dobra. To pa i do zobaczenia - przytuliłam go a on ucałował moje  
czoło.
Ruszyłam w stronę wyjścia, od razu podszedł do mnie Louis
-ty pewnie jesteś Nicola
-tak to ja - lekko się uśmiechnęłam podając mu rękę - Harry prosi  
żebyś do niego przyszedł ja w tym czasie się wypiszę 
-ok to ... czekaj tu na mnie zaraz wracam - Louis ruszył w stronę  
pokoju Harrego ,a ja podeszłam do recepcji. Wypisałam się i dostałam  
receptę, po paru minutach czekania brunet wrócił
-to możemy jechać -wziął moja torebkę i poprowadził mnie do  
samochodu. Otworzył drzwi, usiadłam na siedzeniu a on za kierownicą.
-widzę, że Harry ma do Ciebie zaufanie, żadnej dziewczyny nie  
wpuszczał samej do swojego mieszkania. Długo się znacie ?
-nie -zapałda cisza
-coś widzę nie rozmowna, spokojnie, nic ci się przy mnie nie stanie
-martwię się
-o co ?
-o Harrego i nie tylko
-powiem ci tak... Harry jest typem chłopaka który nigdy nie pozwoli  
żeby osobie na której mu zależy cokolwiek się stało
-jakoś specjalnie mnie to nie pociesza, gdybyś widział jak patrzył  
na mojego ojca kiedy przeszkodził nam w rozmowie. 
Jego wzrok często mnie przeraża -Louis już nic nie odpowiedział.
Jego uwaga była skupiona na drodze. Nie wiedziałam  
czy mam coś mówić czy nie. Wybrałam drugie rozwiązanie, wićc  
oparłam głowę o rękę i wpatrywałam się w
mijane latarnie i drzewa.
Tak jak przypuszczałam dotarliśmy dość szybko.
Louis otworzył mi drzwi i weszliśmy do znanego mi już trochę  
mieszkania.
-musialaś już tu trochę być , ale choć do kuchni to ci pokaże  
gdzie co jest
Ruszyłam za chłopakiem. Zobaczyłam w końcu kuchnie Harrego w której  
przebywał zazwyczaj sam
Brunet co chwile otwierał różne szafki i szuflady pokazując mi co  
gdzie leży
-no dobra to ... ja już będę leciał
Gdy stał już przy drzwiach nagle się odezwałam
-Louis? -odwrócił głowę w moim kierunku
-możesz ze mną trochę posiedzieć ? Nie czuje się za bezpiecznie
-no dobra -powiedział uprzejmie. Przeszliśmy do salonu, usiadłam na  
kanapie a Lou na fotelu
-mogę o coś zapytać ? -spojrzałam na jego twarz która spoglądała na  
telefon
-śmiało
-jak długo znasz Harrego ?
-kupę lat mimo, że jestem od niego starszy to zawsze świetnie się  
rozumiemy
-ile masz lat ?
-21
-to żeczywiście jesteś starszy, ale powiem ci ze nie wyglądasz na tyle
-heh dzięki
-jak on jest ? -jego twarz ukazywała uczucie zmieszania 
-nie chce Cię straszyć ,ale on łatwo się denerwuje i szybko traci  
cierpliwość. Często pakuje się w kłopoty, ale już potężniejszego kalibru. 
Jest jednak w nim parę dobrych cech 
-na przykład ?
-nigdy nie pozwoli Cię skrzywdzić. Tego możesz być pewna. On taki  
jest przez to ze większość życia spędził bez rodziców.
Jego matka ... nie można jej nawet tak nazwać a ojciec  
był dla niego bardzo ważny i dlatego
teraz tak bardzo chce się zemścić na tych kolesiach
-trochę się domyśliłam, ale trudno do niego przemówić. Nie rozumie  
tego że często się go boje, że mnie przeraża
-ale możesz być pewna nigdy nie posunie się za daleko w stosunku do  
Ciebie
Widziałem jego oczy kiedy o tobie mówił. Były mocno zielone nie tak  
jak mówił o innych dziewczynach.
On był taki że zaliczał i do widzenia
-dlaczego ze mną też tak nie ma ?
