czwartek, 24 października 2013

SWAT part 9 "He lost his princess"

Z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy, jutro je poprawię w miarę możliwości :)
Wielkie podziękowania dla Katy:3 za wspólną pracę <3

*Nicola*
Przekręciłam się na drugi bok, jęcząc z nie zadowolenia. Światło wpadające przez okno i hałasy za nim kompletnie wytrąciły mnie z błogiego snu.
Powoli otworzyłam oczy, starając się przyzwyczaić do światła. Delikatnie zmrużyłam powieki i oprałam na łokciach.
Rozejrzałam się po pokoju i przekręciłam nogi rozciągając koc.
Chwila, chwila. Nie przykrywałam się kocem ani niczym innym. Byłam pewna, że Justin musiał być w moim pokoju. Kurde, widział jak śpię. Przyrzekam, że go zabije.
Wstałam z łóżka i wychodząc z pokoju, ruszyłam na dół po schodach. Justin siedział na kanapie w salonie oglądając telewizje. Stanęłam za jego plecami i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Możesz mi powiedzieć jaki miałeś powód żeby wejść do mojego pokoju? - Justin odwrócił głowę w moją stronę.
- Ciebie też cudownie widzieć
- Odpowiedz - chłopak wstał i podszedł do mnie niebezpiecznie blisko.
- Powód pierwszy: usłyszałem telewizor
Powód drugi: kiedy wszedłem było otwarte okno a to bardzo niebezpieczne w tej dzielnicy
Powód trzeci: byłem ciekawy co robisz
Powód czwarty: miałem chińszczyznę, ale spałaś
- A powód dla którego mnie przykryłeś?
- Chyba raczej powinnaś mi dziękować a nie mieć z tym problem
- Cokolwiek - wywróciłam oczami i poszłam do kuchni - Została ta chińszczyzna?
- Ta, w lodówce - wyciągnęłam z niej resztki makaronu i usiadłam przy stole.
Zauważyłam, że Justin idzie w moją stronę. Usiadł na przeciwko mnie.
- Dobra, posłuchaj mnie teraz uważnie. Rozumiem, możesz mnie nie lubić ale spróbuj chociaż mnie tolerować i normalnie się do mnie odzywać. Też nie żywię do ciebie wielkiej sympatii, ale staram się być miły. A z twojej strony kurwa nic - uderzył o stół pięściami, przez co kartonik z moim jedzeniem spadł na ziemie.
- No zobacz co zrobiłeś! - krzyknęłam poirytowana. 
- Ciebie kurwa interesuje bardziej chińszczyzna niż to co do ciebie mówię
- Tak, dokładnie - odpowiedziałam zgarniając jedzenie z podłogi i wrzucając je do śmietnika.
Poczułam jak chłopak łapie mnie za ramiona i obraca w swoją stronę.
- Radzę ci dobrze nie działać mi na nerwy bo jestem dla ciebie miły, ale do czasu. Zachowujesz się jak suka, a jeśli zacznę Cie traktować jak na sukę przystało, to uwierz nie będzie za fajnie! - krzyczał na mnie, a ja nie wiedziałam co zrobić. Wyrwałam się z jego uścisku i popchnęłam go ramieniem.
- A ty się zachowujesz jak zakochany w sobie kutas, który myśli, że jest nie wiadomo kim!
- Cholera! - Justin uderzył w blat i podszedł do mnie - Zamknij się wreszcie albo znajdę na to inny sposób
- Czekam - warknęłam przybliżając swoją twarz do jego. Odwróciłam się i wróciłam do pokoju. Wiem, że na pewno nie spodziewał się takiego zachowania z mojej strony, no ale do cholery, mam dość takich facetów.
Weszłam do łazienki i rozebrałam się przygotowując do wzięcia prysznica. Odkręciłam wodę która powoli spływała po całym moim ciele. Zamknęłam oczy przemywając twarz.
Zakręciłam wodę i wyszłam owijając się ręcznikiem.
Wróciłam do pokoju i ubrałam się w wygodne ciuchy, bym mogła czuć się komfortowo kiedy będę dzisiaj szukała pracy.
Ubrana stanęłam przed lustrem i delikatnie się pomalowałam. Chwyciłam torebkę chowając do niej dokumenty i inne potrzebne rzeczy, zakładając buty zeszłam na dół.
- To jedziemy szukać pracy? - zapytałam zapinając kurtkę.
- No ok - Justin odpowiedział wyłączając telewizor i podszedł do wieszaka chwytając skórę, czapkę i buty.
Wyszliśmy z domu. Chłopak wytłumaczył mi, że lepiej jeśli pojedziemy metrem bym mogła się zapoznać z jego kursami. Zgodziłam się i ruszyliśmy w wyznaczonym przez niego kierunku.

