- Możesz w końcu mi to wytłumaczyć, czy nawet nie masz takiego zamiaru?
- Dlaczego grzebałaś w mojej torbie?
- Chciałam znaleźć bluzę, wcześniej nie przeszkadzało ci gdy to robiłam
- To nie jest tak jak myślisz
- A jak jest? Człowieku czy ty siebie słyszysz ? Tu nie chodzi o jakąś błahostkę którą mogę ci odpuścić bez wytłumaczenia. Mówimy o narkotykach, które jak ci przypominam są nadal nie legalne, o tym, że znowu mnie okłamałeś - Harry stanął na przeciw mnie.
- Nie możemy już być ze sobą - jego słowa trafiły w moje serce, rozrywając je na kawałki. Spokojnie mogę uznać to za najgorszą rzecz w całym moim życiu. Do moich oczu napłynęły łzy, które wręcz rozrywały moje powieki od środka. W jednym momencie, cała moja twarz stała się mokra przez upust emocji.
- Co ty powiedziałeś? - miałam nadzieję, że się przesłyszałam albo to tylko żart.
- Powiedziałem, że nie możemy być razem. Nie ma już nas w sumie, nigdy nie było.
- Ale wczoraj mówiłeś... - nie mogłam wydusić z siebie najprostszego, logicznego zdania.
- Przemyślałem to dzisiaj. Po prostu zdałem sobie sprawę, że nigdy nie czułem do ciebie niczego szczególnego. Nie kochałem cię - to ostatnie zdanie sprowadziło mnie na samo dno rozpaczy. Czułam jak wszystko we mnie pęka i przestaje istnieć. Wszystko co wczoraj starało się odbudować, dzisiaj zostało zrujnowane.
Czułam się jak zawalający się wieżowiec, uderzony w sam środek, który ciągnie za sobą całą resztę. W sumie, staranie się opisać tego i tak nie ma najmniejszego sensu.
To jest zbyt silne, zbyt wyniszczające by można było ubrać to w słowa, ale jedno idealnie to odzwierciedla. "KONIEC"
Dla mnie był to zwyczajny koniec. Nie tylko nas, ale samej mnie. Czułam jak każda komórka mojego ciała powoli umiera. Nie pomijając mojej duszy.
- Idę się spakować - jego głos rozbrzmiał echem w mojej głowie. Zniknął z mojego pola widzenia.
W moim sercu znowu zagościło uczucie pustki, bezużyteczności.
Stałam w kuchni z nadzieją, że wszystko co się właśnie wydarzyło jest tylko jednym, wielkim koszmarem z którego zaraz się obudzę.
Niestety wszystko było rzeczywistością, której nie byłam w stanie zaakceptować.
Usłyszałam skrzypienie schodów. W progu zobaczyłam Harry'ego z torbą w ręku. Był już ubrany w płaszcz.
Kontrolowałam wzrokiem jego najmniejszy ruch, starając się przewidzieć co zaraz zrobi. Odstawił torbę na ziemię i ruszył w moim kierunku. Gdy stanął ode mnie nie całe pięć centymetrów, jego ramiona oplotły całą moją sylwetę. Mimo tego, jak bardzo chciałam go nienawidzić, nie potrafiłam. Moje uczucia do niego były prawdziwe pod każdym względem. Dla niego mogłabym nawet umrzeć, nie zastanawiając się ani sekundy.
- Przepraszam - szepnął cicho do mojego ucha - Przepraszam za wszystko co zrobiłem. Za wszystkie przepłakane noce. Za to że mnie poznałaś, że nie pozwoliłem ci odejść. Za to, ze pojawiłem się w twoim życiu. Nie powinienem był wracać. Przepraszam za to jakim jestem dupkiem, po prostu o mnie zapomnij i obdarz jakiegoś szczęściarza tym czym darzyłaś mnie - łzy niekontrolowanie płynęły po moich policzkach i szyi. Harry wypuścił mnie i ruszył w stronę drzwi. Uniosłam głowę i podbiegłam do niego, łapiąc jego nadgarstek.
- Chcę tylko ciebie. Nikogo ani niczego innego nie potrzebuję - powiedziałam patrząc prosto w jego oczy.
Ujął moją twarz w dłonie, kciukiem ocierając moje mokre policzki.
- Nie płacz księżniczko - to był jego ostatnie słowa. Po prostu wyszedł, zostawiając mnie samą. Wbiegłam po schodach na górę i wybrałam numer do Jack'a. Starałam się opanować mój drżący głos, by nie musieć tłumaczyć wszystkiego co się stało. Po chwili czekania usłyszałam jego głos.
- Jack musisz mi pomóc
- Co jest mała ?
- Muszę się jak najszybciej wyprowadzić
- Co ? Ale dlaczego, co się stało ?