-nie wiem , nigdy nie widziałem go w takim stanie. Wywołałaś u niego  
coś nowego
Zapadła cisza. Myślałam nad słowami Louisa, nie rozumiałam dlaczego  
Harry ubzdurał sobie akurat mnie
Byłam tylko prostytutka a on po prostu zmienił mnie w kogoś innego
-dobra będę leciał -Louis powoli wstał i z lekkim zmieszniem ruszył do drzwi
-no dobra
-jakby co to dzwoń do mnie , zostawiłem ci numer na stoliku
-dzięki
-zamknij dobrze drzwi i nikogo nie wpuszczaj
-mówisz dokładnie to samo co Harry- zaśmiałam się
-to do zobaczenia -Louis posłał mu ciepły uśmiech i wyszedł.
Zaraz zakluczyłam drzwi i wbiegłam po schodach do sypialni.
Wyciągnęłam z szafy szara koszule Harrego. Chwyciłam ją pod rękę i  
chwile szukałam łazienki.
Gdy w końcu ja znalazłam postanowiłam wziąć prysznic. Dokładnie  
myłam swoje ciało jednym z męskich żelów które stały na półce.
Osuszyłam się ręcznikiem i założyłam koszule Harrego , spokojnie  
zeszłam do kuchni i wstawiłam wodę na herbatę.
Zalałam saszetkę i z kubkiem w dłoni usiadłam na kanapie w salonie. Po  
długich staraniach włączyłam telewizor i zaczęłam
przełączać kanały w poszukiwaniu czego interesującego ,gdy nagle mój 
telefon zaczął wibrować na stole. Spojrzałam na wyświetlacz lekko
się uśmiechnęłam gdy przeczytałam imię "Harry" odebrałam
-Halo?
-cześć księżniczko -jego ochrypły głos ogarnął moje myśli 
-jesteś już w domu ?
-tak tak, siedzę i szukam czegoś w telewizji
-o, widzę że już się zapoznałaś z wszystkim
-w sumie to dzięki Louisowi -zapadła cisza
-Harry ? Jesteś tam ?
-tak- powiedział przez zęby
-o co ci chodzi ? -zmarszczyłam czoło czekając na odpowiedź
-o nic , tylko nie pozwalaj Louisowi za bardzo się do Ciebie zbliżać  
bo ja z nim pogadam
-Harry on mi tylko pomógł
-tylko żeby nie pomagał ci w niczym innym- miałam ochtę mu  
wygarnąć ale się powstrzymałam, siedziałam cicho
-Nicola ?
-co ?
-wracam za dwa dni
-ok, a kiedy mnie odwieziesz do domu ?
-kiedy będziesz chciała i pamiętaj jakby coś się działo to dzwoń
-boże oboje przesadzacie
-jak oboje ? Co masz na myśli ?
-to samo powiedział mi Louis
-niech lepiej za dużo nie mówi bo kiedy
sobie z nim porozmawiam to nie będzie potrafił wydusić żadnego słowa
-Harry uspokój się, to Twój przyjaciel
-to niech się od Ciebie trzyma z daleka
-dobra spokojnie, idź spać
-a ty nikomu nie otwieraj
-dobrze, dobrze
-pa moja księżniczko -rozłączyłam się
Nie lubiłam jak używał słów "moja" to mnie irytowało jakbym była przedmiotem.
Przez większość czasu oglądałam filmy w telewizji.
Gdy spojrzałam na zegarek była już godzina 22:50, wstałam z kanapy
wyłączyłam telewizor zostawiając zapaloną
małą lampkę. Powoli wspięłam się po kręconych schodach na gore. 
Szlam bo wykładzinie aż do sypialni, zamknęłam jej drzwi i stanęłam
przed wielkim łóżkiem. Nie wiedziałam jak
mam na nim spać bez innej osoby, bez Harrego.
Wspiełam się na nie i przykryłam swoje ciało
kołdrą. Chwyciłam jedna poduszkę która powędrowała
pod mój kark a druga miedzy moje uda. 
Przytuliłam jedna z nich bardzo mocno i starałam się zasnąć. 
Przez długi czas wpatrywałam się w światło wpadające przez rolety.
Jego sypialnia była dość spora, zaczęłam
myśleć ile dziewczyn przewinęło się przez to łóżko.