Nowojorskie metro sporo różni się od Londyńskiego, przynajmniej to. Schody są nieźle poniszczone i nikt nie trudzi się żeby kupić bilet. Razem z Justinem wsiedliśmy do wagonu. Stanęliśmy przy drzwiach Kalisz się uchwytów. W międzyczasie chłopak próbował mi wytłumaczyć połączenia linii metra, ale szczerze...nie za bardzo go słuchałam. Od czasu do czasu tylko potakiwałam i mruczałam pod nosem.
Moje myśli kręciły się wokół Harry'ego. Myślałam o tym co teraz robi, czy z kimś teraz jest, nie tylko pod względem po prostu przebywania z kimś w jednym pomieszczeniu. Zastanawiałam się czy ktoś inny zajmuje teraz moje miejsce, czy kocha kogoś.
Moje nogi lekko się ugięły i poleciałam na Justina.
- Wow - powiedział gdy złapał mnie w tali. Od razu podniosłam się z niego i prychnęłam lekceważąco.
- Wiedziałam, że na mnie lecisz - mrugnął do mnie. Wywróciłam oczami i stanęłam w bezpiecznej odległości od niego. To musiało wyglądać jak tandetna scena z filmu. Tylko mały szczegół...nie lubię go...mało powiedziane. Zadufany w sobie dupek!
- Musisz wszystko tłumaczyć tym, że według ciebie "lecę na ciebie"? To Cie zawiodę, nie podobasz mi się.
- I tak wiem, że jest inaczej - pociągnął mnie za nadgarstek gdy zatrzymaliśmy się na stacji. Szlak obok niego.
- Myślisz, że jak inne laski wielce cię ubóstwiają i są gotowe zrobić ci loda w każdej chwili, to ja też? To Cie zadziwię, nie należę do nich. Pewnie nawet nie ma czego wziąć - wiedziałam, że to będzie jego czuły punkt.
- O nie kurwa! Teraz przegięłaś! - szliśmy akurat jakimś skrótem miedzy budynkami. Justin przygniótł mnie do ściany.
- Ty chyba nie wiesz co powiedziałaś. Nigdy nie widziałaś mojego penisa!
- I nie mam ochoty go widzieć, jeśli cokolwiek zobaczę - chciałam go rozwścieczyć, nie wiem nawet czemu.
- A chcesz zobaczyć co on kurwa potrafi?!
- Spieprzaj ode mnie! - starałam się go odepchnąć. Spojrzałem w jego oczy.
- Może kiedy indziej - szepnęłam cicho. Poczułam jak jego ręce się luzują a ja spokojnie ruszyłam dalej drogą. Chłopak szedł zaraz za mną.
W duchu przybiłam sobie piątkę za tak świetnie rozegraną zabawę.
Przed sobą zobaczyłam małą kawiarnię. W środku siedzieli uśmiechnięci ludzie, a okolica rozbiła się od tej w której mieszkam. Tutaj wszystko wydawało się cieplejsze i weselsze. Przypuszczam, że są to nowe, bezpieczne części Bronxu.
- Co sądzisz o tym? - wskazałam palcem na kawiarnię zwracając się do Justina.
- Możemy wejść - odpowiedział, a ja podskoczyłam z radości jak mała dziewczynka.
Ruszyliśmy w kierunku drzwi. Weszłam jako pierwsza, uruchamiając dzwonek. Bałam się, że wszyscy nagle skupią swoją uwagę na mnie, na szczęście tak się nie stało.
Podeszłam spokojnie do lady i oparłam się o nią.
- Przepraszam...- zaczęłam. Te włosy wydawały mi się znajome, ale były związane w kucyk co mnie zmyliło. Kiedy w końcu zobaczyłam twarz dziewczyny, poczułam ulgę, a na moich ustach pojawił się uśmiech.
- Selena? - zmrużyłam delikatnie oczy mając nadzieje, że się nie przewidziałam.
- Nicola? Co ty tu robisz?
- Szukam pracy, a ty?
- Pracuje tu - zaśmiałyśmy się cicho.
- Nie potrzebujecie kogoś?
- A wiesz, że własnie miałam wystawić kartkę, że szukamy pracownika? - wskazałam mi plakietkę leżącą na blacie.
- Myślisz, że mogą mnie przyjąć?
- Jeśli potrafisz szybko chodzić, to już masz prace. Przyjdź jutro na 10, wtedy będzie szefowa.
- Ok, na pewno będę - uśmiechnęłam się wychodząc. Justin siedział na murku paląc papierosa. Czy wszyscy bad boye muszą palić? Wywróciłam oczami i podeszłam do chłopaka.
- Jutro muszę tu być na 10 wiec chodźmy już - powiedziałam trzymając ręce w kieszeniach.
- Już - odpowiedział gasząc niedopałek o cegłę.
Ruszyliśmy w drogę powrotną do metra, a następnie do domu. Ziewnęłam cicho kiedy Justin otwierał mieszkanie.
- Śpiąca? - zapytał patrząc na moją twarz.
- Tak - potarłam oczy pięściami.
Kiedy byliśmy już w środku, ściągnęłam buty i płaszcz. Poczułam jak moje nogi odrywają się od ziemi.
Chłopak wsunął ręce pod moje nogi i wziął mnie na ręce. Dobra, nie mam pojęcia dlaczego ale automatycznie położonej głowę na jego klatce, delikatnie się wtulając. To pewnie przez zmęczenie i zmianę czasu. Czułam jak oddycha w równym tempie przez co jeszcze bardziej chciało mi się spać.
Miękka kołdra otuliła moje ciało.
- śpij shawty - usłyszałam cichy głos Justina.