- Proszę cię po prostu mi pomóż. Nie wytrzymam więcej czasu w tym miejscu. Za dużo się wydarzyło. Jack, jeśli chcesz żebym poczuła się dobrze po prostu o nic nie pytaj i mi pomóż. Błagam cię ! - po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza. Zachłannie nabierałam powietrza starając się utrzymać proces oddychania. Nagle usłyszałam głośne westchnięcie.
- Dobra mała, ale i tak wiesz, że dowiem się o co chodzi - byłam tego w 100% pewna. Jack nigdy nie odpuszcza - Dobra mała, słuchaj mnie teraz bardzo uważnie - usiadłam na łóżku chcąc przygotować się na przyjęcie natłoku wiadomości. Po chwili głos Jack'a znowu rozbrzmiał w słuchawce - Juto o 19:20 przyjadę po ciebie i pojedziemy na lotnisko. Musisz do tego czasu być gotowa. Domem się nie przejmuj, zdecydujesz czy chcesz go sprzedać.
Polecisz do Nowego Jorku i zamieszkasz w jednym z moich mieszkań.
Z lotniska pojedziesz taksówką na dworzec metra w Bronxie. Tam odbierze cię mój znajomy, jest trochę starszy od ciebie. Nie przestrasz się okolicy, z czasem się przyzwyczaisz. Póki nie znajdziesz jakiejś pracy pomieszkasz tam za darmo a potem się dogadamy. Jutro omówimy wszystko jeszcze raz żebyś zapamiętała - mimo, że nie należę do osób z dobrą pamięcią, wszystko zapamiętałam.
- Dziękuję Jack
- Pamiętaj, jutro 19:20 - połączenie zostało zakończone.
Rozmowa odwróciła moją uwagę która w sekundzie pękła jak bańka. Wszystkie uczucia, cały ból...wrócił.
Moje oczy znowu zapiekły. Zamknęłam powieki by choć trochę powstrzymać łzy. Moja twarz stała się mokra. Wstałam z łóżka i zbiegłam na dół. Zakluczyłam drzwi i oparłam się o nie plecami. Skuliłam się siadając na podłodze. Schowałam głowę w ramiona. Ledwo nabierałam powietrze chcąc mieć siłę na płacz. Chciałam po prostu wyjechać i nigdy więcej nie spotkać Harry'ego.
Przez ten cały czas, nigdy nie przestałam go kochać. Wczoraj wszystko było dobrze, a dzisiaj? Dzisiaj wszystko zostało zburzone. Wszystko straciło sens.
Ja straciłam sens istnienia.
*Harry*
Schodząc po schodach, zdałem sobie sprawę, że to była najtrudniejsza rzecz jaką kiedykolwiek musiałem zrobić. Wsiadłem do samochodu i wyciągnąłem telefon z kieszeni. Wybrałem numer i czekałem aż połączenie zostanie odebrane.
- Zrobiłem jak kazałeś, za 10 minut koło London Eye - kończąc zdanie, jak najszybciej nacisnąłem czerwoną słuchawkę nie mając ochoty usłyszeć odpowiedzi.
Uruchomiłem silnik. Ruszyłem na miejsce spotkania. Moje ręce zaciskały się coraz mocniej na kierownicy, przez co kostki na moich pięściach stawały się białe. Stając na światłach wziąłem głęboki oddech, powstrzymując ochotę zabicia pierwszej przypadkowej osoby.
Wszystko co zrobiłem, było tylko i wyłącznie dla jej bezpieczeństwa. Kiedy widziałem jej łzy, czułem się jak największy śmieć. To, ze ona cierpi przeze mnie jest tym wszystkim najgorsze. Nienawidzę kiedy płacze,szczególnie kiedy wywołuję to ja. Całe jej życie stało stało się jeszcze gorsze, a to wszystko było tylko i wyłącznie moją winą.
~.~
Zaparkowałem samochód niedaleko London Eye. Ruszyłem ulicą na umówione miejsce starając się po drodze opanować gniew który roznosił mnie od środka.
Zacisnąłem pięści i wślizgnąłem je do kieszeni mojego czarnego płaszcza, stając w miejscu. Spuściłem głowę w dół przeczesując palcami włosy do góry.
- Witaj stary przyjacielu - usłyszałem jeden z najbardziej obrzydliwych głosów na świecie jakie do tych czas poznałem. Podniosłem wzrok wbijając go w podle uśmiechniętą facjatę Drake'a.
- Choć do samochodu - ruszyłem przed nim a on zaraz za mną. Zaciskałem pięści czekając na odpowiedni moment.
Gdy już nikt nas nie widział, stanąłem do niego twarzą.