Nie wypadało go zapytać, jak do tych czas jestem dla niego tylko typem "kochanki"
Cała ta sytuacja była serio skomplikowana przynajmniej z mojego  
punktu widzenia. Nie znałam zamiarów Harrego co do mnie i to mnie  
wciąż przerażało. Nie mogłam zasnąć, moje myśli zaprzątał lokaty  
chłopak. Wstałam z łóżka zostawiając pościel w nieładzie, 
przeczesałam włosy palcami i wyszłam  
z sypialni. Podeszłam kawałek do klapy w suficie na korytarzu z której  
po otworzeniu wysunęła się drabina. Weszłam na górę tym razem nie  
panowała ciemność, świeciły się dwie małe lampki, odsłoniłam  
także okna. Usiadłam przy komputerze i zaczęłam przeglądać foldery  
ze zdjęciami. Wszystkie zdjęcia były niesamowicie profesjonalne, to  
było czymś co można było zaliczyć do pozytywnych cech Harrego. W  
końcu natrafiłam na folder oznaczony wykrzyknikiem, otworzyłam go i  
zobaczyłam masę własnych zdjęć. Nie miałam pojęcia kiedy Harry  
je robił. Większość była kiedy spałam. Z jednej strony było to  
dziwne a z drugiej podobało mi się to bo te zdjęcia jednak miały  
swój urok. W końcu dotarłam do zdjęć na które się zgodziłam,  
nigdy nie widziałam siebie z takim uśmiechem. Uśmiechem 10-latki.
Przeglądałam dalej i znalazłam zdjęcia zrobione przeze mnie. Byłam dumna z efektów.  
Twarz Harrego była taka uśmiechnięta, aż było widać jak  
promienieje. Z jednej strony kiedy widziałam jak jego twarz  
rozjaśniała się na mój widok, czułam się dobrze ze świadomością, że
daje mu radość po prostu będąc. Ostatnie zdjęcie jakie  
znalazłam strasznie mnie zdziwiło. Całowałam na nim Harrego, nie mam  
pojęcia w jakim momencie je zrobił. Musiałam przyznać ,że wyszliśmy  
bez wątpienia uroczo.
Wstałam od komputera i podeszłam do obrazów opartych o ścianę. Były  
piękne. Wiele z nich było nagimi aktami kobiet. Zaczęłam myśleć ile  
kobiet z tych prac było z Harrym. Te pytania co chwile cisnęły się do mojej
głowy, nie chciałam zaprzątać sobie nimi głowy. Wszystko zostawiłam w porządku i  
wróciłam do sypialni od razu owijają się w ciepła kołdrę. Trochę  
jeszcze myślałam, po jakimś czasie zasnęłam.
---------------------------------------------------------------------

Obudziły mnie jakieś hałasy dochodzące jakby ktoś dobijał  
się do domu. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi ,wtedy przypomniałam  
sobie co mówił Harry i Louis. Było już za późno, potężny  
mężczyzna wparował do środka krępując moje ręce.


11 komentarzy:

  1. znowu nawaliłam, przepraszam:( co sie stanie teraz?

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny, szybko kolejny wstawiaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. dawaj szybko kolejny masz super bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  4. exstra życzę dużo weny :):*

    OdpowiedzUsuń
  5. <3 Wstawiaj następne!!!! Loffciam to ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham tego bloga

    OdpowiedzUsuń
  7. boski i jeszcze raz boski!! kocham twój blog pisz dalej !!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Z partu na part coraz lepszee :D ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Pisz kobieto, pisz ....... <333

    OdpowiedzUsuń