*Harry*
- Chowają się - powiedziałem do Louisa kiedy zauważyłem samochód Drake'a. Wysiadł i ruszył w moim kierunku. Spojrzał na palącego się nowego Mustanga Louisa.
- Tak jak myślałem Styles, zawsze mi ulegałeś - zaśmiał się cicho. Zacisnąłem pięści.
- Jesteś naiwny - powiedział Lou trzymając broń przy tyle głowy Drake'a. W tym samym czasie wyciągnąłem swoją.
- Serio myślałeś, że dam się zgnoić komuś takiemu jak ty? - mówiłem powoli zbliżając się do niego - jesteś głupią cipą Drake, naiwną suką - dotknąłem jego czoła.
- Dawaj Styles - wiem co próbował zrobić. Chciał żebym go zastrzelił i poszedł siedzieć, ale ja miałem lepszy pomysł.
- Oj nie, ktoś inny się tobą zajmie - powiedziałem wskazując na Jacka który stanął obok mnie. Drake od zawsze się go bał w sumie jak większość debili jego pokroju. Louis pchnął Drake'a na Jacka który już wiedział co z nim zrobić.
- To jego mamy z głowy. Teraz jeszcze świta
- Ciebie posłuchają Hazz, zresztą to ty zawsze rządziłeś. - kiwnąłem głową i wsiedliśmy do samochodu Drake'a.