- Zrobiłem jak chciałeś, a spróbuj się do niej zbliżyć chociaż na kilometr to urwę ci jaja choć i tak wątpię, że je masz
- Widać, że Styles się zakochał - złapałem za jego koszulę i uniosłem go na niej.
- Powiedź kurwa coś jeszcze - zadałem mu cios w szczękę równocześnie upuszczając go na ziemię.
- Pamiętaj jeszcze o Louisie, a co do twojej dziwki, fajnie będzie w końcu użyć jej ciałka. Znudziło mi się samo patrzenia, chyba wiesz co mam na myśli ?
- O nie kurwa ! - z całej siły kopnąłem go w brzuch - Nie dotkniesz jej skurwysynie ! - wydał z siebie głośny jęk bólu i przewracając się na brzuch zaczął pluć krwią.
Usłyszałem coś dziwnego.
Odwróciłem się w stronę drzew, a zamiast nich zobaczyłem przed sobą lufę pistoletu.
- Jesteś taką ciotą, że nie przyszedłeś na spotkanie sam - splunąłem. Spojrzałem na młodego chłopaka trzymającego broń wycelowaną we mnie - A to co ? Mój zastępca ? - zaśmiałem się wytrącając mu pistolet z ręki - Oj Drake, myślałem, że nie przyjmujesz do gangu wymoczków - po chwili wokół mnie stało paru dobrze znanych mi facetów. Byli z gangu do którego kiedyś należałem - Witajcie chłopcy, nie sądziłem, że dacie się mu tak zgnoić - wskazywałem bronią na każdego z nich.
- Zostawiłeś nas Styles - odezwał się jeden z nich. Zaśmiałem się cicho.
- Sory ale nie mam zamiaru siedzieć w tym gównie chłopcy, wycofajcie się póki możecie - kiedyś byli dla mnie jak mali bracia. Wszyscy byli młodsi ode mnie, przez co czułem się za nich niegdyś odpowiedzialny.
- Nie pozwólcie sobie robić wody z mózgu, bo skończycie jak on - powiedział Drake.
- Dobra, zachowaj swoje gówna i posłuchaj mnie teraz uważnie. Zrobiłem jak chciałeś więc udowodnij, że dotrzymujesz umów i ogarnij swoją dziwkarską dupę - podszedłem do samochodu wyciągając torbę. Rzuciłem ją pod jego nogi - Masz towar i daj spokój Nicoli - chciałem właśnie wsiadać do mojego czarnego Mercedesa, kiedy znowu usłyszałem coś co obudziło we mnie chęć mordu.
- Ej Styles, a pamiętasz jak byłeś w gangu i wszystkim się dzieliliśmy? Byliśmy jak bracia. Wspólny dom, wspólne samochody, wspólne laski. O! A pamiętasz Miley? Przyznaję, gust to ty miałeś niezły. Ona to była taka...o kurwa aż staje na samą myśl - dokładnie wiedział jak mnie doprowadzić do ostateczności.
- Zamknij tą mordę! - wycelowałem pistolet w jego goło.
- Oh Styles kochał Miley! A wiesz co z nią zrobiłem? Oczywiście, że wiesz, ale odświeżę ci pamięć.
- Stul ten pysk póki możesz !
- Przywiązałem ją do twojego łóżka i pieprzyłem jej dupę Styles! A kiedy już zrobiła co miała, posłałem jej ładną kulkę w łeb i parę innych w to jej idealne ciało - podkreślał każde słowo. Nie wytrzymałem. Kopnąłem go na ziemię, przygniatając noga i przyłożyłem lufę do jego czoła.
- Przegiąłeś! Jesteś taką szmatą, że powinni cię oberwać ze skóry i obiecuje, ze jeśli się kurwa nie zamkniesz to odstrzelę ci kutasa i wepchnę do gęby !
- Dobrze wiesz, że jeśli to zrobisz to ktoś inny zajmie się twoją lalunią. No chyba, że wrócisz do gangu i wszystko będzie idealnie jak wcześniej.
- Nigdy! - splunąłem na jego twarz. Wsiadłem do samochodu i odjechałem z piskiem opon.
Ten skurwiel nie cofnie się przed niczym, póki kompletnie mnie nie złamie. Najpierw zabił Miley.
To ona pierwsza dała mi nadzieję, że coś takiego jak miłość do drugiego człowieka istnieje, że ten gówniany świat nie musi być przez mnie tak nienawidzony.
Kiedy znalazłem jej martwe, posiniaczone i zakrwawione ciało w mojej sypialni, mało powiedziane jest, że się załamałem. Czułem, że pewna część mnie została rozszarpana na kawałki. Na jej brzuchu leżała kartka z "pozdrowieniami" od Drake'a.
Od tamtej chwili nie dopuszczałem do siebie nikogo, by kolejny raz nie przechodzić tego samego..