Zaparkowałem pod dobrze znanym mi miejscem. Tu mieszkaliśmy zawsze razem. Wszedłem po schodach i otworzyłem drzwi.
- I jak stary? - usłyszałem głos jednego z nich. Oparłem się o framugę.
- Jak widzicie Styles żyje - wszyscy gwałtownie wstali z kanapy widząc mnie w pokoju.
- Słuchajcie, Drake nie jest waszym szefem, zawsze ja nim byłem i tak zawsze będzie. Wiec teraz macie zacząć żyć normalnie. Bez zabijania, handlu, ustawek itp. Jesteście jeszcze młodzi i możecie wszystko zmienić. Ale niech którykolwiek
A) zbliży się do Nicoli
B) sprzeciwi się mi
C) pomoże Drake'owi
Skończy tak jak nie jeden z naszych kolegów na dnie jeziora. - widziałem jak każdy z nich przełknął ślinę. Miałem własnie wychodzić gdy najmłodszy z nich pobiegł za mną
- Harry? Nie chcesz wrócić? - podszedłem do niego i poczochrałem mu włosy
- Moje miejsce jest obok kogoś - zaśmiałem się i wychodząc chwyciłem kluczyki do jednego z samochodów. Wsiadając do niego doskonale wiedziałem gdzie jechać. Dom Nicoli.

Otworzyłem furtkę i wbiegłem po schodach. Zadzwoniłem dzwonkiem. Kiedy drzwi się uchyliły stanęła przede mną kobieta w ciąży.
- W czym mogę pomoc - zapytała.
- Czy jest Nicola?
- Pani Grant?
- Dokładnie - odpowiedziałem pełny nadziei.
- Ona już tu nie mieszka. Za pośrednictwem pana De la Rivery kupiliśmy od niej mieszkanie - co? Jak to kupiliśmy? Jak to nie mieszka tu?
Pobiegłem do samochodu i jak najszybciej pojechałem do biura Jacka.
Wpadłem do jego pokoju z hukiem.
- Gdzie jest kurwa Nicola! - krzyknąłem opierając się o biurko.
- Wyjechała - odpowiedział spokojnie nawet na mnie nie patrząc.
- Gdzie do cholery?
- Nie twoja sprawa
- Jak kurwa nie moja sprawa, ja się pytam? Ona jest moją dziewczyną, kocham ją do kurwy a ty mi powiesz że nie moja sprawa?
- Dokładnie - nadal wpatrywał się w faktury i dokumenty.
- Sam się dowiem - chwyciłem papiery i zacząłem je przeglądać. Bilet lotniczy do Nowego Jorku. Firma dostawcza na Bronx.
- Wysłałeś ją kurwa na Bronx? - krzyknąłem rzucając papierami - ja ją znajdę choćby nie wiem co! - zabrałem za sobą faktury i wybiegłem obmyślając cały plan.
Wróciłem do domu i od razu ruszyłem do sypialni. Wyciągnąłem torbę i spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy.
Zamknąłem dom. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Jacka
- Jesteś chujem ale masz mi zamówić bilet do Nowego Jorku rozumiesz?
- Zabije cię kiedyś, przyrzekam. Ostatni raz ci pomagam, nie zasługujesz na to, pomyśl co zrobiłeś Nicoli - połączenie zostało przerwane. Rzuciłem telefonem o siedzenie.


Dojeżdżałem do lotniska, mam nadzieje, że Jack mi zarezerwował ten cholerny bilet.
Wszedłem do środka i podszedłem  do odprawy.
- Harry Styles - podałem swoje imię.
- Do Nowego Jorku?
- Dokładnie - stukałem nerwowo palcami o ladę. Kiedy bilety znalazły się przede mną, chwyciłem je w dłoń i pobiegłem w kierunku bramek.