Wtedy pojawiła się Nicola, a raczej jej zdjęcie które znalazłem w telefonie jednego z kumpli Jacka'a. Najprwadopodobnie był jej klientem.
Zwróciła moją uwagę tym, że w pewien dziwny i nie wytłumaczalny sposób przypominała mi Miley. Na pierwszy rzut oka normalna, grzeczna dziewczyna, ale w środku kryjące się tajemnicze i cholernie pociągające oblicze.
Coś wewnątrz mnie podpowiedziało mi wtedy, że muszę ją przynajmniej poznać.
Nie przypuszczałem, że ją pokocham,a co dopiero ona mnie. Ona obudziła we mnie to co zbudowała Mil (tak ją nazywałem). Wolę cierpieć wiedząc, że ona nadal żyje, niż do końca swojego nędznego życia, obwiniać się o jej śmierć, na którą w żadnym stopniu nie zasłużyła. Jej życia zawsze będzie w niebezpieczeństwie jeśli będę blisko ja.
Jej rodzice powinni żyć i z nią być. Powinna prowadzić normalne życie, pójść na studia, znaleźć normalnego chłopaka. Mimo, że nie chciałbym by ktoś inny prócz mnie ją miał to najważniejsze jest dla mnie jej szczęście.
Kiedy się kocha, można zrobić dla tej osoby wszystko, nawet jeśli rani się tym samego siebie. Właśnie dlatego to wszystko zrobiłem. Dlatego ją zostawiłem. Drake zrujnował już połowę mnie, a jedynym tego powodem było to, że nie chciałem odebrać przesyłki, a raczej nie mogłem. Tego dnia miałem poznać rodziców Mil, czego nigdy nie zrobiłem i nie zrobię bo skurwiel ją zabił. Nie mam pojęcia jak można uderzyć kobietę a co dopiero zgwałcić i zastrzelić.
Kiedy ja i Miley się spotykaliśmy sądziłem, że życie nauczyło mnie wystarczająco dużo, ale to było dopiero początek. Kiedy znalazłem ją martwą wszystkie moje czynności życiowe zostały w jednym momencie zatrzymane a moje serce rozpadało się na kawałki.
Tak bardzo chciałbym teraz do Nicoli i wytłumaczyć jej wszystko, ale nie mogłem. Drake kazał mi zostawić Nicolę i zabić Louisa. To są dwie najważniejsze osoby w moim życiu i dlatego dobrze wiedział jak mnie złamać.
*Nicola*
Zamykałam już kolejną walizkę i zaklejałam ostatni karton.
Czułam małą ulgę widząc jak cały dom pustoszeje, likwidując część wspomnień. Chciałam zacząć nowy rozdział w życiu. Zapomnieć o przeszłości, o tym co się działo, o Harrym. Na każde małe wspomnienie jego osoby łzy pchały się z zaskakująca siłą w moje oczy. Wciąż nie umiem zdać sobie spraw z tego co się dzisiaj stało. Wczoraj wrócił z więzienia, wszystko było dobrze a dzisiaj po prostu powiedział, że nigdy mnie nie kochał.
Teraz nie mam pojęcia które słowa były prawdą a które zwykłym kłamstwem, ale wiem, ze coś nigdy się nie zmieni.
Kocham go. Zawsze to robiłam, robię i będę robić. Moje uczucia do niego są zbyt silne by mogły zniknąć, a rany przez niego zadane, zbyt głębokie by się zagoić.
________________________________________
więc...blog zostaje :)
piszcie komentarze, jak sądzicie ? Co się stanie? Piszcie ! Nikissma ;*
dziękuję wszystkim za wsparcie a w szczególności
@karolajn_99 za rozmowę na skype która serio mi pomogła, dziękuję skarbie <3
@harreh_ za napisanie do mnie maila przy którym wręcz płakałam, dziękuję <3
@xSmilePleasexx oj mam więcej wad skarbie <3
KOCHAM WAS <3 a to jak mnie wspieracie...nie zasługuję na to w żadnym stopniu i pamiętajcie, ze jestem dla was zawsze i w każdym momencie tak jak wy byliście dla mnie <3 Nikissma
dziękuję wszystkim za wsparcie a w szczególności
@karolajn_99 za rozmowę na skype która serio mi pomogła, dziękuję skarbie <3
@harreh_ za napisanie do mnie maila przy którym wręcz płakałam, dziękuję <3
@xSmilePleasexx oj mam więcej wad skarbie <3
KOCHAM WAS <3 a to jak mnie wspieracie...nie zasługuję na to w żadnym stopniu i pamiętajcie, ze jestem dla was zawsze i w każdym momencie tak jak wy byliście dla mnie <3 Nikissma