Myślałem tylko o tym, żeby ją znaleźć. Byłem zmęczony tym ciągłym bałaganem w moim życiu. Z jednej strony mogłem po prostu zostawi to wszystko w cholerę i zacząć żyć od nowa, ale nie potrafię już bez Nicoli.
Ona stałą się jedną połową mojego serca. 
Prawda jest taka, że się zakochałem. W końcu sam się do tego przyznałem. Tak, kocham ją i nigdy nie przestanę. Chcę z nią być do późnej starości, wziąć ślub jak z jej marzeń, mieć dzieci (nie koniecznie w tej kolejności xD), po prostu założyć z nią rodzinę. 
Wiem, że jeszcze nie raz zachowam się jak chuj, ale dla niej chcę stawać się lepszy, żeby jej było ze mną dobrze. Chcę dawać jej wszystko co mogę by była szczęśliwa, tylko nie jestem pewien czy potrafię.

_________________________________________________
postaram się dodawać rozdziały częściej jeśli oczywiście tego chcecie :)

jeśli możecie to pomóżcie mi w rozpowszechnieniu tego bloga i udostępniajcie go gdzie możecie, będę wdzięczna <3 i przy okazji, jak podoba się nowy wygląd? Jeśli ktoś nie jest informowany na tt a chce to podawajcie swoje nazwy :D
19 komentarzy=nowy rozdział?

Harry: https://twitter.com/Harry_SWAT
Nicola: https://twitter.com/Nicola__SWAT
Louis: https://twitter.com/Louis_SWAT
Jack: https://twitter.com/Jack_SWAT
Cloe: https://twitter.com/Cloe_SWAT
PISZCIE!




25 komentarzy:

  1. Czekałam, czekałam az kurna bum się doczekałam.
    Nich ten Justin się odpiepszy od Nicoli, bo mu przyjebie ! Harry ma z nią być jasne ?!
    Podobała mi sie akcja z Louisem, Boże jaką ty musisz mieć łeb, żeby to wszystko powymyślać i wgl.Całe szczęście, że tego skurwysyna Drake'a . Jeszcze nigdy w życiu nie życzyłam nikomu śmierci, jest pierwsza i mam nadzieję ostatnią taką osobą :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję <3 Cudowny ! <3 Kocham Cię <3 /Katy xx.

    OdpowiedzUsuń
  3. ycycycycycycycycy, zajebisty :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej :**
    Lovki kisski :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Idealny ! czekam na next :) <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Idealne opowiadanie pisz dalej !

    OdpowiedzUsuń
  7. dżizas <3 jprd <3 uwielbiam cię normalnie :D pisz szybko następny <3 /Directioner

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział wspaniały! Bardzo ciekawy. xxx

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej ja chce następny rozdział <3 kochammm <33333

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG . !
    Dzieci . Nicola + Harry . Matkoo . Nie mogę się doczekać następnego rozdziału . Masaakraa jak będzie słodko kiedy Nicola i Harry będą mieć dzieci . Oni muszą być razem . <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Och ubóstwiam Cię. :* No genialny po prostu. Brak mi słów <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu Kocham czytając tego bloga mam cały uśmiech na twarzy
    a przy okazji zapraszam na moje opowiadanie http://needyouangel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku ;* zajebisty ;)) napisz jak najszybciej następny ;***

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny <33 mam nadzieję że Haz i Nicola będą znowu razem :) <3 /Klaudia:3

    OdpowiedzUsuń
  15. Hazza ty tylko o jednym :3
    Zapraszam. Obserwacje i komentarze mile widziane. :>
    http://normalbutdidnot.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. CUDOWNY ! ♥ Harry w końcu pojedzie do Nicoli żeby ją odzyskać ♥ tak trzymać :) czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Cm tyle Cie nie ma ?? :(((

    OdpowiedzUsuń
  18. super historyjka/masz talent! moja kolezanka mi to powiedziala i tez ma na imie NIKOLA! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. SWIETNY ROZDZIAL! nie moge sie doczekac na wiecej rozdzialow!

    OdpowiedzUsuń